Jej uczestnicy wznosili między innymi symbole Partii Pracujących Kurdystanu. Jest ona uznana za organizację terrorystyczną przez Turcję, a także niektóre kraje , m.in. Stany Zjednoczone i kraje Unii Europejskiej. Na demonstrację przybyli przedstawiciele kurdyjskiej diaspory z całych Niemiec, a także z Europy.
- Społeczność kurdyjska była traktowana niesprawiedliwie przez ostatnie 30 lat - zauważył rzecznik organizacji Nav-Dem, która zorganizowała protest. Niemcy wspierają dostawy broni do Turcji, zakazują działalności kurdyjskich organizacji - mówił rozgoryczony. - To ostatni moment, by zwrócić rządowi Angeli Merkel uwagę, że poparcie dla Erdogana to poparcie dla dyktatury - powiedział jeden z uczestników demonstracji.
Wcześniej władze Kolonii cofnęły pozwolenie na organizację "Międzynarodowego Kurdyjskiego Festiwalu kultury." Decyzję uzasadniały względami bezpieczeństwa.
Władze Niemiec są zaniepokojone rosnącymi podziałami wśród tureckich mieszkańców Niemiec. Jest ich około 3 milionów. Napięcia nasiliły się gwałtownie po nieudanym zamachu stanu w Turcji pod koniec lipca.
Gazeta Frankfurter Allgemeine Zeitung zwraca uwagę, ze demonstracja odbyła sie na tym samym placu, na którym pod koniec lipca demonstrowało 40 tysięcy zwolenników prezydenta Turcji.
IAR/koz