"Diabły z Loudun" to pierwsza, skomponowana w 1969 r. opera Pendereckiego. Jest oparta na historycznych faktach i opowiada o fikcyjnym opętaniu. Spektakl, którego premiera odbyła się 2 października w Warszawie, jest nową wersją opery, przygotowaną przez kompozytora wspólnie z reżyserem Keithem Warnerem. Tę inscenizację pokazano już w tym roku w Kopenhadze, gdzie spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem. - To dla mnie przykład nowoczesnego teatru muzycznego - powiedział Jacek Marczyński. - Muzyka pozornie jest kameralna i intymna, ale zarazem silnie wpływa na przebieg przedstawienia. To istotny element tworzywa dramaturgicznego całej opery - dodał.
- Bardzo dobrze zagrała orkiestra pod dyrekcją Lionela Frienda. Myślę, że to jest duży atut tego przedstawienia - stwierdził Jacek Marczyński. - Trochę mnie rozczarowali wykonawcy dwóch głównych ról, zwłaszcza że grający księdza Grandiera Louis Otey w Kopenhadze zaprezentował się znacznie lepiej. Muszę za to pochwalić polskich śpiewaków, m.in. Krzysztofa Szmyta, grającego Aptekarza, i Roberta Gierlacha, wcielającego się w Chirurga. To para groteskowa, karykaturalnie przedstawiona, ale odgrywająca istotną rolę w nakręceniu intrygi przeciwko księdzu Grandierowi - mówił.
Pomimo tego, że to dość długi spektakl, które grane jest bez żadnej przerwy, "Diabły z Loudun" nie nużą. - Keith Warner bardzo sprawnie prowadzi to przedstawienie - ocenił Jacek Marczyński. - Czuć narastające napięcie i emocje. Narracja opowieści sprawia, że wchodzimy w mroczny świat Loudun, procesu, egzorcyzmów i knucia intrygi - dodał.
>>Posłuchaj reportażu z prób do spektaklu "Diabły z Loudun"<<
W audycji rozmawialiśmy również o wystawie "Architektura w opozycji" w Czytelni sztuki w Gliwicach. Wystawa jest prezentacją wybranych prac ośmiu polskich artystów działających na styku architektury, rzeźby i instalacji. Nicolas Grospierre, Jarosław Kozakiewicz, Robert Kuśmirowski, Kobas Laksa, Monika Sosnowska, Filip Springer i Aleksandra Wasilkowska odwołują się wprost do zagadnień związanych z architekturą bądź docierają do niej okrężną drogą. Co ciekawe, prace żadnego z zaproszonych artystów nie mieszczą się w obrębie architektury rozumianej tradycyjnie. Niektórzy z nich świadomie łamią zasady, na których opiera się architektura, albo tak manipulują formą, że granice artystycznych gatunków ulegają zatarciu.
Ponadto organizatorzy festiwalu literackiego Ha!Awangarda w Krakowie przypomnieli nam, że "Bez awangardy nie ma żywej kultury."
Audycję prowadził Adam Suprynowicz.