Polskie Radio

Rozmowa z Krystyną Szumilas

Ostatnia aktualizacja: 28.03.2012 07:40

Mariusz Syta: W naszym studiu pani minister Krystyna Szumilas, minister edukacji narodowej.

Krzysztof Grzesiowski: Dzień dobry, pani minister, witamy w Sygnałach.

Krystyna Szumilas: Dzień dobry państwu.

K.G.: Pięciu działaczy opozycji z lat 80., było ich sześciu, ale jeden został odwieziony wczoraj do szpitala, prowadzi w jednym z krakowskich kościołów głodówkę. Domagają się zawieszenia rozporządzenia resortu edukacji, które ich zdaniem ogranicza w szkołach naukę historii. Pani wystosowała zaproszenie do tej grupy.

K.Sz.: Przede wszystkim wiedząc o tym i mając takie przekonanie, że historia jest ważnym przedmiotem, że jest to przedmiot, który jest istotny z tego powodu, że buduje taką tożsamość narodową, też przywiązanie do ojczyzny, dumę z tego, że jesteśmy Polakami, bardzo mocno przy zmianie podstawy programowej myśleliśmy o tym, żeby, mimo specjalizacji w liceach ogólnokształcących, historia była przedmiotem obecnym. Dlatego też i w klasie I, i w klasie II, i w klasie III liceum ogólnokształcącego uczniowie ci, którzy nie wybiorą historii jako przedmiotu rozszerzonego, czyli tego przedmiotu, którym w sposób szczególny się pasjonują, będą mieli historię przez dwie godziny w tygodniu, czyli więcej niż w tej chwili.

K.G.: Żeby było wszystko jasne – sprawa dotyczy nauki historii w szkołach ponadgimnazjalnych.

K.Sz.: Tak, w szkołach ponadgimnazjalnych, od 1 września wchodzi do szkół ponadgimnazjalnych nowa podstawa programowa i uczniowie w I klasie będą kończyć takie wykształcenie ogólne na poziomie podstawowym, a od II klasy będą wybierać co najmniej dwa przedmioty na poziomie rozszerzonym, ale będziemy to w ten sposób organizować, aby zrównoważyć wykształcenie ścisłe z wykształceniem humanistycznym, to znaczy uczeń, który wybierze przedmioty ścisłe, czyli matematykę lub fizykę, chemię, będzie miał obowiązek uczestniczyć w zajęciach „historia i społeczeństwo” właśnie po to, aby zrównoważyć tę edukację tak, aby i przedmioty ścisłe, i przedmioty humanistyczne były obecne do końca okresu kształcenia w liceum ogólnokształcącym. Oczywiście przez cały czas...

K.G.: Czyli w I klasie dwie godziny historii obowiązkowo...

K.Sz.: Tak.

K.G.: ...w pozostałych klasach nikt nie będzie miał takiego obowiązku?

K.Sz.: Będą mieli wszyscy. Będą mieli wszyscy ci, którzy wybiorą historię na poziomie rozszerzonym, będą się jej uczyli w wymiarze 4 godzin tygodniowo, bo oni będą się przygotowywali do matury z historii, natomiast ci, którzy nie wybiorą historii na poziomie rozszerzonym, będą mieli obowiązkowo historię i społeczeństwo, czyli 2 godziny w tygodniu zajęć historii.

K.G.: Pani minister, wczoraj w Naszym Dzienniku prof. Andrzej Nowak, znany historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, powiedział coś takiego, że istotą tej reformy w cudzysłowie, a właściwie egzekucji nauczania historii w liceach, jest wprowadzenie przedmiotu historia i społeczeństwo, to, o czym pani przed chwilą wspomniała. „Ma ono na celu połączenie przedmiotów historia i wiedza o społeczeństwie, ale nie w postaci systematycznego wykładu, ale w radykalnie skróconej wersji w postaci kilku bloków tematycznych, które nie składają się w żaden spójny kanon”, koniec cytatu.

K.Sz.: Spójny kanon uczeń poznaje poprzez naukę w gimnazjum i I klasę szkoły ponadgimnazjalnej. W gimnazjum historia kończy się na 1918 roku, w I klasie liceum ogólnokształcącego uczeń poznaje historię najnowszą. Po raz pierwszy w sposób systemowy i do końca będzie miał okazję poznania najnowszej historii. Natomiast klasa II i III liceum ogólnokształcącego to jest ten moment, kiedy na bazie zdobytych informacji po pierwsze – powtarza się te informacje, a po drugie – uczy się ich w taki sposób problemowy, analityczny, wybierając pewne zdarzenia historyczne, na bazie których można omówić problemowo całość materiału. I tak jest przygotowana podstawa programowa do nauczania historii. Po raz pierwszy tak naprawdę uczniowie liceum ogólnokształcącego będą mogli, nawet ci niezainteresowani historią, popatrzeć na nią w szerszy sposób, nie chronologicznie, w taki sposób, że uczymy się tylko i wyłącznie dat, ale patrząc na przykład na drogę Polski do niepodległości, będą mogli przeanalizować, co się działo w poszczególnych latach, wiekach, dlaczego podejmowane wówczas decyzje dały taki, a nie inny skutek. Chodzi o to, żeby również historii uczyć w sposób problemowy, też z takim spojrzeniem z dnia dzisiejszego, popatrzeniem na to, co się działo w przeszłości po to, żeby też mieć obraz tego, co dzisiaj się może zdarzyć i co może się zdarzyć w przyszłości.

K.G.: Hm. Rozumiem, że to, co ma być realizowane, będzie realizowane dlatego, że ktoś doszedł do takiego wniosku – naukowcy, eksperci i tak dalej, i tak dalej. Ale jest i druga strona tego medalu, bo są środowiska także naukowe, także nauczycielskie i także rodzicielskie, które wyrażały swoją negatywną opinię na temat tego projektu. Dlaczego górę wzięli ci na... no nie, nie tak powiem, ci, którzy uważają, że tak to trzeba realizować jak pani powiada, a nie ci, którzy uważają, że to jest błąd?

K.Sz.: Bardzo szeroko prowadziliśmy konsultacje społeczne, wysłaliśmy zaproszenie do 87 instytucji, organizacji, dużych organizacji. Dla mnie ważne jest to, że mamy pozytywną opinię rektorów uczelni wyższych, Konferencja Rektorów Szkół Akademickich KRAS wypowiedziała się pozytywnie na temat tej reformy, mamy pozytywną opinię Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, mamy pozytywną opinię prezydium KRAS... prezydium Komisji Akredytacyjnej, Państwowej Komisji Akredytacyjnej. A więc środowiska naukowe reprezentowane przez rektorów, przez naukowców skupionych w organizacjach, instytucjach, które decydują o tym, co dzieje się na uczelniach wyższych, wyraziły się o tej reformie w sposób pozytywny.

M.S.: Pani minister, to przedstawiciele świata akademickiego, a z drugiej strony jeżeli chodzi o samych nauczycieli, to pamiętam niedawne wyniki badań sondażu przeprowadzonego przez Uniwersytet Łódzki, który donosił, że bodaj 43% nauczycieli uważa, że zdecydowana większość proponowanych zmian właśnie w tej reformie jest niepotrzebna, kolejne 8% mówiła, że wszystkie zmiany są totalnie niepotrzebne. Czyli ponad połowa nauczycieli uważałaby, że to bez sensu.

K.Sz.: Panie redaktorze,  każda zmiana rodzi pewne emocje, każda zmiana rodzi też taki opór. I to, co my w tej chwili robimy, i to, co jest istotne dla sukcesu każdej zmiany, to jest dokładne informowanie i szkolenie tych, którzy tę reformę wprowadzają. Bardzo szeroko w ramach naszych zadań Ministerstwa Edukacji Narodowej, ale też Ośrodka Rozwoju Edukacji szkoliliśmy dyrektorów szkół, nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych po to, żeby ta nowa reforma, ten nowy sposób uczenia wszedł do polskich szkół na stałe. To jest trudne, ponieważ...

M.S.: Ale, pani minister, jednocześnie wiemy, że to zazwyczaj jest fikcja, jeżeli chodzi o te zmiany, prawda, Krzysztofie? (...)

K.G.: No właśnie, wczoraj z imienia i nazwiska została pani wymieniona przy okazji tego, co pisał dziennik Gazeta Prawna, że 90% nauczycieli nie stosuje się do nowej podstawy programowej. Tę informację miała pani dostać w Krakowie na spotkaniu z oświatową kadrą kierowniczą.

K.Sz.: Nie do końca wiem, skąd taka informacja jest, ponieważ nie przypominam sobie takiego stwierdzenia. Natomiast wiem, że wprowadzanie nowych metod kształcenia w szkołach to jest pewien proces, to znaczy jeżeli my mówimy: proszę aktywnie prowadzić lekcje, proszę pozwolić uczniom na prowadzenie ćwiczeń, doświadczeń, proszę zmienić metody kształcenia tak, aby to uczniowie byli aktywni, to jest to pewien proces. Najpierw dzieje się to na jednej lekcji, potem na dwóch. Żeby weszło to na trwałe w system szkolny, to trzeba takiego systematycznego działania. My zrobiliśmy monitorowanie wdrażania nowej podstawy programowej i z informacji, którą uzyskaliśmy od dyrektorów szkół, nauczycieli, sprawdzoną przez wizytatorów, nie wygląda to wcale tak źle. Nauczyciele zaczynają i wprowadzają nowe sposoby kształcenia, nauczyciele wracają do tych metod, które są metodami najlepszymi dla dzieci i dorosłych uczniów, bo mamy tutaj przecież reformę wprowadzaną na różnym poziomie. Jeżeli mówimy, że w przedszkolu dziecko ma spędzać 1/5 czasu na swobodnej zabawie i świeżym powietrzu, bo to jest ważne dla dziecka, to... i to zapisujemy w podstawie programowej, to to jest zobowiązanie dla nauczyciela, który musi zmienić swoje przyzwyczajenia, musi też zmienić przyzwyczajenia rodziców. I nawet kiedy jest pogoda trochę gorsza, zastanowić się, jak postąpić, jak zorganizować zajęcia, żeby dać dziecku czas na swobodną zabawę. To jest pewien...

K.G.: Z własnego doświadczenia wiemy, to tak na koniec, zmiana przyzwyczajeń to rzecz wyjątkowo trudna czasami.

K.Sz.: Ale trzeba ją robić dla dobra dzieci i dla dobra naszych uczniów. Nie możemy powiedzieć: nie chcemy tego robić, ponieważ to będzie trwało. To musi zawsze trwać, ale zacznijmy to robić, zacznijmy rzeczywiście rozmawiać o tym, jak uczyć dzieci i młodzież, żeby osiągnąć najlepszy efekt. I nawet jeżeli w pierwszym momencie jest trudniej, to jest duża szansa na to, że za rok, dwa będziemy już w całkiem innym miejscu. Ja myślę, że warto podjąć się takiego zadania, bo to jest coś, co robimy nie dla siebie, ale dla uczniów.

K.G.: Pani minister, dziękujemy za rozmowę, dziękujemy za spotkania. Minister edukacji narodowej, pani Krystyna Szumilas, była gościem Sygnałów dnia. Dziękujemy jeszcze raz.

K.Sz.: Dziękuję.

(J.M.)