Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Przemysław Goławski 25.10.2011

Habemus Papam, czyli papież ucieka

Na ekrany polskich kin wchodzi budzący wiele kontrowersji film "Habemus Papam". Czy rzeczywiście uderza w kościelną instytucję i hierarchię? Jaki jest ten obraz i jaki jest Kościół w nim przedstawiony?
Habemus Papam, czyli papież uciekafot. kadr z filmu "Habemus Papam", mat. dystrybutora
Galeria Posłuchaj
  • Rozmowa o filmie "Habemus Papam". Gośćmi "Nocnych Czatów" są ks. Marek Kotyński oraz Bartek Pulcyn.
Czytaj także

Gośćmi Mikołaja Foksa w "Nocnych Czatach"ks. Marek Kotyński, filmoznawca i wykładowca Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie oraz Bartek Pulcyn, organizator Warszawskiego Festiwalu Filmowego.

- To film warty zobaczenia, ma specjalny humor – mówi ks. Kotyński. Wyjaśnia, że film pokazując rzeczy bardzo dostojne i poważne – konklawe i wybór papieża – zaskakuje widza, pokazując biskupa Rzymu – głowę Kościoła, który nie czuje się na siłach, by podjąć nową misję.

Bartek Pulcyn podkreśla, że obraz znanego włoskiego reżysera Nanniego Morettiego jest niestety "letni". – Zapowiada się nieco ekstremalnie, ale niestety później ten film nie jest ani "gorący" ani "zimny" – mówi. Film stawia jednak ważne pytania, które są okazją do zastanowienia się nad kondycją wiary i Kościoła.

- Z filmem zawsze jest tak, że trzeba znaleźć odpowiedni klucz, do "przeczytania" go. Jeśli odbiera się film "Habemus Papam" tylko bezpośrednio, są to żarty z bardzo poważnych dla kogoś rzeczy. Dla ludzi wierzących sprawa konklawe jest rzeczą poważną. Ten film zmusza do nowego spojrzenia, używa ironii, ale nie jest to ironia agresywna – opowiada ks. Kotyński.

Pokazany w filmie problem ucieczki papieża chce rozwiązać rzecznik prasowy Watykanu, którego gra Jerzy Stuhr. – Świetnie spisuje się w tej roli, pokazuje człowieka, który chce uratować twarz Watykanu i papieża – mówi teolog. Osobą, która wkracza do akcji, by opanować sytuację jest także niewierzący psychoanalityk, grany przez samego reżysera. Goście audycji zaznaczają, że pokazano w ten sposób potrzebę działania świeckich w Kościele.

- Pazur filmu tkwi w pewnej diagnozie Kościoła. Zdaniem Morettiego jest on pozbawiony jakiejkolwiek ikry. Jest konstrukcją, wspólnotą, która coraz bardziej traci kontakt z rzeczywistością. Uosobieniem tych problemów jest papież, który nie jest w stanie podjąć stawianych przed nim wyzwań – mówi Pulcyn. – Film pokazując fikcyjną, surrealistyczną sytuację jest parabolą, która mówi nam coś o aktualnej rzeczywistości – dodaje ks. Kotyński.

Więcej o tym, czy kardynałowie to tyko starsi panowie, którzy uwielbiają rozmowy o smaku kawy i nie rozumieją świata oraz o tym, dlaczego nowy papież chciał w filmie przyjąć imię Celestyn VI dowiedzieć się można słuchając całej audycji.

pg