Polskie Radio

Rozmowa z Tadeuszem Cymańskim

Ostatnia aktualizacja: 08.11.2011 16:30

Paweł Wojewódka: Tadeusz Cymański, eurodeputowany... no właśnie, i mam problem, Prawo i Sprawiedliwość? Niezależny? Czy też nowy projekt Solidarna Polska? Nie wiem, panie pośle...

Tadeusz Cymański: Precyzyjnie, status jest jasny, była decyzja komitetu o usunięciu mnie z partii, tak że jestem w momencie takim, że przestałem być członkiem partii, mam możliwość złożenia odwołania, a więc droga sądowa się jeszcze nie zakończyła i tak wygląda moja sytuacja. Natomiast to, o czym pan redaktor był łaskaw wspomnieć, Solidarna Polska, to jest nazwa klubu parlamentarnego, który wczoraj powstał i się ukonstytuował z jasnym przesłaniem, w swoim takim manifeście czy odezwie to zawarł. I tutaj oczywiście jest skojarzenie bardzo mocne, ponieważ impulsem, tą siłą napędową i przesłaniem koleżanek i kolegów jest solidarne państwo, ale solidarne również koleżeństwo, tak można by powiedzieć, bo ujęli się za nami, uznali te decyzje za nie tylko niewłaściwe, ale również krzywdzące. To wielki, wspaniały gest pod naszym adresem, również duża odwaga, bo nie czarujmy się, samo zabranie głosu i publiczne, do tego jeszcze postawienie na szali swego autorytetu, tutaj jest grono kilkunastu koleżanek i kolegów, to jest wydarzenie jednak bez precedensu. Mam taką wiedzę i przekonanie i mam odwagę o tym powiedzieć również publicznie w radiu, że podobne poglądy reprezentują nie tylko oni, ale to jest kwestia, jak podkreślam, odwagi. Polskie życie polityczne jest (...)

P.W.:  Czy może dojść do sytuacji, że klub Prawa i Sprawiedliwości opuści jeszcze kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu posłów?

T.C.: To są spekulacje. Ja nad tym tak się nie zastanawiam, uważam, że to jest i tak bardzo duża liczba osób, właśnie biorąc pod uwagę uwarunkowania. Natomiast to nie jest najistotniejsze. Najistotniejsze jest, jaki będzie los tego postulatu ich i apelu skierowywanego do władz partyjnych. Tak naprawdę (...)

P.W.:  O przywrócenie na łono PiS-u.

T.C.: Tak, do zmiany tej decyzji, bo przyznajmy, że to jest decyzja najbardziej surowa z możliwych. Po wielu latach jednak jesteśmy usunięci z partii i to wszystko jest w szczegółach też zawarte. Czekamy na uzasadnienie, bo ono mogłoby dać jakieś światło, kto wie, może cień na tę decyzję, bo jeżeli nawet ktoś uznał, że to były działania niedobre czy szkodliwe, to czy to były takie działania, żeby usunąć ludzi, którzy jednak kawałek życia i pracy też włożyli? Bo to nie jest relacje tylko lojalności wobec partii. To jest również pytanie o lojalność partii wobec członków. I to jest relacja wzajemna. Mówienie, że wszystko się zawdzięcza partii, ale partia również swoją pozycję zawdzięcza tysiącom ludzi w terenie, działaczom to to jest wzajemna relacja, koegzystencja. I to jest wielkie uproszczenie. Może korzystne dla tych, którzy nie chcą nic zmieniać i chcą dalej dryfować. Ale pytanie jest najważniejsze: quo vadis, PiS?

P.W.:  A może partia powinna i musi mówić jednym głosem, a panowie wprowadzaliście pewien dysonans swoimi wypowiedziami.

T.C.: Tu mała uwaga, panie redaktorze, i wszystko dzięki dzisiejszemu światu, technice, wszystko jest zapisane, zdjęcia, twarde dyski i świadkowie, więc to jest dobre, jak jest front i ten front był, i to był szósty front, szósta bitwa przegrana. I na tym froncie uważam działałem jak przystało na prawdziwego pisiora, pisowca, i nie wstydzę się tego, wręcz przeciwnie, uważam, że swój wkład mam, jeździłem, spotykałem się na dziesiątkach spotkań z ludźmi w mediach, próbowałem, kombinowałem, bo trudne momenty też są, bo dziennikarze nas nie głaszczą, PiS w mediach nie jest rozpieszczany...

P.W.:  Był pan wiernym żołnierzem Jarosława Kaczyńskiego?

T.C.: ...czyli krótko mówiąc, swoje zadanie jako żołnierz wypełniłem, i tu ani słowa na...

P.W.:  Jako wierny żołnierz?

T.C.: Jako wierny... Znaczy to jest wierność może nie wobec wodza, ale wobec PiS-u, wobec programu i wobec przesłania, bo ludzie są ważni, owszem, ale również mogę spojrzeć w oczy Jarosława Kaczyńskiego robiłem... uważam zrobiłem kawałek dobrej pracy. Natomiast po wyborach, kiedy kurz bitewny opadnie, kiedy trzeba spojrzeć na własne rany, jest etap nie tylko lizania ran, mówiąc obrazowo, może za mocno, ale analizy. I pytanie podstawowego: czy to Platforma? Przecież, jak to mówi młodzież, to „cieniasy”, oni słabo rządzili, tyle mieliśmy od nich prezentów, nie tylko że ceny benzyny, żywności, tylko jedną reformę zrobili i odsunęli PiS od władzy, i w tej sytuacji jednak tak przegrać to boli. I to jest pytanie: czy oni są tacy wspaniali?

P.W.:  Ale wyborcy wybrali.

T.C.: Tak, tak, właśnie. I trzeba postawić pytanie: czy to Platforma jest taka wspaniała? Czy może my jesteśmy za słabi? I my postawiliśmy i stawiamy i powtarzamy jedną tezę: PiS wymaga reformy, modernizacji, demokratyzacji, wymaga zmian...

P.W.:  No tak, ale w tym momencie to już jest jak gdyby poza panem, bo nie bardzo mi się chce w to wierzyć, że odwołanie panów przyniesie pożądany dla panów skutek, czyli zostaniecie przywróceni do partii, bo tak naprawdę kto rozpatruje to odwołanie?

T.C.: To jest też bardzo dobre pytanie, dlatego że sąd koleżeński, ale nie czekając na to, nie dając nam uzasadnienia na piśmie, już czołowe osoby, w tym rzecznik partii czy klubu parlamentarnego publicznie mówią, że to nie ma sensu, bo to i tak będzie negatywnie. Jak to ocenić, niech sobie każdy z radiosłuchaczy sam odpowie, bo to jest nie tylko że nie fair, ale to jest też ustawienie już jakby i pośrednio te wypowiedzi paradoksalnie, mówię to na gorzko, potwierdzają naszą diagnozę, że to nie działa tak jak powinno być, bo uważam, że sąd powinien być bezstronny i powinniśmy szansę mieć, bo po co jeset odwołanie? Czy chodzi tylko o jakiś pic na wodę fotomontaż?

P.W.:  No dobrze, ale w życiu jest tak, że jedne drzwi się zamykają, inne się otwierają. Rozumiem, że jedne się u pana zamknęły, teraz się otwierają drugie drzwi,  a na tych...

T.C.: One są zamknięte, ale nie są zakluczone. Klucz ma Jarosław Kaczyński...

P.W.:  Dobrze, a na tych drzwiach, które...

T.C.: Niech pan nie przekreśla tego...

P.W.:  Nie, ja nie przekreślam, ale jakieś drzwi się otworzyły. Co na tych drzwiach jest tak naprawdę napisane? Nowa partia?

T.C.: Nie, ja tutaj nie widzę nowych drzwi, to raczej jest tak, że jest sień i są drzwi i jest pragnienie, żebyśmy weszli do tego pokoju jasnego, oświetlonego, trochę innego, lepszego, bardziej nowoczesnego, jakim jest PiS, ale weszli razem. Koleżanki i koledzy chcą, żebyśmy i my, i zwłaszcza Zbyszek Ziobro, Jacek i ja, żebyśmy razem z nimi. Na tym polega ten gest.

P.W.:  Ta siedemnastka, która właśnie wyszła teraz z klubu.

T.C.: Tak, ale to jest pragnienie ich. I na czym mi zależy w tej rozmowie krótkiej ty z panem redaktorem i z państwem, którzy nas słuchają, bo to jest najbardziej dramatyczne – żeby być zrozumianym, o co nam chodzi, bo w tych sensacyjnych, takich czasem prześmiesznych komentarzach gdzieś umyka. Bo to, że niektórzy mogą się nie zgodzić z nami i nie akceptować, to jest przykre, ale jeżeli nie zrozumieją i nie uda nam się dotrzeć do zwłaszcza wyborców, sympatyków, bo to jest dramatyczny moment, to to jest bardzo dla nas fatalne, bo (...)

P.W.:  Ale pan jest politykiem...

T.C.: Tak.

P.W.:  ...prawda? Więc musi pan ważyć różne możliwości. I mi chodzi o jedną rzecz – czy rzeczywiście przy takim scenariuszu pesymistycznym, no, nie uda się, będziecie tworzyli nowe ugrupowania?

T.C.: Ja tego wariantu nie rozważam, bo cały czas ja i moi koledzy jednak liczymy, chociaż niektórzy się z tego śmieją, mówią: no co pan, nie wie pan, jak jest w PiS-ie? Tak mówią do mnie dziennikarze: pan żartuje, przecież... Nawet koledzy z PiS-u odmawiają... nawet słyszałem opinię o samousunięciu się, jakaś nowa formuła statutu mówi o wykreśleniu w wypadku... Człowiek traci członkostwo w enumeratywnie wymienionych sytuacjach. Więc to są już takie prawne spekulacje. Jeszcze raz powtórzę – takich wariantów nie zakładam i ja mam nadzieję, że to się jednak pomimo wszystko dobrze skończy. A jeżeli chodzi o głębsze pytanie, to każdy człowiek znajdzie sposób, miejsce pracy na rzecz dla mnie najważniejszej, to jest rzecz solidarnego państwa. Tu się też różnimy w ocenie realizacji tego hasła, zwłaszcza w okresie, kiedy wicepremierem była pani Gilowska. I wydaje mi się, że trzeba mieć czasami otwarcie, odwagę do dyskusji, bo proszę zwrócić uwagę, że kryzys nadchodzi, a Polska jest krajem, gdzie te rozpiętości i rozwarstwienie społeczne jest niezwykle wysokie, jesteśmy w tej sprawie na samym końcu w Europie. To jest pytanie, które trzeba postawić wszystkim, również sobie.

P.W.:  Dziękuję za rozmowę. Tadeusz Cymański, póki co eurodeputowany nieuprzynależniony.

 (J.M.)