O narodzinach nowej fali w rumuńskiej kinematografii zaczęło być naprawdę głośno, gdy w 2008 roku, nieznany jeszcze, 39-letni wówczas Christian Mungiu z Bukaresztu, zdobył Złotą Palmę w Cannes za dramat społeczny "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni". Film ten powstał rok wcześniej i właściwie od razu zawojował świat. Jednak to nie jedyne i wcale nie najwcześniejsze osiągnięcie kina rumuńskiego.
W 2001 roku powstał film "Towar i kasa" w reżyserii Cristi Puiu. Zdaniem ekspertów ten właśnie obraz zapoczątkował rozkwit rumuńskiego kina. - Choć od upadku Nicolae Ceauşescu, który miał miejsce w 1989 roku, upłynęło sporo czasu, najwyraźniej trauma w społeczeństwie rumuńskim była tak głęboko zakorzeniona, że potrzeba było dekady, by się z niej wydostać - mówi Magdalena Maksimiuk, filmoznawca.
Czytaj także: Pakistańskie wielobarwne kino, czyli Lollywood <<<
W wielu rumuńskich filmach tematem przewodnim jest wątek Zachodu. - To mityczna kraina szczęśliwości - mówi ekspertka i dodaje, że znakomitym tego przykładem jest film "Za wzgórzami" z roku 2012, w reżyserii Mungiu.
Większość znanych twórców rumuńskich filmów urodziła się w latach 60. ubiegłego stulecia. Liczna grupa z nich studiowała na uczelniach zagranicznych, trzymając się z daleka od rodzimych szkół filmowych. Dlaczego wybrali taką drogę? Po więcej informacji zapraszamy do wysłuchania nagrania całego materiału dźwiękowego z audycji "Kontrkultura".
(kd.pkur, ac)