Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 02.12.2015

Ekonomiści: obniżenie wieku emerytalnego bez reformy rynku pracy jest groźne dla całego systemu świadczeń

Prezydent skierował właśnie do Sejmu projekt ustawy o obniżeniu wieku emerytalnego. Jak wyliczyła Konfederacja Lewiatan powrót do niższego wieku emerytalnego, czyli 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, do roku 2035 może nas kosztować nawet 381 miliardów złotych.
Posłuchaj
  • W przypadku kobiet, to wydłużenie o 7 lat aktywności zawodowej oznacza zwiększenie przyszłego świadczenia o 60 proc. – wyjaśnia gość Jedynki Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Obecnie jeśli kobieta przepracuje nawet 20 lat na płacy minimalnej, to i tak nie wypracuje minimalnej emerytury. Ale kluczem jest praca – uważa gość Polskiego Radia 24 Anna Grabowska z Forum Związków Zawodowych. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Polska podwyższając, a następnie obniżając wiek emerytalny może stać się niechlubnym wyjątkiem w Europie – przekonuje dr Agnieszka Chłoń-Domińczak, była podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Niższy wiek emerytalny to więcej osób wcześniej odchodzących na emeryturę, a to ma swoje konsekwencje i gospodarka to odczuje – przekonuje Aleksander Łaszek, główny ekonomista Fundacji FOR. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dr Joanna Rutecka z Polskiej Grupy Emerytalnej SGH zwraca uwagę, że na obniżeniu wieku emerytalnego i dysproporcji w wieku emerytalnym dla mężczyzn, stracą kobiety. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Zdaniem dr Agnieszki Chłoń-Domińczak, b. podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, zabieranie młodym miejsc pracy przez osoby starsze to mit. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Obniżenie wieku emerytalnego spowoduje, że pracodawcy przestaną inwestować w osoby w wieku 50+– przekonuje – uważa dr Joanna Rutecka z Polskiej Grupy Emerytalnej SGH. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Mimo, że mamy rekordowo wysokie zatrudnienie, obecnie to ponad 16 milionów ludzi, jednak w grupie wiekowej od 20 do 64 lat w Polsce pracuje zaledwie około 67 proc. osób, w Niemczech ten wskaźnik to 78 proc., a w Szwecji 80 proc.

Rok pracy zwiększa emeryturę o 9 proc.

Ekonomiści uważają, że obniżenie wieku emerytalnego spowoduje obniżenie przyszłych świadczeń.

– Każdy dodatkowy rok pracy oznacza, że więcej płacimy składek i pozostaje nam krótszy okres, w którym będziemy pobierać świadczenie. Szacuje się, że mniej więcej każdy rok pracy zwiększa nasze świadczenie o około 9 proc. W przypadku kobiet, bo tutaj ta różnica jest największa między odejściem z rynku pracy w wieku lat 60 albo 67, to wydłużenie o 7 lat aktywności zawodowej oznacza zwiększenie przyszłego świadczenia o 60 proc. – wyjaśnia gość Jedynki Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.

A przecież kobiety żyją dłużej, i dłużej tym samym pobierają emeryturę.

– Obecnie, jeśli kobieta przepracuje nawet 20 lat na płacy minimalnej, to i tak nie wypracuje minimalnej emerytury. Ale klucz to praca. Ponieważ co z tego, że wiek będzie wyższy, jeśli nie będzie pracy. Żeby emerytury nie były rażąco niskie to należy podnieść płace, wtedy będą wyższe składki – podkreśla gość Polskiego Radia 24 Anna Grabowska z Forum Związków Zawodowych.

Czy podwyżka podatków jest nieuchronna?

Skoro mamy mieć więcej emerytów i to będzie oznaczało mniejsze wpływy, a większe wydatki z FUS, to trzeba będzie z pewnością szukać dodatkowych źródeł finansowania.

– Od wydłużania wieku emerytalnego i tak nie uciekniemy. Nawet jeżeli obecna ekipa rządząca, która ma większość w parlamencie, przyjmie ten projekt ustawy, który wpłynął od Pana Prezydenta, to i tak w najbliższych latach trzeba będzie wrócić do podwyższania tego wieku, i pewnie robić to szybciej niż dotychczas planowano – uważa gość radiowej Jedynki.

Natomiast gdzie szukać pokrycia? Już mamy informacje ze strony Ministerstwa Finansów, że żeby pokryć ten ubytek i zwiększone wydatki proponuje się pełne oskładkowanie umów zlecenia, umów o dzieło oraz dochodów z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej.

Wszystkie umowy w pełni oskładkowane

Jednak rząd mówi, że to nie jest jeszcze jego propozycja. Jednak gdyby tak się stało i na ZUS byłyby płacone pełne składki od każdej umowy o pracę, o dzieło i zlecenia, a samozatrudnieni mieliby płacić zamiast ryczałtu składki od pełnych przychodów, to oznacza wzrost kosztów pracy. To też ma skutki dla naszej gospodarki, dla przedsiębiorców, dla rynku pracy.

– Jeśli chodzi o oskładkowanie umów cywilnoprawnych to uważam, że sytuacja którą mamy obecnie ma minusy. Jest bowiem silna pokusa, aby zastępować w pełni oskładkowane umowy o pracę – umowami cywilnoprawnymi, które są tańsze dla pracodawcy i mogą zaoferować pracownikowi wyższe wynagrodzenie na rękę. Występuje tutaj taka nieuczciwa konkurencja ze strony tych przedsiębiorstw, które zatrudniają pracowników właśnie w takiej formie – zwraca uwagę ekspert Plus Banku.

I dlatego Forum Związków Zawodowych już 3 lata temu zaproponowało oskładkowanie umów zleceń, o dzieło i składki od 100 proc. zysków, zarobków osób prowadzących działalność gospodarczą. – Udało się częściowo oskładkować umowy zlecenia, do wysokości płacy minimalnej. I kiedy jest to jedyne zlecenie – przypomina gość Polskiego Radia 24 Anna Grabowska z Forum Związków Zawodowych.

I dodaje, że reformę emerytalną trzeba powiązać z reformą rynku pracy. – Bo problemem systemu emerytalnego nie jest ani wiek, ani staż, tylko pieniądze, czyli czy FUS ma na wypłaty emerytur. Te pieniądze pochodzą ze składek. A składki pochodzą z umów. I w naszym systemie pochodzą one z umów o pracę, częściowo z umów zlecenia, częściowo od osób prowadzących działalność – wylicza Anna Grabowska.

Jak zrekompensować wyższe koszty pracy?

Natomiast ten wzrost oskładkowania powinien być rekompensowany wzrostem kosztów uzyskania przychodu. Rząd natomiast proponuje zwiększenie kwoty wolnej od podatku.

– To niby działa w podobny sposób, ale różnica jest taka, że koszty uzyskania przychodu są adresowane do osób, które uzyskują dochody, czyli pracują. To wzmacnia bodźce do aktywności zawodowej. Natomiast zwiększenie kwoty wolnej od podatku jest po pierwsze bardzo drogie dla budżetu, i nie wzmacnia tak efektywnie tych bodźców do pracy, jak robi to zwiększanie kosztów uzyskania przychodów – wylicza gość Jedynki Wiktor Wojciechowski.

Rynek pracy zagrożony…

Wzrost kosztów pracy mógłby też spowodować wzrost szarej strefy.

– Gdyby nie było tych rekompensujących działań, to oczywiście jest takie ryzyko, że tych dochodów, które sobie oszacujemy na kartce, w rzeczywistości nie będzie – ocenia ekspert.

Obniżenie wieku emerytalnego może też oznaczać, że na rynku pracy pracodawcy mieliby kłopoty ze znalezieniem pracowników. Jedni odchodziliby wcześniej, a z drugiej strony też słyszymy o takiej propozycji, żeby np. dzieci później zaczynały naukę w szkole, czyli też później wkraczały na rynek pracy.

– Już widzimy kurczenie się liczby osób w wieku produkcyjnym. Jeżeli odkręcimy ten proces wydłużania wieku emerytalnego, to ta liczba będzie jeszcze szybciej spadała, niż gdyby utrzymano status quo. Nie jest prawdą, a takie są często obawy, że osoby starsze mają jakieś olbrzymie kłopoty ze znalezieniem zatrudnienia. Wystarczy spojrzeć na dane GUS, które mówią że akurat w tej grupie najstarszej, w ostatnich latach najszybciej rośnie w ostatnich latach stopa zatrudnienia, czyli udział pracujących w tej grupie wiekowej. To po pierwsze. A po drugie nie ma żadnych dowodów na to, aby te osoby starsze zabierały miejsca pracy osobom młodym. Można raczej powiedzieć, że jest wręcz odwrotnie – wyjaśnia Wiktor Wojciechowski.

…i cały system zagrożony

Jeżeli wiek emerytalny będzie obniżony, to będzie to skutkowało zmniejszeniem podaży pracy, wzrostem podatków, ponieważ w jakiś sposób te świadczenia trzeba będzie sfinansować i najsilniej odczują to osoby młode, które są najbardziej wrażliwe na pozapłacowe koszty pracy.

– I obawiam się takiego scenariusza, że osoby młode stwierdzą, że już nie chcą utrzymywać tego systemu emerytalnego i płacić tak wysokich podatków, i zagłosują nogami, wyjeżdżając – zauważa gość Jedynki.

Czyli wzmocni to bodźce osób młodych do emigracji zarobkowej. A może te grupy wiekowe powinny raczej współdziałać?

– Liczba miejsc pracy w gospodarce nie jest stała. Po drugie, jeśli mamy dużą liczbę osób, które przechodzą na emeryturę, to oznacza że skądś musimy wygenerować środki na sfinansowanie tych emerytur. One pochodzą z kosztów pracy, z obciążenia pracowników i pracodawców składkami. Już dzisiaj słyszymy, że plany rządu są takie, żeby objąć umowy zlecenia składkami, żeby zwiększyć składki dla przedsiębiorców. Czyli koszty pracy wzrosną, co oznacza że tych miejsc pracy będzie mniej. Dane historyczne i w Polsce, i w całej Europie pokazują, że w momencie kiedy pracuje więcej osób 50+, to pracuje również więcej osób młodych, czyli to nie są grupy, które konkurują o miejsca pracy. To są grupy, które wspólnie powinny działać, po to żeby rynek pracy był efektywny – tłumaczy Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy i polityki społecznej.

Firmy deklarują zatrudnianie 50+

Wszyscy są więc potrzebni, i jest praca także dla osób w tym starszym przedziale wiekowym. Jednak z drugiej strony były ostatnio przeprowadzone badania, na zlecenie Rzetelnej Firmy, z których wynika, że 98 proc. małych i średnich firm „mówi”, że zatrudnia osoby po 50. roku życia, ale najczęściej są to tylko deklaracje. W praktyce raczej osób starszych jest mało wśród pracowników tych firm, i nie ma dla nich miejsc pracy.

– Zmiana w strukturze demograficznej jest taka, że maleje liczba osób młodych, a powiększa się liczba osób starszych. Dlatego pracodawcy będą coraz bardziej skazani na zatrudnianie tych starszych osób. Zmienia się też charakter pracy, coraz więcej osób pracuje w sektorze usług, a tam nie ma przeciwskazań, aby pracować w wieku 60 lat, i więcej. Takie przeciwskazania mogły występować, jeżeli dominował ciężki przemysł – przypomina Wiktor Wojciechowski.

Alternatywa: późniejsza emerytura albo wyższe podatki

Ale i tak czeka nas powrót do tego wyższego wieku emerytalnego. I taka też jest tendencja na świecie, bowiem także dużo bogatsze kraje podwyższają ten wiek.

– Ponieważ alternatywą jest zwiększenie podatków. Możemy oczywiście się zastanawiać, czy chcemy pracować dłużej czy nie, i na pewno nie wszyscy chętnie codziennie wstają rano i udają się do pracy. Jednak jeżeli powiemy sobie, że alternatywą dla podwyższenia wieku emerytalnego są wyższe podatki, to chyba jeszcze więcej będzie sprzeciwu wobec wyższych obciążeń, nakładanych na nasze dochody i na naszą konsumpcję – ocenia gość Jedynki.

Jest to więc zasadnicza zmiana. Ale także z punktu widzenia finansów publicznych jest to bardzo ważne. Bo dzięki wydłużaniu wieku emerytalnego Zakład Ubezpieczeń Społecznych otrzymuje więcej składek, a mniej wydaje na wypłatę świadczeń.

– I to oznacza, a jest to najważniejsza reforma systemowa poprzedniej ekipy rządowej, poprawę salda finansów publicznych. Teraz jest próba odkręcenia tej reformy – ocenia Wiktor Wojciechowski.

Krytyczny moment to rok 2017

A czy realny jest powrót do procedury nadmiernego deficytu?

– Patrząc na zapowiedzi rządu, to zmierzamy tylko i wyłącznie w tym kierunku. Właśnie dowiedzieliśmy się o tym, że deficyt finansów publicznych za cały 2015 rok nieco przekroczy 3 proc. Myślę jednak, że to nie spowoduje objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu, ponieważ będzie można odliczyć koszty reformy emerytalnej. Największy problem będzie w 2017 roku. Bo o ile te przesunięcia budżetowe pomiędzy 2015 a 2016 rokiem oraz dochody z aukcji LTE pomogą przetrwać 2016 rok, to w 2017 roku, jeżeli skumulują się wydatki programu 500 zł na dziecko, obniżenia wieku emerytalnego i zwiększenia kwoty wolnej od podatku, to budżet się po prostu finansowo nie zepnie – prognozuje gość Jedynki Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.

Sylwia Zadrożna, Błażej Prośniewski, Dominik Olędzki, Małgorzata Byrska