Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego powiedział, że władze białoruskie „po naprężeniu muskułów poszły po rozum do głowy”. Według niego Mińsk złagodził stanowisko wobec ambasadorów, potem uwolniono dwóch znanych więźniów politycznych.
W więzieniach pozostaje jednak nadal kilkunastu więźniów sumienia. Wiceprzewodniczący PE podkreśla, że wszyscy oni powinni znaleźć się na wolności, i mówi, że jest to warunkiem minimum, od którego można rozpocząć dialog z władzami Białorusi. - Warunki ze strony UE są Aleksandrowi Łukaszence znane, jeśli chce dialogu politycznego i dyplomatycznego, w konsekwencji nie chodzi o wymianę uprzejmości i kontakt, tylko możliwości korzystania z kapitału europejskiego, czy to publicznego, który jest w bankach UE, czy prywatnego, który mógłby inwestować na Białorusi– zaznaczył.
Jacek Protasiewicz ma nadzieję, że pozytywne zmiany na Białorusi mogą mieć miejsce. - Uwolnienie Andreja Sannikaua i Źmiciera Bandarenki, ważnego członka jego sztabu, to jest pierwszy krok do tego, aby sytuacja na Białorusi zaczęła normalnieć, w konsekwencji mogą też wyglądać normalnie relacje unijno-białoruskie, na czym Białorusi zależy – powiedział.
Wiceszef PE zaznaczył, że dalszy przebieg współpracy będzie zależał także od przebiegu jesiennych wyborów parlamentarnych na Białorusi. Mimo ostrożności, przejawia jednak nadzieję na zmiany na lepsze. - Doświadczenie z 2010 roku nakazuje dużą ostrożność. Oczekujemy dalszych zwolnień więźniów. Myślę, że skoro wykonano pierwszy krok, jest szansa na kolejne – bez względu na to, czy więźniowie napisali prośbę o ułaskawienie, czy nie – powiedział wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś