Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Paweł Bączek 13.08.2020

Łuski "made in Poland" znalezione na Białorusi. Szef MON: być może to prowokacja

- Nie było zgody polskiego rządu na sprzedaż amunicji na terytorium Białorusi. Być może mamy tu do czynienia z pewną prowokacją - mówił w Programie 1 Polskiego Radia minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
protesty 1200 pap.jpg
"Nie sprzedawaliśmy Białorusi amunicji". MON odpowiada na zarzuty

Łuski pocisków zostały znalezione w Mińsku po tym, jak do białoruskich demonstrantów strzelał OMON.

- Ani Ministerstwo Obrony Narodowej, ani rząd nie wydawały żadnych zgód na eksport amunicji do Białorusi. Polska Grupa Zbrojeniowa, polskie zakłady nie są producentem tego rodzaju amunicji. Być może mamy tu do czynienia z pewną prowokacją. Jeszcze raz stanowczo dementuję - nie było zgody polskiego rządu na sprzedaż amunicji na terytorium Białorusi - powiedział szef MON na antenie radiowej Jedynki.

Czytaj także:

Posłuchaj
00:47 Błaszczak.mp3 Mariusz Błaszczak o łuskach znalezionych na Białorusi (Sygnały dnia/Jedynka)

Również prezes prywatnej spółki Fam-Pionki Magdalena Niedzieska, produkującej amunicję specjalną głównie dla polskiej policji, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" zapewniła, że firma nie sprzedawała tego typu amunicji do krajów objętych embargiem, w tym Białorusi.

Mariusz Błaszczak.jpg
Szef MON: wszyscy chcemy, by Białoruś była demokratyczna. Wspieramy tendencje wolnościowe

"Ktoś mógł pozbierał łuski na strzelnicy i rozrzucić w Mińsku"

"Rz" zaznaczyła, że sprzedaż broni za granicę jest pod ścisłą kontrolą, a firma musi mieć pozwolenie na wywóz od Ministerstwa Rozwoju, które konsultuje się ze służbami specjalnymi oraz MSZ.

Zdaniem cytowanego przez gazetę eksperta branży zbrojeniowej, Jacka Pieńczaka, taka amunicja jest zbyt reglamentowana, by była nielegalnie sprzedawana.

- To amunicja specjalna, nie można jej tak po prostu kupić w sklepie. Mogą nią handlować wyłącznie podmioty koncesjonowane. Mogę podejrzewać, że ktoś pozbierał łuski na strzelnicy i rozrzucił je w metrze w Mińsku - przyznaje Pieńczak.

Podobnego zdania jest były funkcjonariusz ABW, z którym rozmawiała "Rz". - Znam politykę służb specjalnych Białorusi i nie wykluczałbym takiego scenariusza. To pachnie prowokacją - powiedział.

PR1/PAP
pb