- Ja nie widzę kryzysu w koalicji - mówi w "Sygnałach Dnia" szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. W jego ocenie, w Sejmie współpraca przebiega bezproblemowo. - Być może w rządzie są różnice zdań, ale to normalne - uspokaja poseł.
Szef klubu PSL powiedział, że nie było specjalnego spotkania, poświęconego projektowi Rady Gospodarczej, którą powołal premier Tusk. Według niektórych mediów, to właśnie powołanie tej Rady spowodowało kryzys w koalicji. Żelichowski oświadczył, że nie sądzi, by jej powołanie było istotnym problemem w koalicji, gdyż powoływanie różnych gremiów doradczych jest częstą praktyką.
Stanisław Żelichowski prognozuje, że w przyszłym Sejmie ta koalicja utrzyma się. - Pewnie jesteśmy skazani na siebie, choć nasz los zależy od wyborców - mówi . - Jeśli wyborcy zadecydują, że mamy być w parlamencie to pewnie w przyszłym Sejmie też będziemy współpracować - deklaruje. I nie wyobraża sobie wspołpracy z Pis czy z Lewicą.
Poseł PSL uważa, że kandydatem Ludowców na prezydenta powinien być Waldemar Pawlak. I zapewnia, że w tej sprawie prawyborów w partii nie będzie. - Może damy sobie 2-3 tygodnie na konsultacje w powiatach. Ale uważam, że nie ma co czekać i jutro zgłosić Waldemara Pawlaka, który jest w stanie wejść do drugiej tury - mówi Stanisław Żelichowski. Choć przez pewien czas były pomysły na innego kandydata.
Oceniając prawybory w Platformie poseł PSL zauważa, że Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski niczym się nie różnią i prezentują ten sam program. - Kandydaci PO różnią się tylko wąsami, niczym innymi - mówi.
Poseł PSL chwali PO za pomysł prawyborów. - Platforma wpadła na ten pomysł, to ich sukces, bo media tylko o prawyborach mówią i trzeba to uszanować - podkreśla w "Sygnałach Dnia" Stanisław Żelichowski.
Krzysztof Grzesiowski: Poseł Stanisław Żelichowski, szef klubu poselskiego Polskiego Stronnictwa Ludowego, nasz gość. Witamy, panie pośle.
Stanisław Żelichowski: Kłaniam się państwu, witam panów.
K.G.: Dziś debata o dwóch latach rządów?
S.Ż.: Tak.
K.G.: Koalicji rządów Platforma Obywatelska – Polskie Stronnictwo Ludowe. Co ciekawe, jeśliby pan przejrzał tytuły z dzisiejszych gazet, to głównie rzecz ma dotyczyć, przez opozycję oczywiście, rozliczania Platformy. O Polskim Stronnictwem Ludowym jakby mniej, a to przecież koalicja.
S.Ż.: No tak, no więc nie bardzo wiem, dlaczego. Niektórzy uważają, że jest jakaś możliwość innej w przyszłości dalekiej koalicji, żeby nas nie za bardzo sponiewierać, żebyśmy w tej chwili nie oddawali takich razów, więc tak to się stawia. Natomiast jesteśmy normalnym koalicjantem, koalicja funkcjonuje bez zarzutu, więc ponosimy tak samo odpowiedzialność za ewentualne porażki, ale i sukcesy też są naszym udziałem.
K.G.: W imieniu klubu będzie pan występował dzisiaj?
S.Ż.: No chyba tak, tak.
K.G.: Chyba?
S.Ż.: Jeszcze nie zdecydowano, ale pewnie tak, bo...
K.G.: Wystąpić mi kazali, to wystąpię.
S.Ż.: Nie, nie, to nie w takiej formule, tylko że...
K.G.: Nie? Czyli to jest błędna informacja.
S.Ż.: Nie, nie, nie.
K.G.: Miał pan to podobno powiedzieć. Ale to ciekawe, chyba taka trochę odosobniona opinia o stanie koalicji Platforma – Polskie Stronnictwo Ludowe. Niedawno pani wicemarszałek Ewa Kierzkowska mówiła, że koalicja przeżywa kryzys. Tyle że dodaje, że z pewnością dobrnie do końca kadencji.
S.Ż.: Nie wiem, ja nie widzę kryzysu w koalicji, koalicja pracuje na trzech płaszczyznach: eksperckiej – i tu jest bez zarzutu, parlamentarnej, a jestem szefem klubu, więc za to głównie odpowiadam, i tu też nie ma specjalnych zgrzytów, natomiast w rządzie są różne interesy i być może są różne napięcia, ale jest takie powiedzenie polskie, które mówi, że stopniowanie słowa „wróg” to jest wróg – wróg śmiertelny – koalicjant, a w tej koalicji to powiedzenie tego nie dotyczy. Tak że tu nie ma takich jakichś historii, żebyśmy się traktowali jako wrogowie śmiertelni, tym bardziej że proszę zwrócić uwagę na fakt, że poprzednia koalicja w dni parzyste była zrywana, w dni nieparzyste niezrywana, podpisano wielostronicowe porozumienia po to, żeby je zrywać. My w tej chwili nie zajmujemy się sobą, zajmujemy się problemami państwa i takie jest wyzwanie, przed który stoimy.
K.G.: A czy było to spotkanie ścisłego kierownictwa ludowców? Podobno wicepremier Waldemar Pawlak był wściekły, że Rada Gabinetowa została powołana przez premiera bez konsultacji z koalicjantem, nie uwzględniono żadnych propozycji ludowców.
S.Ż.: Nie, nie, nie było takiego spotkania, natomiast spotkania są cykliczne, co wtorek o siedemnastej spotyka się kierownictwo PSL–u, więc liczne spotkania co tydzień się odbywają, natomiast moje zdanie w tej sprawie jest takie, że bardzo się cieszę, że powstała Rada, nikt nie zabrał konstytucyjnych uprawnień, bo nie miał prawa, trzeba byłoby zmienić Konstytucję, żeby zabrać ministrowi gospodarki jakieś uprawnienia. W związku z tym jeżeli do tej pory przy panu premierze byli – z całym szacunkiem dla panów – sami dziennikarze, nie licząc grupy ministra Boniego, a teraz doszli ekonomiści, to może wyjść tylko dobrze państwu. Natomiast przy premierze Pawlaku jest jego grupa doradcza bardzo wybitnych osób, przy ministrze Rostowskim jest taka grupa doradcza, przy PSL jest grupa doradcza, przy Platformie prowadzi taką grupę pan minister Boni. Więc powstała trzecia czy czwarta czy piąta grupa. Nic z tego wynika, ponieważ...
K.G.: A to ludowcom nie przeszkadza.
S.Ż.: Nie przeszkadza, wie pan, doradcy pokazują granice, w których politycy mogą się poruszać, a politycy podejmują decyzje, nie doradcy, w związku z tym to nie jest w jakimś sensie groźne.
K.G.: A tak w kontekście tej dzisiejszej debaty w sejmie o dwóch latach rządów Platformy i ludowców, czy to prawda, że piszą państwo projekt exposé Donaldowi Tuskowi na przyszłą kadencję w ramach tej samej koalicji?
S.Ż.: Nie no, w moim przekonaniu w tej chwili jest ważniejsze, żeby już przestać debatować nad tym, co się stało. Można z tego, co się stało, jakieś wnioski na przyszłość wyciągać, ale jak było coś dobre, to nie warto o tym mówić, bo tak powinno być. Jak było coś przeciętne lub słabe, to trzeba to zmienić i o tym trzeba dyskutować. Natomiast scena polityczna jest w moim przekonaniu ustabilizowana, tu się niewiele zmieni. Trudno mi sobie w tej chwili wyobrazić koalicję Platformy z PiS-em czy nawet z Lewicą, więc pewnie jesteśmy skazani na siebie również w przyszłej kadencji, chociaż to zależy od wyniku wyborów, jak wyborcy zadecydują. Jeżeli będzie wynik dobry, no to będziemy rozmawiali o następnej koalicji.
K.G.: No to teraz, panie pośle, jeśli pan pozwoli, do pewnego średniowiecznego obyczaju nawiążemy, jeśli można.
S.Ż.: Tak.
K.G.: Cytowałem już pana słowa sprzed kilku dni z wywiadu dla dziennika Polska: „Kupiliśmy koło, postawiliśmy je w partii i będziemy Pawlaka na nim łamać do soboty. Jak go złamiemy, to wystartuje”. Chodzi oczywiście o wybory prezydenckie. Sobota, przypomnę, jutro. W jakim stanie jest wicepremier Waldemar Pawlak dziś?
S.Ż.: Myślę bliższy podjęcia decyzji jak był kilka dni temu. Decyzja nie została podjęta. Jutro rano o dziewiątej zbierze się kierownictwo partii, no i drogi mamy dwie: albo już w najbliższej sobocie wytypować kandydata i wskazać go, chociaż my jesteśmy taką partią bardzo zdemokratyzowaną, u nas nie ma takich ruchów, że lider powie, jak ma być, i wszyscy się z tym liczą, więc pewnie będziemy starali się zrobić konsultacje w naszych szeregach. Mamy ponad sto tysięcy ludzi, więc oni też chcą podejmować tę decyzję. Nie wiem, w jakiej formule, ale w moim przekonaniu nie ma lepszego kandydata PSL–u jak Waldemar Pawlak. Był dwukrotnym premierem, jest wicepremierem, ma potężne rozeznanie i w kraju, i z zewnątrz i na urząd prezydenta to jest bardzo dobry kandydat.
K.G.: Ale ludowcy raczej prawyborów nie będą urządzać?
S.Ż.: Nie, nie, nie.
K.G.: Nie ma takiej potrzeby?
S.Ż.: Nie.
K.G.: Ale statut mówi, potwierdzi pan to, że statut PSL–u mówi, że musi być co najmniej dwóch kandydatów.
S.Ż.: Nie, to wybory do władz tu muszą być. To nie są wybory do władz, to są kandydata, natomist...
K.G.: Ale gdyby zastosować ten zapis w stosunku do wyboru kandydata na urząd prezydenta?
S.Ż.: Ale... To może tak się skończyć, ja nie bardzo wiem, jakie decyzje koledzy podejmą, natomiast to może tak się skończyć, że damy sobie czas dwa, trzy tygodnie jeszcze na konsultacje w powiatach, w województwach, po to, żeby zrobić konwencję i na tej konwencji ogłosić jednego kandydata. I może się skończyć tak, że jutro damy dwie, trzy osoby do takiej konsultacji wewnętrznej, ale moje zdanie jest takie, że nie ma lepszego kandydata jak premier Pawlak i powinniśmy go już jutro zgłosić.
K.G.: Ale czy to dlatego, że już mamy marzec i trzeba się spieszyć z decyzją, czy gdyby myślano o tym wcześniej, parę miesięcy temu, to być może osoba, kandydat, decyzja byłaby inna?
S.Ż.: Różne się ścierały opcje w partii i do tej pory się ścierają, byli tacy, którzy uważali, że przy tej walce, która trwa wszystkich z wszystkimi, a Konstytucja zakłada współdziałanie harmonijne organów władzy, prezydenta, rządu niezależnie od tego, z jakiej opcji będzie rząd i z jakiej opcji będzie prezydent, żeby znaleźć jakiegoś (i takie osoby były nawet, chciały startować) człowieka z dużym autorytetem w państwie, profesora, rektora uczelni ewentualnie, który byłby... zbierał inne wektory, trochę szersze jak tylko w formule partyjnej. No ale nie zrobiliśmy tego, w tej chwili w moim przekonaniu mamy dobrego kandydata, który jest w stanie wejść do II tury, więc nie ma problemu w moim przekonaniu. Będziemy jeszcze próbowali kruszyć...
K.G.: Jak pan powiedział, panie pośle? „Ma szansę wejść do II tury”?
S.Ż.: Oczywiście, ponieważ tylu kandydatów startuje, to...
K.G.: W 95 roku Waldemar Pawlak startował i miał 4,3% poparcia...
S.Ż.: No tak, ale to był inny PSL, inny Pawlak...
K.G.: ...w 2005 roku Jarosław Kalinowski 1,8%.
S.Ż.: Tak, tylko proszę zwrócić uwagę, że Jarosław Kalinowski startował za własne środki, ponieważ w tym czasie nam zabrano potężne środki budżetowe, subwencje, dotacje. Nie da się wygrać wyborów bez środków finansowych...
K.G.: Bez pieniędzy.
S.Ż.: No i jeżeli na samą osobowość Kalinowskiego dostał blisko 2%, to gdybyśmy włożyli tyle co inne komitety wyborcze, to byłby tam koło 10%, może dwunastu.
K.G.: Panie pośle, kiedy pan jeździ po Polsce, o co pana pytają wyborcy najczęściej ostatnio, ostatnimi dniami?
S.Ż.: Ale tak poważnie czy na żarty?
K.G.: Nie, poważnie.
S.Ż.: Poważnie, tak?
K.G.: Poważnie.
S.Ż.: Różne są pytania, najczęściej obserwując życie polityczne w Polsce, pytają mnie, czy w tej karafce, która stoi koło trybuny sejmowej, jest woda czy wódka.
K.G.: Nie, ja mówiłem, żeby na poważnie.
S.Ż.: Jak pytam: „A jak państwo sądzicie?”, to zwykle ludzie mówią: „No chyba wódka, bo po wodzie byście takich rzeczy nie opowiadali jak opowiadacie, więc...”
K.G.: Nie, bo myślałem, że pytają pana, na kogo mają głosować – na Sikorskiego czy na Komorowskiego.
S.Ż.: No więc Platforma zrobiła majstersztyk w moim przekonaniu, zgłaszając tych dwóch kandydatów i wielu ludzi, który ogląda media tak od przypadku do przypadku, ma wrażenie, że to już są realne wybory. I to był majstersztyk. Ja gratuluję Platformie. Wiele komitetów wyborczych czy partii się obraziło, że to zdominowało media, natomiast ja uważam, że to nie jest wina Platformy, że tak zrobili, tylko jest wina nas wszystkich, żeśmy na to nie wpadli. Więc mogliśmy zgłosić prawybory, PiS mógł ogłosić, Lewica, ale Platforma na to wpadła. Natomiast dylemat jest taki, że partia to jest zespół ludzi, który ma wspólną wizję państwa, dąży do zdobycia władzy, żeby tę wizję zrealizować. Jeżeli pan premier Tusk wyznaczył dwóch kandydatów i kazał im się kochać, to oni się niczym nie różnią, oni się różnią wąsami, no bo tak na dobrą sprawę wizja państwa jest taka sama, wizja prezydentury jest taka sama i te wszystkie debaty są nieistotne w tej chwili w moim przekonaniu. No ale media zdominowały... Platforma zdominowała media tymi dwoma kandydatami i to jest duży sukces Platformy, trzeba uszanować ten sukces.
K.G.: Poseł Stanisław Żelichowski, nasz gość, dziękujemy bardzo za rozmowę, dziękujemy za wizytę.
S.Ż.: Kłaniam się, do widzenia.
(transkrypcja J.M.)