- Jestem zbyt przywiązany do spłuczki klozetowej, żeby nazywać się prawdziwym podróżnikiem - śmieje się Igor Zalewski, gość "Poranka OnLine". - Kiedyś, owszem, podróżowałem z plecakiem, ale to było dawno temu i tylko po Polsce. Teraz znany felietonista i dziennikarz preferuje zagraniczne wyjazdy indywidualne, ale czasami korzysta też z pomocy biur podróży.
- Odkąd dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak świat, to chciałem go poznawać - kontynuuje rozmówca Justyny Dżbik. - Ale decydującą wyprawą w moim życiu była miesięczna podróż po wyspach greckich, którą wszystkim serdecznie polecam. Po powrocie rzuciłem etat i zostałem felietonistą, żeby nie być przykutym jak niewolnik do jednej posady.
Jednym z ostatnich odkryć Igora Zalewskiego jest Portugalia: - Zdecydowanie chciałbym tam spędzić emeryturę. Cudownie leniwe miejsce, bez "napinki". Jestem też fanem Azji, ale wrota do tego kontynentu, czyli Bangkok, nie tyle mnie rozczarowały, co zraziły. W tamtejszym hotelu pogryzły mnie pluskwy. Gość Czwórki rekomenduje też podróże po Europie Środkowej i Bałkanach. Ale tylko poza sezonem. Bo w lipcu w Czarnogórze był koszmarny tłok.
O ślubie w Singapurze, koszmarze wakacji all inclusive i malezyjskim centrum rehabilitacji dla goryli dowiesz się, słuchając dołączonego do artykułu nagrania rozmowy Justyny Dżbik z Igorem Zalewski.
kul