Razem ze Szczepanem Twardochem próbuje w niej odpowiedziedź na pytania o kondycję polskiego mężczyzny.
Książka jest po części parodią podręczników typu "Nauka w weekend czegoś tam”. - Jeżeli jest się mężczyzną, do którego żadna łatka nie pasuje, to tym lepiej. Wtedy pozostaje się klasą samą w sobie - powiedział Przemysław Bociąg. Wyjaśnia, że wszystko w książce wynika z osobistych obserwacji i doświadczeń. Nie wyczerpuje jednak całej wiedzy o życiu, bo cała wiedza nie jest przecież dostępna nikomu.
Ale książka "Sztuka życia dla mężczyzn" bywa też na serio: przeciwko różnym koncepcjom męskości. Przykładem - rozdział "Panowie dbajcie o higienę”. - Niestety nie wyobrażaliśmy sobie tej publikacji bez niego. Unikaliśmy jednak tonu "mężczyzna powinien się myć". A rozdział o higienie zawiera poboczne tematy, jak kwestie tatuaży i fryzury - powiedział Bociąg.
Autor przyznaje też, że starał się trochę "kopnąć w kostkę” osoby, które grają w gry i np. przebierają się w mundury, biorąc udział w rekonstrukcjach historycznych. - Są mężczyźni, którzy odnajdują się w takich rolach. I wolno im. Ale z drugiej strony są mężczyźni, którzy potrzebują porządnego szturchańca, bo się w tym pogubili i czują się na co dzień rycerzami średniowiecznymi - powiedział Bociąg.
Posłuchaj rozmowy Małgorzaty Raduchy z Przemysławem Bociągiem, współautorem książki "Sztuka życia dla mężczyzn".
tj