Polskie Radio

Rozmowa z Mariuszem Błaszczakiem

Ostatnia aktualizacja: 29.11.2011 07:15

Krzysztof Grzesiowski: Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry, panie pośle.

Mariusz Błaszczak: Dzień dobry.

K.G.: Już po kłopotach wewnętrznych?

M.B.: Kłopoty wewnętrzne, cóż, przychodzą, odchodzą, tak to bywa, tak jak w życiu.

K.G.: Aha, z tym, że jak odeszły, to tak jak pan powiedział, mogą znowu przyjść, bo to taka sinusoida.

M.B.: Rzeczywiście w życiu tak jest, że w pracy, w domu pojawiają się jakiś czas pewne problemy. Ważne jest, żeby je rozwiązywać, by rozwiązywać je w taki sposób, który wzmacnia nas, wzmacnia czy to naszą rodzinę, czy krąg naszych przyjaciół.

K.G.: Także partię polityczną?

M.B.: Także partię polityczną. Każde środowisko, w którym żyjemy, zespół, w którym pracujemy.

K.G.: Panie pośle, czy słowa Jarosława Kaczyńskiego, zacytuję: „Mamy coraz więcej objawów niesłychanie daleko idącego podporządkowania polskiej polityki, także w wymiarze symbolicznym, Niemcom”, odnoszą się do tego, co Radosław Sikorski mówił na spotkaniu w niemieckim Towarzystwie Polityki Zagranicznej w Berlinie?

M.B.: Do tego, o czym mówił minister Sikorski wczoraj w Berlinie, ale także do tego, co minister Sikorski przedstawił w wywiadzie dla Rzeczpospolitej. Otóż ni mniej, ni więcej, tylko minister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej przedstawił wizję federalnej Europy, w której tym rozgrywającym są Niemcy. Przypomnę, że wchodziliśmy do innej Unii Europejskiej, wchodziliśmy do Unii Europejskiej jako do instytucji międzynarodowej. Nie do federacji właśnie, tylko do instytucji międzynarodowej. Zmieniają się warunki, tymczasem w exposè premier Tusk o sprawach międzynarodowych nie wspomniał. A więc wzywamy ministra spraw zagranicznych i samego premiera, przede wszystkim samego premiera do tego, żeby przedstawił informację na temat swojego stanowiska wobec przyszłości Unii Europejskiej.

K.G.: Co już złego powiedział minister Sikorski, że to się nie spodobało?

M.B.: Cóż, jeżeli...

K.G.: Prawu i Sprawiedliwości?

M.B.: Ja myślę, że to jest bardzo dyskusyjne dla nas wszystkich, bo kiedy minister Sikorski mówi  o oddaniu suwerenności, zrzeczeniu się suwerenności przez nasz kraj na rzecz instytucji unijnych, w których dominują Niemcy, w mniejszym zakresie Francja, ale przede wszystkim Niemcy, no to przecież mamy inne warunki. To gdzież nasza niepodległość?

K.G.: Minister Sikorski mówił w Berlinie o tym, że konieczne jest utrzymanie prerogatyw narodowych na zawsze w niektórych dziedzinach, oprócz religii, tożsamości narodowej, moralności publicznej, tu prawo unijne nie wchodzi w drogę rządom. Mówi także o podatkach vatowskich czy dochodowych od osób. To ma być cały czas nasze, narodowe, polskie. To gdzie tu utrata suwerenności?

M.B.: No ale w wywiadzie dla Rzeczpospolitej dzień wcześniej, wczoraj w wywiadzie opublikowanym na łamach tej gazety i równolegle na łamach niemieckiego Die Welt mówił o Unii Europejskiej jako o federacji państw. Jest tutaj zasadnicza różnica z tym, co poznaliśmy, do czego zgodziliśmy się wejść w referendum.

K.G.: A jaki Prawo i Sprawiedliwość ma pomysł na zmiany w Unii Europejskiej, jeśli przyjmiemy, że dzieje się źle w Unii Europejskiej, a dzieje się.

M.B.: My się opowiadamy za tym, że Unia Europejska była organizacją międzynarodową, żeby była Europą ojczyzn, żeby to państwa stanowiły o swojej przyszłości. Proszę zwrócić uwagę na to, co wydarzyło się w Grecji. Otóż Grecy, chociaż chcieli, nie mogli przeprowadzić referendum w sprawie swojej przyszłości, nie mogli przeprowadzić od razu przyspieszonych wyborów, dlatego że strefa euro (a w strefie euro dominują Niemcy) nakazała im inny sposób działania. Czy to oznacza, że Grecy są suwerenni? Nie, to oznacza, że Grecy nie mogą podejmować decyzji we własnym zakresie. Czy my mamy też działać wedle tych warunków, jakie zostały narzucone Grecji? My uważamy, że nie. A jeśli już, no to konieczna jest zgoda, zgoda nas wszystkich, a więc konieczne jest rozpisanie referendum. Wejście do strefy euro powinno być poprzedzone referendum, bo jeżeli naród zgodzi się na takie warunki, no to oczywiście to jest wola suwerena, ale nie może to być dokonywane, przeprowadzane przez władzę, która jeszcze sejmu, nawet sejmu w tej sprawie nie informuje, bo – jeszcze raz to przypomnę – w exposè premier Tusk nie wspomniał o polityce zagranicznej.

K.G.: Na razie euro w grę nie wchodzi, panie pośle, jak się okazuje, dopóki sytuacja w strefie się nie uzdrowi, to my raczej obecnością tam nie jesteśmy zainteresowani.

M.B.: No, przypomnę, że premier Tusk mówił, że w 2011 powinniśmy być w strefie euro, a i teraz środowisko premiera Tuska mówi o tym, że ratunkiem dla nas byłoby wejście do strefy euro. Nie, to nie będzie ratunek, to będzie wręcz przeciwnie, to będzie działania na naszą szkodę, bo wtedy my zapłacimy za to, co złego dzieje się w strefie euro, a więc za nieudane kredyty, jakie zostały udzielone przez banki głównie niemieckie, w mniejszej części francuskie. Proszę zwrócić uwagę na to, że np. Słowacja, mała Słowacja, ponad 5-milionowa Słowacja gwarantuje ponad 8 miliardów euro, prawda? Czyli ponad 8 miliardów euro do tego budżetu, złożyła takie gwarancje. Gdybyśmy byli w strefie euro, to musielibyśmy gwarantować 5-6 razy wyższą kwotę.

K.G.: Może na tym polega solidarność w strefie euro?

M.B.: Wie pan, no cóż, a czy nas na to stać? Po pierwsze nas na to nie stać, a po drugie byłoby to niesprawiedliwe. Dlaczego my bankom niemieckim i francuskim mamy płacić za to, że udzielały kredytów bezpodstawnych? Dlaczego mamy dbać o to, żeby i tak bogate Niemcy były jeszcze bardziej bogate? Zadaniem rządu polskiego, władz polskich jest dbanie o to, żeby warunki życia w naszym kraju były godne, a tymczasem nie są, coraz wyższe podnoszenie cen, chociażby akcyza na benzynę, która wzrośnie od przyszłego roku, i rząd premiera Tuska powiada: ach, bo tak sobie życzy Unia Europejska. No ale przecież mamy Jerzego Buzka, mamy Janusza Lewandowskiego, podobno Donald Tusk jest przyjacielem Angeli Merkel i w sprawach ważnych dla obywateli naszego kraju okazuje się, że nic nie może.

K.G.: Ceny cenami, ale nagle okazuje się, że Prawo i Sprawiedliwość powraca do pomysłu kary śmierci. Dlaczego?

M.B.: Dlatego że w Polsce...

K.G.: Czy coś się stało takiego nadzwyczajnego, że trzeba na ten temat mówić?

M.B.: Stało się, a stało się. W Polsce 95% skazanych na karę śmierci wychodzi przed terminem, średni wyrok za zabójstwo...

K.G.: Jak pan powiedział, panie pośle?

M.B.: 95% skazanych...

K.G.: Na karę śmierci?

M.B.: Przepraszam, za zabójstwo, przepraszam, oczywiście. 95% skazanych za zabójstwo wychodzi przed terminem, średni wyrok za zabójstwo to jest 7 lat, średni wyrok za pobicie ze skutkiem śmiertelnym to jest 5 lat, a skazani wychodzą po 3,5 roku. Mamy olbrzymi deficyt, jeśli chodzi o właśnie wymiar sprawiedliwości, deficyt sprawiedliwości, deficyt  sprawiedliwości. Proszę zwrócić uwagę na to, że chociażby teraz toczy się proces zabójcy w Łodzi działacza Prawa i Sprawiedliwości, który, jak stwierdziła prokuratura, był świadom tego, co robił. W opublikowanym liście w jednej z gazet...

K.G.: A czy on pana zdaniem powinien być skazany na karę śmierci, gdyby taka kara obowiązywała w polskim kodeksie?

M.B.: Proszę zwrócić uwagę na to, że w jednej z gazet jest opublikowany jego list, w którym stwierdza, że pobyt w więzieniu nie stanowi dla niego czegoś strasznego, nie przeraża go. To być może gdyby obowiązywała w porządku prawnym polskim kara śmierci, być może nie poważyłby się na to, żeby komuś odebrać życie. Kara śmierci odstrasza, odstrasza, ci, którzy popełniają...

K.G.:  (...) znajdzie pan argumenty na to, że nie odstrasza?

M.B.: Wyraźnie widać, że jeżeli ktoś, tak jak w przypadku mordercy z Łodzi, decyduje się na taki czyn i stwierdza w swoim liście, że w zasadzie to będzie miał zapewniony wikt i opierunek, a więc nic takiego strasznego go nie spotka. Gdyby go mogła spotkać kara śmierci, może by  nie popełnił morderstwa. A więc mamy olbrzymi deficyt, jeżeli chodzi o wymiar sprawiedliwości i w naszym przekonaniu to państwo jest zobowiązane do tego, żeby chronić obywateli i żeby chronić ofiary, a nie przestępców.

K.G.: Tyle tylko, że w to wszystko został jeszcze uwikłanym Kościół Katolicki. Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Kamiński mówił o tym, co religia na ten temat katolicka mówi, na temat kary śmierci. Całą tę dyskusję podsumował biskup Wojciech Polak, który powiedział, że Episkopat nie poprze pomysłu Prawa i Sprawiedliwości, bo zgodnie z nauczaniem Kościoła w dzisiejszym świecie istnieje możliwość innego zabezpieczenia społeczeństwa przed niebezpieczeństwem, koniec cytatu. Tak że z tej strony poparcia dla pomysłu państwo nie będą mieli.

M.B.: Rzeczywiście Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o tym, że istnieją w dzisiejszym świecie możliwości zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom, ale równocześnie Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że kara śmierci może być ostatecznością wtedy, kiedy państwo nie jest w stanie zapewnić właśnie bezpieczeństwa. A w naszym przekonaniu, a mówią o tym statystyki przed chwilą przeze mnie przytoczone, państwo polskie nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa obywatelom. Jeszcze raz to podkreślam – kara śmierci powinna obowiązywać w wyjątkowych przypadkach za drastyczne morderstwa, powinna stanowić ważny element odstraszający morderców od popełniania takich czynów.

K.G.: Panie pośle, dziękujemy za spotkanie i za rozmowę. Poseł Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, był naszym gościem.

M.B.: Bardzo dziękuję, miłego dnia życzę.

(J.M.)