Krzysztof Potaczała jest dziennikarzem, miłośnikiem Bieszczadów i mieszkańcem regionu. Rok po premierze jego książki "Bieszczady w PRL-u" ukazał się kolejny zbiór reportaży poświęcony temu samemu miejscu i w tym samym czasie: - Nie planowałem cyklicznego wydawnictwa, zwłaszcza, że nad pierwszą książką pracowałem prawie dwa lata - mówi autor. - Ale zbierając materiały trafiłem na tak wiele ciekawych historii, które nie zmieściły się w pierwszej części, że zdecydowaliśmy razem z wydawcą poświęcić im kolejny tom.
"Bieszczady w PRL-u. Część 2” to zbiór mało znanych historii opartych na barwnych wspomnieniach świadków tamtego okresu, uczestników ważnych dla Bieszczad wydarzeń. Prawdziwe historie i anegdoty opowiadają między innymi o pierwszych bieszczadzkich bazach studenckich oraz osadzie hipisów w Caryńskiem: - To była taka wioska, do której zjechali się hipisi, zbieracze runa leśnego, rolnicy. Zbudowali sobie chatki z gałązek i tam zamieszkali - wspomina Krzysztof Potaczała. - Ciekawe jest to, że z czasem powstał tam pierwszy w Polsce plenerowy ośrodek leczenia narkomanów i to na długo przed tym, jak zaczął je tworzyć Marek Kotański.
W książce znajdziemy tu też opis niezwykłych dziejów pomnika generała Świerczewskiego, historię znanej Chaty Socjologa oraz mrożący krew w żyłach plan Edwarda Gierka, żeby w Bieszczadach testować pierwszą polską bombę wodorową: - Nie wiem skąd wziął się ten pomysł, ale faktem jest, że ówczesny rektor Wojskowej Akademii Technicznej przedstawił taki plan Gierkowi, a ten do pomysłu się strasznie zapalił, bo chciał się znaleźć w ekskluzywnym klubie atomowym - dodaje rozmówca Pawła Siwka.
Zebrane opowieści przenoszą nas w czasy Polski Ludowej, ale autor wyraźnie podkreśla, że w żaden sposób nie próbuje oceniać tego okresu: - Ja stoję z boku i relacjonuję, ale nie wartościuję. Ocenę pozostawiam czytelnikowi i historykom.
Całą rozmowę z Krzysztofem Potaczałą znajdziesz w nagraniu z "Kontrkultury", które jest dołączone do tekstu.
kul