Strajk rozpoczął się jeszcze w poniedziałek, ale dopiero we wtorek napisały o nim niezależne portale informacyjne. We wtorek od rana robotnicy pracujący dla państwowego przedsiębiorstwa Żyllo przy wywozie śmieci nie wyjechali na miasto, lecz pozostali w bazie.
Jak powiedzieli opozycyjnej gazecie "Nasza Niwa", mieli tylko jedno żądanie - podwyższenia płac. - Są u nas ludzie, którzy dostają co miesiąc 600-700 tys. rubli (ok. 220-270 zł). Przy dzisiejszych cenach to jest nic - powiedział gazecie jeden ze strajkujących.
Po kilku godzinach rozmowy z szefem zakładu i administracją lokalną zakończyły się i strajkujący wrócili do pracy. Obiecano im, że od października zarobki będą podwyższane o 20 procent miesięcznie. Robotnicy dostaną też 500 tys. rubli zapomogi przeznaczonej na zakup warzyw, którą państwo wypłaca jesienią emerytom i niektórym pracownikom budżetówki.
Akcje protestacyjne w zakładach pracy są na Białorusi bardzo rzadkie.
PAP, agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś