– Te dane statystyczne są zatrważające, a Polska jest zdecydowanie w czołówce takich niechlubnych "nałogowych" rankingów. Dlatego poczuliśmy, że trzeba coś z tym zrobić. Tak powstała kampania "Aktywni bez promili" – opowiada Robert Smolarek, prezes stowarzyszenia.
Jest to akcja promująca społeczną odpowiedzialność w aspekcie spożywania alkoholu przez osoby aktywnie spędzające czas wolny oraz uprawiające różne dyscypliny sportowe. – W Polsce jest duże przyzwolenie nie tylko na spożywanie alkoholu, ale – co bardziej niepokoi – na łączenie tego alkoholu z aktywnością fizyczną i uprawianiem sportów – tłumaczy Smolarek.
Choć wszyscy wiemy, jakie są długofalowe skutki działania alkoholu, a o tych natychmiastowych myśli się rzadziej. – Alkohol wpływa na sam układ krwionośny, a rozszerzenie naczyń może powodować zawał przy zbyt dużym wysiłku fizycznym – opowiada Smolarek. – Poza tym po spożyciu alkoholu spada percepcja, co prowadzi do kontuzji, albo do tragicznych w skutkach wypadków.
Akcja "Aktywni bez promili" dotyczy na razie Warszawy, ale organizatorzy mają nadzieję zarazić zdrowym trybem życia całą Polskę. Patronatem honorowym kampanię objęła minister zdrowia Ewa Kopacz.
W ramach kampanii odbywają się m. in. warsztaty medytacyjne. – W każdą sobotę spotykamy się na plaży Big Budda Beach – zaprasza Smolarek. – Zajęcia są prowadzone przez bardzo doświadczonych trenerów. Tłumaczymy więc chętnym, dlaczego spożycie alkoholu bezpośrednio po wysiłku fizycznym, albo uprawianie sportu po wypiciu alkoholu może prowadzić do śmierci.
Więcej o kampanii dowiesz się, słuchając całej rozmowy z audycji "Pod lupą".
(Na zdj. Robert Smolarek/fot. Wojciech Kusiński)
(kd)