Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wyraził przekonanie, że granica między obu krajami zawsze będzie "granicą pokoju" i nikomu nie uda się wciągnąć Mińska w wojnę z Kijowem.
- Otrzymałem od prezydenta (Łukaszenki) stanowcze zapewnienie, że nikt nigdy nie zdoła wciągnąć Białorusi w wojnę przeciwko Ukrainie. Nie dopuści do tego miłujący pokój naród Białorusi i doświadczony, dostojny prezydent Alaksandr Ryhorawicz Łukaszenka – oświadczył Poroszenko.
Przypomniał, że przeciw Ukrainie toczy się obecnie niewypowiedziana wojna, a jej ceną jest śmierć tysięcy ludzi oraz setki tysięcy przymusowych przesiedleńców ze strefy konfliktu w Donbasie oraz z zaanektowanego przez Rosję Krymu.
- Jestem przekonany, że razem poradzimy sobie z tym demonem. Niezwykle ważne jest dla nas to, że granica ukraińsko-białoruska była, jest i na zawsze pozostanie granicą przyjaźni, dobrego sąsiedztwa, naszego prawdziwego partnerstwa i – podkreślam – granicą pokoju. I nikt nigdy nie skłóci Ukrainy z Białorusią – podkreślił Poroszenko.
Łukaszenka zapewnił ze swej strony, że w relacjach białorusko-ukraińskich najważniejszy jest pokój. Oświadczył, że „niezależnie od tego, czy się to komuś podoba, czy nie”, Białorusini i Ukraińcy są sobie bliscy jak rodzina.
- Piotrze Aleksiejewiczu, chcę teraz powiedzieć to panu publicznie: niech pan nawet nie mówi, że Białorusini mogą postąpić inaczej, niż postępują teraz. Jesteśmy sobie bliscy, możemy do was przyjść albo przyjechać na traktorze, pomóc wam obrabiać ziemię, jeśli trzeba, co zresztą na pograniczu robimy. Wy pomagacie nam, nasi rolnicy pomagają wam. Będziemy działali tylko na rzecz pokoju. Nie mamy żadnego innego celu – oświadczył Łukaszenka, zwracając się do Poroszenki w języku rosyjskim.
- Musimy jak najszybciej powstrzymać te bratobójcze walki, wyjaśnianie relacji z użyciem broni, spoglądanie na siebie z obawą. Mamy cudowną, złotą ziemię, na której zawsze w dostatku żyli nasi ludzie. I ja jestem przekonany, że tak będzie dalej – powiedział białoruski prezydent.
Podczas wizyty w czarnobylskiej elektrowni atomowej Poroszenko i Łukaszenka zwiedzili terytorium siłowni oraz nowy sarkofag, który w ubiegłym roku pokrył stare zabezpieczenie zniszczonego przez wybuch reaktora.
- Bezpieczna osłona nakryła już stary sarkofag. Proces nasuwania arki nad czwartym reaktorem zakończył się w listopadzie ubiegłego roku. W listopadzie bieżącego roku planujemy oddać ten obiekt do eksploatacji – mówił Poroszenko.
Łukaszenka apelował natomiast o nasilenie – jak podkreślił – i tak już bardzo aktywnej współpracy na rzecz dalszej likwidacji następstw katastrofy w Czarnobylu.
Po złożeniu hołdu ratownikom, którzy zginęli przy usuwaniu skutków czarnobylskiej tragedii dwaj prezydenci udali się na rozmowy dwustronne, które mają odbyć się na terytorium Białorusi.
Demonstracja
Tymczasem białoruska opozycja w rocznicę awarii elektrowni atomowej w Czarnobylu organizuje po południu w Mińsku demonstrację pod hasłem "Czarnobylski szlak". Ma ona przypominać władzom i światu o skutkach tej tragedii.
Według ocen specjalistów, to właśnie na Białoruś spadło najwięcej pyłów radioaktywnych po awarii radzieckiej siłowni jądrowej położonej na terytorium obecnej Ukrainy. Uczestnicy demonstracji zamierzają domagać się od białoruskich władz zaprzestania budowy elektrowni atomowej w Ostrowcu oraz pełnej realizacji programu likwidacji następstw awarii w Czarnobylu.
Demonstranci będą postulować również wprowadzenie reform ekonomicznych i politycznych. Organizatorzy spodziewają się, że po antyrządowych demonstracjach z przełomu lutego i marca na dzisiejszy protest przyjdzie dużo ludzi.
***
W wyniku awarii w czarnobylskiej elektrowni zostały skażone duże obszary nie tylko na terytorium Ukrainy, ale i Białorusi. W listopadzie zeszłego roku nad betonowym sarkofagiem zabezpieczającym reaktor numer 4 zbudowano nową osłonę w postaci ogromnej metalowej arki.
To największa tego typu konstrukcja na świecie. Ma chronić przed wydostawaniem się radioaktywnych odpadów na zewnątrz przez 100 najbliższych 100 lat.
31 lat temu błąd operatora sprawił, że reaktor w Czarnobylu przegrzał się i doszło do eksplozji; elektrownia nie miała koniecznych zabezpieczeń. Po wybuchu, radioaktywna chmura pojawiła się nad Europą, największe skażenie dotyczyło terenów białoruskich, ukraińskich i rosyjskich. Z okolic elektrowni wysiedlono ponad 350 tysięcy ludzi.
Chmura dotarła też do Polski
Zaraz po wybuchu władze ówczesnego Związku Radzieckiego zaprzeczały katastrofie, a później podawały skąpe i niemożliwe do sprawdzenia dane. Dwa dni później radioaktywna chmura dotarła do Polski.
Polskie władze poinformowały o katastrofie po kilku dniach od wybuchu w Czarnobylu.
Mimo katastrofy w Czarnobylu, nie zrezygnowano z organizacji w Kijowie pierwszych etapów Wyścigu Pokoju. Nie stawiły się jednak kolarskie reprezentacje kilku krajów, między innymi Belgii, Holandii, RFN, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Włoch.
W połowie maja pierwszy sekretarz Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Michaił Gorbaczow zapewniał, że władze panują nad sytuacją. W przemówieniu transmitowanym przez Polskie Radio podkreślił, że Biuro Polityczne wzięło w swoje ręce organizację prac przy likwidowaniu awarii i ograniczeniu jej następstw.
Jednak mimo zapewnień władz o poprawie sytuacji, kilka tygodni po katastrofie władze radzieckie rozpoczęły budowę nowego miasta - Sławutycz. Miało zastąpić między innymi Prypeć, z której po eksplozji reaktora ewakuowano wszystkich mieszkańców, to jest 5 tysięcy osób.
STORYFUL/x-news
Bezpośrednio w katastrofie i wskutek napromieniowania zginęło kilkadziesiąt osób. Bliżej nieznana jest liczba zmarłych z powodu choroby popromiennej. Zniszczony reaktor zalano betonowym sarkofagiem, a pozostałe reaktory kolejno wyłączano, ostatni w 2000 roku.
Strefa wokół Czarnobyla do dziś jest zamknięta. Mimo to w okolicznych wsiach można spotkać nielegalnych mieszkańców, utrzymujących się z rolnictwa. Wielu z nich wróciło tam już rok po wybuchu.
kh