Stanisław Szuszkiewicz powiedział rano Raportowi Białoruś, że zadzwonił do niego pracownik prokuratury. Stwierdził, że śledczym nie podobają się niektóre wypowiedzi opozycjonisty w internecie. W związku z tym opozycjonista ma stawić się w prokuraturze w środę, około godziny 9.00 białoruskiego czasu, razem z adwokatem.
Jak mówi, nie pisał niczego specjalnego dla internetu - odpowiadał po prostu na pytania dziennikarzy, którzy do niego dzwonili. Tłumaczy jednak, że na Białorusi wszystko może być traktowane jak zamach na państwo, spisek - przykładem są wyroki zasądzone ludziom, którzy na nie nie zasłużyli. Stanisław Szuszkiewicz przypomina często, że Aleksander Łukaszenka nie jest prawowitym, legalnie wybranym prezydentem i przypuszcza, że to również nie podoba się prokuraturze.
Stanisław Szuszkiewicz mówi, że ma świadomość, że cały czas jest podsłuchiwany, tak jak to miało miejsce na przykład w przypadku Andreja Sannikaua, byłego kandydata na prezydenta.
Wcześniej niektóre media białoruskie informowały, że Stanisław Szuszkiewicz został wezwany na przesłuchanie przez KGB - okazało się jednak, że został wezwany do prokuratury.
To jeden z wielu przypadków ograniczania wolności słowa na Białorusi w ostatnich tygodniach. Za swoje teksty na blogu i w "Gazecie Wyborczej" w więzieniu siedzi dziennikarz Andrzej Poczobut - z paragrafu za znieważenie prezydenta Białorusi grożą mu 4 lata więzienia.
agkm