Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Łukasz Szumielewicz 12.10.2010

Przedmiot kosmiczny, ale bliski duszy

Jak stworzyć designerski produkt i jak go używać, radzi projektant Janusz Kaniewski.
Lancia Delta z twarzą zaprojektowaną przez Janusza KaniewskiegoLancia Delta z "twarzą" zaprojektowaną przez Janusza Kaniewskiegokaniewskidesign.com
Posłuchaj
  • Sandały z kociej smyczy
  • Design nie dla szpanerów
  • Projektancka zawodówka
Czytaj także

– Kompletnie nie interesuję się modą, nie śledzę aktualnych trendów – wyznaje projektant Janusz Kaniewski. O pożytku z designerskich gadżetów i o warsztacie projektanta artysta mówił w „Magazynie” 11 października.

W miniony weekend w Warszawie odbyła się kolejna impreza z cyklu Bilioneurobab, na której jesienne kolekcje zaprezentowało przeszło stu projektantów mody. Swoje wyroby – w tym słynne sandały z kociej smyczy – prezentował również gość „Magazynu”. – To model, który robię od siedmiu lat i który jest chętnie kupowany. Coś kosmicznego a zarazem bliskiego duszy – zdradza projektant. – W zawodzie projektanta najcenniejszy jest pomysł. Chodzi o to, by wymyślić coś, czego jeszcze nikt nie wymyślił przed nami, zaskoczyć klienta. A potem ciężka praca, żeby projekt zrealizować, żeby, w przypadku butów ze smyczy, dało się w nich chodzić, żeby nie złamał się obcas, żeby były wygodne – wyjaśnia.

Skąd artysta czerpie inspiracje? – Inspiruje mnie przyroda, samotne długie spacery z moim kotem, który chodzi na smyczy jak pies – wymienia Kaniewski. Podkreśla, że nie stara się być na bieżąco z aktualnymi modami, lansowanymi na kartach kolorowych pism.

Czy Polaków stać na pomysły projektantów? – W Polsce panuje stereotyp, że produkt designerski, nieco snobistyczny, musi być drogi. Tymczasem możemy przecież raz na trzy sezony kupić sobie „odjechane” buty za osiemset złotych, a w międzyczasie kupować rzeczy tańsze, bliższe naszemu portfelowi – stwierdza Kaniewski. Według niego, designerskie produkty nie służą akcentowaniu zamożności ich posiadacza, mają natomiast sprawiać, „żeby się dusza cieszyła”.

Gość „Magazynu” podkreśla, że przez jego pracownię przewija się wielu młodych zdolnych ludzi, których traktuje jak czeladników. – Kiedyś młody rzemieślnik szedł do terminu, by uczyć się u mistrza, a potem zakładał własny warsztat. Moim marzeniem jest prowadzenie „projektanckiej zawodówki”, w której kształciliby się szewcy, kaletnicy, ślusarze artystyczni. Takich ludzi brakuje – zdradza Janusz Kaniewski.

Posłuchaj rozmowy Janusza Kaniewskiego z Agnieszką Furtak.

ŁSz