Perspektywa bankructwa jakiegoś kraju powinna budzić niepokój głównie jego mieszkańców. Niestety, skutki takiej upadłości odczuliby także obywatele Polski.
Piotr Kuczyński, główny analityk firmy Xelion, wyjaśnia, że państwo nie może z dnia na dzień ogłosić bankructwa. – Zazwyczaj coś takiego jest poprzedzone długim okresem, który zwiastuje, że tak to się skończy – mówi ekspert w radiowej Jedynce. Wtedy następują niekorzystne, także dla Polaków, wydarzenia, takie jak np. ucieczka kapitałów z rynków rozwijających się. Przeciętny Polak nie musiałby wyjeżdżać za granicę, żeby to zobaczyć i odczuć, bo wszyscy tankują paliwo lub robią zakupy, które ktoś musiał przetransportować.
W przypadku ogłoszenia przez któreś państwo bankructwa, na rynkach może pojawić się panika, a ludzie będą masowo wycofywać z banków swoje pieniądze. Także w Polsce, choć – jak uspokaja Piotr Kuczyński – nasze banki są bezpieczne. Może też interweniować Europejski Bank Centralny, który wykupi dług upadającego państwa, czyli dodrukuje pieniędzy. Wtedy bankructwo np. Grecji nie powoduje prawie żadnych skutków na zewnątrz strefy. Spowoduje trudną sytuację dla Greków na mniej więcej dwa lata, choć po tym czasie powinni wyjść z kryzysu wzmocnieni.
Rozmawiała Halina Lichocka.
(ag)
Więcej o wszystkim, co w związku z kryzysem warto wiedzieć, znajdziecie w serwisie "Stop kryzysowi!". W naszym konkursie rysunkowym do wygrania iPad.