Pułkownik Ryszard Kukliński przeszedł do historii jako najbardziej znany podwójny szpieg w historii PRL. Współpracował bowiem zarówno w wywiadem polskim, jak i z amerykańską CIA. Ale zanim to się stało zrobił zawrotną karierę w rodzimym wojsku. - Jego zdolności, jak można przypuszczać, zaprowadziłyby go co najmniej do szlifów generalskich, a może na najwyższe stanowiska w polskiej armii - opowiada historyk Polskiej Akademii Nauk, prof. Paweł Machcewicz. - Kukliński był doceniany przez swoich zwierzchników, dzięki czemu brał m.in. udział w przygotowywaniu planów manewrów strategicznych zarówno armii polskiej, jak i państw układu Warszawskiego.
Zdaniem eksperta, by właściwie ocenić tego człowieka, należy pamiętać, że odrzucił on drogę pewnych awansów i bezpiecznego, dostatniego życia, a zaryzykował swoją wolność zupełnie świadomie. Jak wyjaśniał po latach, był rozczarowany komunizmem. Poza tym obawiał się, że w przypadku wojny pomiędzy Związkiem Radzieckim, a Zachodem, Polska przestałaby istnieć. Dlatego w 1972 roku wysłał list do Ambasady Amerykańskiej w Bonn z propozycją współpracy. - Kukliński, jako planista, zdawał sobie sprawę, że Polska w przypadku wschodnio-zachodniej wojny stałaby się atomową pustynią. Polacy mieliby zginąć - tłumaczy Grzegorz Majchrzak z biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej.
W ciągu dziewięciu lat współpracy z CIA płk Kukliński przekazał Amerykanom ok. 40 tys. dokumentów związanych z Polską, ZSRR i Układem Warszawskim. - Były to informacje bardzo cenne - dodaje Majchrzak.
W 1981 roku płk Kukliński wraz z rodziną uciekł z Polski do Stanów Zjednoczonych. Skazano go na karę śmierci, ale uchylono wyrok. Do dziś jednak nie wszyscy wierzą w jego wersję wydarzeń. - Jedną z teorii jest to, że do CIA nie zgłosił się sam, lecz został zwerbowany - mówio Majchrzak.
7 lutego 2014 na ekrany polskich kin wszedł film pt. "Jack Strong" o życiu pułkownika Kuklińskiego.
(kd/kul)