Skarb Państwa chciał zbyt drogo sprzedać akcje Banku BGŻ i uzyskać ponad 1 mld zł, a tymczasem zarobi niewiele ponad 300 mln zł. Zarządzający OFE i TFI ostrzegali nieraz, że rząd oczekuje zbyt wiele, a Bank na tle konkurencji ma niskie zyski. I to właśnie brak zainteresowania z ich strony zdecydował o ograniczeniu oferty z 37 proc. do 12 proc. akcji. Zamiast 90 zł za walor, skarb zainkasuje 60 zł. Trudności jakie miał skarb państwa w trakcie oferty publicznej BGŻ nie oznaczają wcale, że inwestorzy indywidualni na tej inwestcyji stracą, podkreśla Konrad Krasuski z Rzeczpospolitej.
-"Cena sprzedaży ustalona na 60 zł jest relatywnie niska w stosunku do wartości księgowej spółki. Oczywiście wszyscy zauważają, że jest wysoka względem zysków, jakie BGŻ wypracowuje. Zdania na rynku są podzielone, na pewno im niższa cena sprzedaży, tym większe szanse na wzrost kursu na debiucie. Z kolei małe zainteresowanie instytucji oznacza, że być może niewielu chętnych będzie na to, żeby od drobnych graczy odkupić akcje w trakcie giełdowych sesji. Prawdziwym testem na to, jak rynek zachowa się, będzie 27 maja, kiedy akcje będą po raz pierwszy w obrocie giełdowym. Dla inwestorów, którzy obawiają się dalszych losów spółki na warszawskim parkiecie, zawsze pozostaje opcja wycofania się z zapisu. Rezygnację można złożyć do jutra w biurze maklerskim, w którym złożyło się zapis."