Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 19.04.2011

Gazeta upomniana przez władzę: lokaje obrzucili nas błotem

Na Białorusi ostrzeżenie resortu może doprowadzić do zamknięcia gazety.

Białoruska gazeta opozycyjna "Narodnaja Wola" ocenia, że po zamachu w mińskim metrze "lokaje" władzy skorzystali z okazji, by "obrzucać błotem" opozycyjnych polityków i media.

Polemizuje też z ostrzeżeniem udzielonym jej przez Ministerstwo Informacji.
"Na nadzwyczajnym posiedzeniu w dniu tragedii (prezydent Alaksandr) Łukaszenka osobiście przyznał: Nie ma co ukrywać, tylko my jesteśmy winni temu, co się zdarzyło - wina spoczywa na nas. I rzeczywiście, nie ma innego winnego, dlatego że właśnie władza odpowiada za nasze wspólne bezpieczeństwo. Żywimy z naszych podatków bodaj czy nie największą w świecie armię milicji i służb specjalnych po to, by nasze dzieci i rodzice mogły spokojnie chodzić po mieście i jeździć metrem - zauważa gazeta.

- Jednak już na drugi dzień po zamachu mówienie o winie władzy stało się niebezpieczne. Wypowiadania się na temat wersji przyczyn tego, co się wydarzyło, zabroniono pod groźbą odpowiedzialności karnej - przypomina "Narodnaja Wola". Wówczas, zdaniem gazety, "najrozmaitszy lud urzędniczy i okołourzędniczy pojawił się i postanowił zabłysnąć na tle sprawdzonej informacji i przy pomocy sprawdzonej metody (...). Wypowiadali się deputowani, działacze społeczni, piosenkarze, muzycy, sportowcy i urzędnicy".

"Narodnaja Wola" polemizuje z ostrzeżeniem, które udzieliło jej Ministerstwo Informacji za styczniową publikację "Mówi i pokazuje +TV-Goebbels+", krytykującą film telewizji państwowej o demonstracji opozycji w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia 2011 roku.

Gazeta przypomina, że w filmie tym "pokazywano garaż z bronią, która jakoby miała pojawić się na placu" podczas demonstracji. Zauważa, że "mimo to nikomu z opozycjonistów nie przedstawiono zarzutów o nielegalne posiadanie broni", a na procesach milicjanci zeznają, że nie widzieli, by protestujący na placu mieli broń.

PAP, agkm