ESA straciła kontakt z lądownikiem na siedem miesięcy. Urządzenie właśnie powraca do życia.
Lądownik Philae wylądował na komecie 67P/Churyumov-Gerasimenko 12 listopada zeszłego roku. Zaciemnienie miejsca lądowania spowodowało, że urządzenie pracował tylko 60 godzin na bateriach zapasowych - nie było w stanie naładować akumulatorów światłem słonecznym. Specjaliście ESA spekulowali, że Philae może powrócić do życia, kiedy dotrze do niego blask naszej gwiazdy.
Lądownik wybudził się z hibernacji tydzień temu i dwukrotnie połączył się z Ziemią. Były to krótkie, kilkudziesięciosekundowe transmisje.
W miniony piątek miała miejsce trzecia „rozmowa” i trwała aż cztery minuty.
Sygnał jest coraz mocniejszy. Zespół inżynierów pracujących przy misji Rosetta ma nadzieję, że będzie coraz lepiej. Aby Philae znów mógł badać powierzchnię komety, Ziemia musi mieć z nim połączenie trwające dziesiątki minut.
ESA przemieściła sondę Rosetta bliżej komety, aby ta miała lepszy kontakt ze swoim lądownikiem. Manewr był ryzykowny, ale udany. Połączenie jest teraz bardziej stabilne.
Nowa transmisja potwierdza, że Philae jest w dobrym stanie. Dociera do niego coraz więcej światła i wkrótce będzie w stanie naładować akumulatory i pracować także w ciągu nocy.
(ew/IAR/PopSci)