Lepiej nie mówić, że wszystko jest w porządku, lepiej nie chwalić się, że dostaliśmy awans w pracy. "Nikomu nie mogę się zwierzyć, że jadę na wakacje za 20 000 zł, bo będą mi źle życzyć" - pisze jeden z słuchaczy.
- Zazdrość uruchamia się w nas w momencie, gdy mamy określone potrzeby, najczęściej niezaspokojone, które potrafił zaspokoić ktoś inny - tłumaczy Adam Stolarzewicz, wykładowca zarządzania i coachingu, a także członek Komisji Etyki Bankowej przy Związku Banków Polskich.
Według badań "Diagnoza społeczna 2011" jedynie 13 % Polaków wierzy w dobre intencje innych ludzi i uważa, że większości osób można ufać. To wyniki najniższe w Europie. - Zazdrość ma bezpośredni związek z marzeniami. Jeśli czujemy, że możemy osiągnąć to, czego chcemy, zaczynamy do tego dążyć. Jeśli jednak sądzimy, że i tak nie mamy szans, bo nas nie stać, bo nie potrafimy czegoś zrobić, dajemy za wygraną, a to powoduje frustrację - mówi Anna Mazgal z "Kultury Liberalnej".
Ale zdaniem ekspertów zazdrość czy zawiść to niekoniecznie specjalność Polaków. - Zawistna jest cała ludzkość. Jedyne, co nas różni, to sposób manifestowania swoich złości i bezsilności - mówi Mazgal. A nasza "narodowa złość", według Stolarzewicza, ma także swoje dobre strony, bo... dzięki niej sami o sobie możemy się czegoś dowiedzieć. - Podczas tak popularnego "obgadywania" kogoś dotykamy głównie tych tematów, które stanowią dla nas samych jawną albo ukrytą potrzebę - mówi gość Czwórki.
Skąd bierze się pesymistyczne podejście Polaków do życia i czy to rzeczywiście jest nasza narodowa cecha, czy może sami przykleiliśmy sobie taką "łatkę"? Posłuchaj nagrań rozmów z audycji "4 do 4".
(kd)