Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Dwójka
Urszula Kacprzak 04.07.2020

Joanna Wnuk-Nazarowa: dla mnie idolem był Zygmunt Konieczny

- Zygmunt, dużo starszy ode mnie uczeń liceum muzycznego, stwierdził, że ta mała dziewczynka musi profesjonalnie zacząć się uczyć grać na fortepianie, a nie jednym palcem brzdąkać na domowym pianinie, więc to wszystko przez niego - opowiadała w Dwójce kompozytorka i dyrygentka o początkach swojej edukacji muzycznej.
Wideo
  • Joanna Wnuk-Nazarowa o muzyce, dyrygenturze oraz twórczości Zygmunta Koniecznego (Mazurek słucha/Dwójka)
Galeria Czytaj także

Posłuchaj
57:47 2020_07_04_12_00_06_Mazurek_slucha.mp3 Joanna Wnuk-Nazarowa o muzyce, dyrygenturze oraz twórczości Zygmunta Koniecznego (Mazurek słucha/Dwójka)

Joanna Wnuk-Nazarowa to ceniona kompozytorka i dyrygentka, długoletnia szefowa Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, była Minister Kultury, a także (a może przede wszystkim?) Przyjaciółka Dwójki. W audycji opowiadała m.in. o początkach swojej muzycznej drogi. - Właściwie nie bardzo wiedziałam, co chcę robić. Pewnie gdybym nie miała drobnej wady wymowy, to poszłabym do szkoły teatralnej i tam, być może, śpiewałabym piosenkę literacką. Wybrałam jednak dyrygenturę i kompozycję. Byłam wszechstronnie wykształcona muzycznie, a w liceum miałam dwa dyplomy: z teorii i fortepianu - mówiła.

Dyrygentka i kompozytorka często jest pytana o to, czy nie obawiała się, że będąc kobietą może mieć trudności ze zdaniem na dyrygenturę. W tamtych czasach nie było bowiem kobiet pełniących tę funkcję. - Muszę powiedzieć bardzo ważną rzecz: to jest wychowanie. W domu nikt mi nigdy nie mówił "jesteś dziewczynką, nie wypada" albo "jesteś kobietą, to nie wiadomo, czy ci pójdzie". Wszyscy mówili "jesteś świetna, bardzo dobrze ci pójdzie". Do głowy mi nie przyszło, że mogą mnie nie przyjąć na dyrygenturę, bo jestem kobietą. I dostałam się. Nigdy nie doświadczyłam dyskryminacji jako kobieta - opowiadała rozmówczyni Roberta Mazurka.

Joanna Wnuk-Nazarowa mówiła również o wyjątkowości muzyki Zygmunta Koniecznego. - On był zniszczony w akademii muzycznej i wyśmiewany, dlatego że nie był na fali. Po odwilży październikowej wszyscy się dorwali do dodekafonii, do tak zwanej szkoły darmstadzkiej, punktualizmu – naprawiali zaległości po socjalizmie. I to był jeden nurt, a drugi był taki, żeby "nawciskać" potworną ilość skomplikowanych akordów. A Zygmunt był prekursorem tego, co później robili Górecki i Kilar, czyli modalizmu.

Joanna Wnuk-Nazarowa wspomniała, że na temat twórczości Zygmunta Koniecznego napisała pracę naukową. Jej zdaniem "to nie jest twórca piosenki, tylko pieśni – taki nasz współczesny Moniuszko". Podkreśliła, że jego utwory, takie jak Karuzela z Madonnami czy Grande valse brillant to nie jest muzyka rozrywkowa. - To jest taka na wpół rozrywka, na wpół śmiertelnie poważna rzecz. Skale modalne nie były w ogóle wtedy modne, tylko dodekafonia albo wypasiona harmonia, a on wszystko uprościł. Niektórzy uważali, że to po prostu takie grafomaństwo, a to była najwyższej próby sztuka - mówiła.

Dyrygentka opowiadała również m.in. o tym, dlaczego kiedyś uważała, że "Szymanowski zepsuł góralszczyznę", skąd w niej uprzedzenie do jazdy na rowerze, a także jak została Ministrem Kultury. Wspominała także Piwnicę pod Baranami oraz swoje ulubione utwory z czasów młodości. Wyznała też, dlaczego jest niepoprawną optymistką.

***

Tytuł audycji: Mazurek słucha

Prowadził: Robert Mazurek

Gość audycji: Joanna Wnuk-Nazarowa

Data emisji: 4.07.2020

Godzina emisji: 12.00