Polskie Radio

Rozmowa z prof. Wawrzyńcem Konarskim

Ostatnia aktualizacja: 04.07.2011 16:30

Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem jest politolog, prof. Wawrzyniec Konarski. Witam pana.

Prof. Wawrzyniec Konarski: Dzień dobry pani i państwu.

Z.D.:  Uniwersytet Jagielloński, SWPS warszawskie. Panie profesorze,  dzisiaj tak troszkę z zaskoczenia, jak by powiedziano może na boisku wśród chłopaków, z przyczajki, pan prezydent wyszedł i ogłosił, że 9 października będą wybory i że będą jednodniowe. Co się stało? Dlaczego prezydent dzisiaj to powiedział? Przecież ma jeszcze dużo czasu do sierpnia.

W.K.: Powiedział, bo pewnie spodziewa się różnych podsumowań swojej działalności jako głowy państwa, a możemy domniemywać, to oczywiście jest moje przypuszczenie tylko, ale możemy domniemywać, że ta ocena byłaby trochę na trzy z plusem, ponieważ nie jest to prezydent umiejący pokazywać specjalne fajerwerki w sensie pozytywnym ani nie sprawia wrażenia osoby bardzo samodzielnej. To, że dzisiaj powiedział w sytuacji, kiedy jest już oceniany także w mediach czy przez komentatorów, że te wybory będą miały miejsce 9 października i będą trwały tylko jeden dzień, to jest to podkreślenie czy też zwrócenie naszej uwagi na to, że nie jest aż tak bardzo mało samodzielny, jak możemy sądzić. Czyli inaczej narzuca nam pewnego rodzaju temperaturę dyskusji i poziom dyskusji poprzez pokazanie: patrzcie, jestem samodzielny. Po drugie...

Z.D.:  I Donald Tusk nic nie wiedział o tym, że pan prezydent (...)

W.K.: Donald Tusk z pewnością wszystko wiedział i to jest oczywiście zagrywka typowi pi-arowa, ja nie mam co do tego żadnych wątpliwości, natomiast jest ona inteligentnie pokazana. I to trzeba przyznać, że Platforma się bardzo często znakomicie umie sprzedać medialnie właśnie pod takim kątem. Ale chcę też powiedzieć, że pan prezydent Komorowski jest osobą, która miała kilka razy w ciągu tego roku takie przebłyski pokazywania swojej rzekomej bardziej czy mniej udawanej samodzielności, natomiast nie ulega wątpliwości, że spoiwem całego obozu, który wykreował tę grupę, która dzisiaj rządzi i samego prezydenta, jest oczywiście Platforma, a spoiwem najważniejszym Platformy jest oczywiście pan premier Tusk.

Z.D.:  No dobrze, to moim zdaniem mimo tego, że to jeszcze nie jest oficjalne rozpoczęcie kampanii, to jednak jest to powiedzenie „czas, start” i chyba tutaj prezydent nabił sobie punktów, bo wszyscy go pochwalili, nawet PiS był zmuszony pochwalić za to, że wybory będą jednodniowe, SLD jest zadowolone, marszałek Wenderlich się cieszy, że wybory będą tańsze i że nie będzie kontrowersji, Platforma mówi, że świetny termin. No to chyba jak na razie punkty są po stronie prezydenta w tej kampanii.

W.K.: Dodajmy do tego jeszcze jeden istotny aspekt, który dziwnym trafem był negowany przez polityków, chociaż podkreślali go naukowcy, a mianowicie dobrą praktyką krajów, które są uważane za stabilne demokracje, jest rzeczywiście robienie wyborów jednodniowych. To jest pewna tradycja i praktyka, która istnieje od dziesiątków lat. Są pewne drobne wyjątki tylko w takich krajach, w których mamy do czynienia, że tak powiem, z (...) rozłożeniem odległości, np. w Norwegii, gdzie (...) one mają miejsce trochę szybciej, czy w Irlandii, na wyspach irlandzkich na zachodzie, po to, żeby można było te wybory w jednym dniu później skomasować, zebrać, obliczyć ich wyniki i przedstawić je opinii publicznej, ale generalnie przyjmuje się, że wybory mają być jednodniowe. W związku z tym to nabicie punków jest jeszcze i z tego tytułu, że prezydent w ten sposób tą swoją decyzją potwierdza te dobre praktyki demokracji europejskich, wpisując Polskę w tę właśnie tradycję, a nie tworzenie dziwoląga w postaci długich wyborów.

Z.D.:  Nie będzie wielkich bilboardów, nie będzie reklam w telewizji, na które partie wydawały całą masę pieniędzy. To co będzie? Czym będą partie grały pana zdaniem?

W.K.: No cóż, mówi się, że większość partii akcentuje zawsze kwestie programowe. Ja od już kilku lat stawiam taką tezę, że podstawowym elementem wizerunkowego sprzedania się partii jest jej przywódca, w związku z tym jeśli przywódca jest właśnie takim spoiwem jak Tusk, czy wcześniej tak jak spoiwem na lewicy był Aleksander Kwaśniewski, czy przez pewien czas Marian Krzaklewski dla prawicy, tak i teraz, tak sądzę, jestem o tym przekonany, tym spoiwem będą też poszczególne osoby, w związku z tym program, który nie będzie oczywiście negowany, on będzie musiał się pojawiać co pewien czas, to jest jasne i oczywiste, ale ten program będzie analizowany jednak z perspektywy tego, czy odnosi się do niego przywódca uważany za silną osobowość, czy też za osobowość we własnej partii kontestowaną. I na tym tle, gdybym miał robić pewną gradację, Tusk jest w najbardziej komfortowej sytuacji. Jarosław Kaczyński jest pozornie w dobrej sytuacji, bo on ma dzisiaj taką oto pozycję w PiS-ie, że nikt właściwie nie może jej naruszyć, ale...

Z.D.:  No właśnie, jego pan nie wymienił wśród tych, którzy nie będą mieć kłopotów.

W.K.: Ale... Już mówię, dlaczego. Dlatego że Kaczyński ma jednak... dla niego pewnym punktem odniesienia są te osoby, które dokonały secesji z PiS-u, czyli ludzie z PJN-u, a także pani Kluzik-Rostkowska, które z pewnością, te osoby, nie będą się odnosiły życzliwie do pana prezesa. Natomiast najtrudniejszą sytuację ma jednak, jak sądzę, Grzegorz Napieralski...

Z.D.:  Dlaczego?

W.K.: Dlatego że Grzegorz Napieralski cały czas walczy o swoje przywództwo. Pomijam te wszystkie ostatnie sytuacje, w których pokazuje się (...) jedność lewicy. Ja myślę, że on jest osobą, do której... to jest oczywiście moje przypuszczenie i mogę się mylić, do której jednak główni mentorzy lewicy na czele z Aleksandrem Kwaśniewskim nie są jeszcze do końca przekonani. I dlatego Napieralski może odniósł ewidentny wyborczy sukces w zeszłym roku i będzie musiał intensywnie walczyć o to, żeby ten sukces powtórzyć w tym roku, a to nie będzie oczywiście łatwe, tym bardziej że największą słabością lewicy dzisiaj jest, jak sądzę, nieumiejętność dokonania pewnego przejścia międzypokoleniowego. Proszę zauważyć, że mamy dzisiaj do czynienia z sytuacją, w której jest młody Napieralski, był młody Arłukowicz, ale już go nie ma, jest względnie młody pan Marek Wikiński czy Jerzy Wenderlich, ale na dobrą sprawę nie są znani młodsi wiekiem liderzy, może z wyjątkiem pana Tomasza Kality, którzy mogliby tę schedę przejąć. Tymczasem odkurza się tych liderów, którzy byli wcześniej już znaczącymi dla lewicy – Millera i Oleksego...

Z.D.:  No właśnie, walka o dobre imię Leszka Millera i Józefa Oleksego to jest dobra zagrywka (...)?

W.K.: Ja nie jestem entuzjastą powrotu obu polityków na scenę parlamentarną, uważam, że jeśli wrócą na nią, a mają oczywiście szansę, to powinni podjąć się roli pewnego rodzaju akuszerów politycznej lewicy w Polsce, czyli powinni dopomóc Napieralskiemu w tym, żeby kreować nową grupę młodszych wiekiem działaczy lewicowych, którzy będą mogli po nich tę schedę przejąć, a nie powinni wejść do parlamentu, żeby się w nim ponownie na długie lata usadowić.

Z.D.:  A co z przewodnictwem w Unii Europejskiej? Czy to rzeczywiście jest tak jak mówi SLD, że dla Platformy to jest taka specjalna dźwignia, która ma Platformie poprawić notowania?

W.K.: Tak, zgadzam się z tą opinią. Platforma  jest pi-arowo niesamowicie żarłoczna, to znaczy chce pokazać, że jest głównym architektem potencjalnego sukcesu, który jeszcze nie jest przecież sukcesem, bo się to dopiero wszystko zaczęło, i pomija... tu się zgadzam z opinią lewicy – i pomija wkład lewicy w wejście Polski do Unii Europejskiej, co jest oczywiście nieeleganckie, ale dopuszczalne, bo to jest walka polityczna.

Z.D.:  No, walka polityczna walką, ale czy tego paliwa wystarczy? Mówiliśmy o tym, że zagadnień programowych jest mało, ale tak zwane wrzutki tematyczne na pewno będą. Jak pan sądzi, czego będą dotyczyć? Mamy jeszcze kwestię aborcji, dwa sprzeczne ze sobą projekty. Co jeszcze?

W.K.: Ja myślę że... jak zresztą to wcześniej wspominałem, myślę, że dobrym sposobem na pokazywanie pewnych słabości Platformy jest punktowanie jej wszystkich obietnic sprzed czterech lat, kiedy to pokazywała nam wszystkim, że jest znakomicie gotowa do tego, żeby rządzić i że ma pakiet gotowych projektów ustaw. To się okazało nieprawdą. Czyli punktowanie w tych miejscach, w tych sferach, w których Platforma sukcesu nie ma. No, sprawa infrastruktury, czyli polskie drogi i kolej, wygląda bardzo źle i tu Platforma nie ma specjalnego sukcesu, tylko że może się bronić inteligentnie, stwierdzając, że również inne partie rządzące wcześniej  też tu nic nie zrobiły. Tylko że dolegliwości, jakie spotykamy dzisiaj na kolei, są rzeczywiście niespotykane, nie miały miejsca nigdy wcześniej. Minister Grabarczyk jest w tym przypadku absolutnym... nie jest żadnym atutem dla premiera Tuska i może tutaj zaszkodzić niż pomóc. Więc tych wrzutek może być kilka. Sprawa oświatowa, no i oczywiście nieszczęsne zdrowie, które jest kompletnie zastopowane we wszelkich reformach.

Z.D.:  Więc jak zwykle, będziemy żyć w ciekawych czasach, jak mówi chińskie przekleństwo...

W.K.: Nie mówiliśmy o Smoleńsku, który pewnie też się pojawi.

Z.D.:  No, na pewno. Dziękuję bardzo. Moim gościem był prof. Wawrzyniec Konarski.

(J.M.)