Budynek, który według koalicji służył za centrum dowodzenia, znajdował się ledwie około 50 metrów od słynnego namiotu, w którym libijski dyktator podejmuje zagranicznych gości i sam mieszka, gdy przebywa w delegacji.
Libijski rząd zaprosił na miejsce dziennikarzy przekonując, że budynek służył za miejsce wsparcia dla ludności cywilnej i że bomby spadły tuż obok "matek z dziećmi, które przychodzą tu wesprzeć Muammara Kaddafiego", jak mówił rzecznik władzy.
Jak przekazał mediom anonimowy przedstawiciel jednego z krajów zaangażowanych w operację Świt Odysei budynek służył za "centrum dowodzenia i kontroli" dla pułkownika Kaddafiego.
Wcześniej wiceadmirał William Gortney z Pentagonu powiedział, że operacje lotnicze rozpoczęte w sobotę odniosły "duży sukces w znacznym ograniczeniu zdolności do obrony przeciwlotniczej reżimu".
Oficer marynarki dodał, że także wojska lądowe, które będą atakować pozycje powstańców, będą atakowane przez siły koalicji z powietrza. Podkreślił jednak, że ani Muammar Kaddafi, ani żadna z jego posiadłości, nie będą ostrzeliwane.
Więcej w Raporcie Arabia
IAR,BBC, sg