Aż 91 procent Polaków przychodzi do pracy pomimo objawów przeziębienia lub grypy. Zazwyczaj liczymy, że "jakoś to będzie". Kupujemy leki dostępne bez recepty, leczymy się na własną rękę, a rano wstajemy i idziemy do pracy. W Europie nie jesteśmy osamotnieni w tych działaniach, podobnie robią Hiszpanie, Rosjanie i Francuzi.
Profesor Bolesław Samoliński, specjalista zdrowia publicznego uważa, że mając objawy choroby powinniśmy od razu zostać w domu. - Napady kichania, połączone z bólem głowy, złym samopoczuciem, rozbiciem, czasami z kaszlem, gorączka, bóle mięśniowe to wystarczające powody by iść na zwolnienie lekarskie - wymienia lekarz. Podkreśla, że pozostanie w domu jest opłacalne zarówno dla pracownika jak i pracodawcy.
W niektórych krajach Europy i świata nie potrzeba zwolnienia lekarskiego, by zostać 3 dni w domu. To chory pracownik deklaruje, że ma objawy infekcji i nie pojawi się w firmie.
- Decyzja o pozostaniu w domu jest zdrowsza również dla miejsca pracy. Pracownik, idąc na zwolnienie, przerywa łańcuch zakażeń i szybciej wraca do pracy - mówi profesor Bolesław Samoliński. - Przychodząc do pracy z chorobą jesteśmy nieodpowiedzialni, a nasze postępowanie jest nieetyczne - dodaje.
Chorując w pracy narażamy innych, ale i nam samym może to grozić poważnymi powikłaniami, jak zapalenie mięśnia sercowego czy zapalenie płuc.
(pj)