Komisji Europejskiej chodzi o to, żeby nazwy, które są przypisane do produktów zwierzęcych nie były kojarzone z produktami pochodzenia roślinnego. Doktor Agnieszka Szymecka-Wesołowska z Centrum Prawa Żywnościowego wskazuje, że Komisja od dawna porządkuje rynek nazw i sama regulacja w tej sprawie obowiązuje już od dawna i w ostatnim czasie niewiele się zmieniło w tej kwestii. Tym, co wywołało "burzę", jest zeszłoroczne orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który uznał, że nawet jeżeli do nazwy mleko dopiszemy na przykład "mleko sojowe" czy "mleko kokosowe", to będzie to niezgodne z obowiązującym przepisami.
Lista nazw
Doktor Agnieszka Szymecka-Wesołowska podkreśla jednocześnie, że Komisja Europejska przewidziała listę wyjątków, na której są nazwy, zgłoszone wczesniej przez państwa członkowskie jako te, które dla konsumentów z tych krajów są zrozumiałe, że nie są to produkty pochodzenia zwierzęcego. Na liście jest obecnie około 130 produktów. Z Polski jest na niej tylko "ser jabłeczny" - gęsta marmolada z jabłek.
Kokosmilch i latte di coco
Nazwy takie jak "mleko kokosowe" czy "masło orzechowe" zostały na listę wpisane przez inne kraje, i to w rodzimych językach (kokosmilch, latte di coco). W związku z tym, jak mówi doktor Agnieszka Szymecka-Wesołowska, powstało pytanie, czy te nazwy po przetłumaczeniu można stosować także na rynkach innych państw. Polskie ministerstwo rolnictwa zwróciło się do Komisji o wpisanie na listę "mleka kokosowego" i "masła orzechowego", jednak KE nie zgodziła się na to wskazując, że na polskim rynku nie ma tradycji ich stosowania istniejącej co najmniej do 30 lat.
W związku z tym producenci, po wyprzedaniu dotychczasowych zapasów, będą musieli zmienić napisy na etykietach. W przeciwnym wypadku grożą im kary.
Sponsorem audycji są Targi Kielce, organizator międzynarodowych targów techniki rolniczej AGROTECH oraz Chemirol, dystrybutor herbicydów zwalczających przytulię czepną i inne uciążliwe chwasty.
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Jedynka, Aleksandra Tycner, md