Gry z serii "Street Fighter" i "Tekken" rywalizują ze sobą od połowy lat 90. ubiegłego wieku. Po latach zmagań o prymat najlepszej wirtualnej bijatyki ich twórcy postanowili w oryginalny sposób podejść do konkurencji, zapożyczając na zasadzie wzajemności doskonale znane graczom postaci. W przypadku firmy Capcom zaowocowało to pomysłem na grę "Street Fighter X Tekken" .
W grze mamy kluczowych wojowników z obu gier, co jest o tyle ciekawe, że fighterzy z "Tekkena", przeniesieni do gry typu 2D pozostali trójwymiarowi, co umożliwiła technologia typu cel-shading, za sprawą której bohaterowie uzyskali bardziej komiksowy obrys.
Model walki tradycyjnie dla gier z serii "Street Fighter" jest bardzo skomplikowany. - Mamy sześć przycisków, lekkie, średnie i mocne ciosy na ręce i nogi, plus kombinacje, rzuty i specjalne ciosy. Ta gra ma aż za dużo tych możliwości i ja tego nigdy nie ogarniałem – mówił w Czwórce Smosarski, któremu wielość kombinacji nie przeszkodziła z powodzeniem stawić czoła Kubie Marcinowiczowi, zaledwie przy użyciu dwóch przycisków.
Więcej na temat gry i wyniku konfrontacji między naszymi testerami dowiesz się oglądając wideo z audycji.
bch/mat. prasowe