W 2012 roku, w przeliczeniu na jednego mieszkańca, polski rząd przekazał biedniejszym krajom na rozwój 11 dolarów.
Dla porównania, statystyczny Szwajcar przekazał niecałe 2 tysiące dolarów, Szwed - 1,5 tysiąca. Nawet pogrążeni od kilku lat w dramatycznym kryzysie Grecy przekazują biedniejszym państwom po 80 dolarów.
- Polska jest stosunkowo nowym krajem w gronie tych, państw, które udzielają pomocy rozwojowej i rzeczywiście nie stać nas na to, żeby wydawać na ten cel jakieś olbrzymie kwoty - twierdzi Artur Gradziuk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. - Natomiast cały czas uczymy się i rozwijamy system pomocy tak, by w przyszłości dorównać innym.
Ważne jest też to, żeby nie traktować pomocy dla biedniejszych krajów w kategoriach czysto charytatywnych. Lepiej, wzorem bogatych państw, uczynić z tego długoterminową inwestycję, w myśl zasady "dziś ja pomogę tobie, jutro ty staniesz się moim partnerem w biznesie".
Polska, podobnie jak pozostałe kraje, ma swoją grupę państw priorytetowych, wybieraną na podstawie różnych kryteriów. Finansowo wspieramy przede wszystkim kraje Partnerstwa Wschodniego, Afganistan i kraje Afryki Wschodniej.
(kul/pj)