Przewodniczący Związku Polaków na Białorusi Mieczysław Jaśkiewicz powiedział IAR, że zarzut, który służba celna stawia 83-letniej pani Weronice nie ma pokrycia w faktach, bo świąteczne paczki zostały jej dostarczone busem przez polski konsulat.
Zdaniem Mieczysława Jaśkiewicza, postępowanie Urzędu Celnego w Grodnie wpisuje się w inne działania skierowane przeciw nieuznawanemu od 9 lat Związkowi Polaków na Białorusi. - Raz bywa wokół nas ciszej, raz głośniej - mówi Jaśkiewicz. - Próbują, czy można nas już złamać, czy jeszcze jesteśmy, testują nas cały czas - mówi ze smutkiem.
Świąteczna pomoc dla polskich kombatantów na Białorusi była zbierana przez wrocławskie Stowarzyszenie Odra-Niemen w ramach akcji charytatywnej.
Grodzieński Urząd Celny na początku kwietnia zarekwirował z domu Sebastianowicz w Skidlu około 70 paczek przekazanych z Polski za pośrednictwem polskiego konsulatu.
Według Urzędu Celnego, paczki te zostały przemycone na Białoruś. Urząd ten twierdzi też, że całą akcję miała koordynować 83-letnia prezes Stowarzyszenia Żołnierzy AK.
Weronika Sebastianowicz mówi, że jest przyzwyczajona do sądów. - W 2013 roku sądzili za krzyż, teraz za paczki. Co będzie w następnym roku, no to zobaczymy - mówi szefowa stowarzyszenia kombatantów AK. Teraz grozi jej kara grzywny równowartości do 1400 złotych. Sprawę monitorują polscy dyplomaci z Konsulatu Generalnego w Grodnie i ambasady w Mińsku.
Weronika Sebastianowicz, pseudonim „Różyczka” za działalność w Armii Krajowej w 1952 roku została skazana na 25 lat łagrów. Po śmierci Stalina na mocy amnestii wróciła do domu.
IAR/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl