Polskie Radio

Rozmowa z Andrzejem Halickim

Ostatnia aktualizacja: 14.12.2011 12:15

Przemysław Szubartowicz: „Jako polska prezydencja byliśmy bierni wobec kryzysów, jakie miały miejsce. To nie Polska, ale Niemcy, Francja odnosiły się do tej kwestii. I jest coś, co przelało czarę goryczy – przemówienie zeszłotygodniowe, które doprowadzi do tego, że biedne kraje członkowskie będą płacić za ratowanie Unii Europejskiej” – tak mówi europoseł PiS-u Tomasz Poręba, tak podsumował prezydencję, mówiąc oczywiście o wystąpieniu ministra Sikorskiego. Czyli biernie i kiepsko według PiS-u. Jak pan komentuje tego typu opinie PiS-u, a co za tym idzie pewnie jakiejś części społeczeństwa?

Andrzej Halicki: Smutne, że akurat wszyscy zachodni analitycy, ci europarlamentarzyści, którzy pochodzą z innych krajów, bardzo chwalą polską prezydencję i to jest obiektywna ocena z wielu stron. Nie we wszystkich tematach jesteśmy jednomyślni, ale bez wątpienia była to prezydencja w trudnym czasie, w którym chyba wszyscy mają świadomość, że tylko integracja i współpraca buduje bezpieczeństwo i rozwój. I to myślę, że jest taki dodatkowy walor niezależnie od tych wszystkich porozumień dotyczących współpracy budżetowej czy finansowej, czy też koncepcji rozwoju różnych projektów związanych właśnie z rozwojem Unii. Jeżeli chodzi o wystąpienie posłów, naszych niestety posłów, reprezentujących opozycję, to budzi to zdziwienie, bo po pierwsze ciężko znaleźć logiczne uzasadnienie. Z jednej strony za głos, bardzo głos silny, dobitny i szeroko komentowany chcą stawiać pod Trybunał Stanu, a z drugiej strony twierdzą, że była to bierność i niewypowiadanie się, poddanie się innym. Więc nie ma tutaj logiki w tych oskarżeniach. One mają jeden charakter – dezawuowania polskich przedstawicieli, polskiej aktywności, a to smutne, bo nie powinien taki głos padać z ust Polaków.

P.Sz.: Panie pośle, a może to jest tak, że poza takim radykalnym zdaniem PiS-u, to może te opinie, że trzeba integrować, że należy szukać porozumienia i że należy w dobie kryzysu ograniczyć egoizmy, to za mało. Może należałoby zrobić coś więcej, może w tym sensie niektórzy krytycy, może bardziej łagodni mają rację, że należałoby wystąpić z czymś bardziej oryginalnym?

A.H.: Myślę, że nie ma nic dziwnego w tym, że mówimy o integracji, bo sami doświadczamy korzyści z tego procesu. I myślę, że prezydencja węgierska i nasza to właśnie ta część Europy, te społeczeństwa, które dobitnie pokazują na swoim przykładzie, jak bardzo zmienił się poziom życia w naszych krajach, jak bardzo zmieniło się w ogóle nasze życie też mentalnie. Jesteśmy po prostu w innym świecie niż byliśmy. W związku z tym pytanie jest: co jest alternatywą? Bo ja zgadzam się z tym, że debata jest potrzebna. Tak, debata jest potrzebna, zawsze należy rozmawiać ze sobą, żeby również szukać tych lepszych rozwiązań, tylko ona nie może być demagogiczna. A jeżeli nie stawia się tej alternatywy, to alternatywą jest tylko to, co znamy z historii, a więc Europa zdezintegrowana, pełna nacjonalizmów, pełna granic, barier i kosztów, które ponosiliśmy również poprzez brak tej wspólnoty i spójności...

P.Sz.: Ale w sensie mentalnym czy w sensie takiej integracji, jeśli można tak powiedzieć, duchowej, to oczywiście pewnie nie ma tutaj pola do jakiejś ogromnej dyskusji, ale tutaj są zarzuty polegające na tym, że my jako Polska poza strefą euro będziemy pomagać strefie euro, a co za tym idzie finansowo na tym możemy kiepsko wyjść.

A.H.: Ale właśnie dokładnie zarzut brzmiał taki, że nie będziemy mieli wpływu, że nie będziemy mieli głosu i że mamy Europę dwóch prędkości. Otóż mamy Europę jednej prędkości i to jest istotne. Być może pewna izolacja Wielkiej Brytanii będzie tutaj osobnym tematem, ale to jest też kraj o innym statusie, pewnego rodzaju wynegocjowanym w specjalnym swoim przywileju. Jeżeli mówimy o Europie, Unii Europejskiej, to ona jest Europą jednej prędkości. To się udało ocalić, to się udało wspomagać dzięki właśnie aktywności Polski, tej części, która nie należy do strefy euro, ale dzięki któremu to głosowi wiemy, że gospodarka europejska musi być jedna, musi być wspólna, musi być spójna.

Natomiast oczywiście osobną kwestią jest też mechanizm minimalizowania ryzyka. To jest taka polisa ubezpieczeniowa. I oczywiście można powiedzieć, że polisa kosztuje, ale też trzeba mieć świadomość, że – odpukać – na wypadek czarnych scenariuszy to dopiero polisa jest tą gwarancją, że można otrzymywać pomoc, której w innym wypadku po prostu nie bylibyśmy w stanie otrzymać i ponieść na własny koszt.

P.Sz.: I tyle na temat polskiej prezydencji Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej. Bardzo dziękuję za komentarz.

(J.M.)