Są młodzi, zdolni, po studiach, z ciekawą pracą i wysokimi zarobkami. Mogłoby się wydawać, że świat leży u ich stóp. Tymczasem w weekendy to oni leżą kompletnie pijani, a urwany film uważają za formę "konkretnego chillout'u".
- "Binge drinking" czyli "szybkie picie" jest definiowanie jako wypicie powyżej pięciu drinków alkoholowych przy jednej okazji - tłumaczy Jagoda Fudała z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. - To nowy sposób upijania się, w którym stan upojenia alkoholowego jest celem samym w sobie, a nie efektem ubocznym dobrej zabawy w grupie znajomych.
Zdaniem Jakuba Stańczyka z "Kultury Liberalnej" bezpośredni wpływ na to ma społeczne przyzwolenie na picie alkoholu przez ludzi młodych i bardzo młodych: - Większe oburzenie wywołuje branie narkotyków niż picie wódki, choć i jedno i drugie jest równie niebezpieczne dla zdrowia. Co więcej, dla mnie reset ma strukturę ciągu alkoholowego. Pięć dni pracy w stresie, dwa na kompletnej "bańce".
"Szybkie upijanie się" znane jest w całej Europie i dotyczy głównie osób młodych. Jednak w związku z tym, że ma ono poważne konsekwencje zdrowotne, wywołuje uzasadniony niepokój u specjalistów. Bo "binge drinking" szybko może doprowadzić do śpiączki, albo zgonu: - W Polsce mamy kilka tysięcy osób rocznie, które umierają z powodu wypicia alkoholu etylowego. I to jest najczęściej efekt przyjmowania w krótkim czasie dużej ilości jednostek. A młodym ludziom wydaje się, że są wieczni i że to na pewno im się nie przytrafi - kończy rozmówczyni Krzyśka Grzybowskiego.
Jagoda Fudała, Jakub Stańczyk i Krzysiek Grzybowski w studiu Czwórki
Posłuchaj całej dyskusji z audycji "4 do 4". Nagranie dołączone jest do tego artykułu.
kul