Paweł Wojewódka: Dzisiejszym gościem Popołudniówki Programu 1 jest pani Aleksandra Godziejewska, koordynator misji Polskiej Akcji Humanitarnej w Somalii. Witam panią bardzo serdecznie.
Aleksandra Godziejewska: Dzień dobry.
P.W.: Trochę lepszy klimat w Polsce, chyba troszeczkę chłodniej niż w Somalii.
A.G.: Troszeczkę, natomiast ostatnie dni właśnie wcale nie dały specjalnej ulgi i wytchnienia.
P.W.: My chyba zapominamy o takich krajach, które gdzieś tam, gdzieś tam na krańcu świata istnieją, i takim krajem na pewno jest Somalia. Mówimy o niej wtedy, kiedy dochodzi do jakichś przesileń politycznych, które często w krajach afrykańskich kończą się zabójstwami, morderstwami, wojną domową, a taki dzień codzienny jest dla nas tak naprawdę tutaj, w środku Europy w tejże Somalii taki obojętny. Jest tak?
A.G.: Rzeczywiście, obraz Somalii taki, który mamy tu w Europie, to jest głównie wojna, no bo od 20 lat nie istnieje w Somalii rząd, nie ma centralnego rządu, tak że jest to dość kraj taki podzielony partykularnymi interesami i oczywiście bardzo mocno determinuje życie takiego zwykłego Somalijczyka, natomiast rzeczywiście zupełnie nie mamy obrazu, jak takie życie codzienne wygląda, poza tą zeszłoroczną wielką suszą, która była nagłośniona w mediach, dzięki której Polska Akcja Humanitarna mogła zebrać pieniądze na naszą misję.
P.W.: Bo Polska Akcja Humanitarna buduje w Somalii studnie. Wydawałoby się rzecz prozaiczna, studnia przecież to jest w sumie bardzo proste, trzeba dziurę w ziemi zrobić i woda będzie.
A.G.: No, niestety nie jest to aż takie proste. To rzeczywiście prawda, że budujemy studnie, też robimy inne... korzystamy z innych możliwości – źródeł wody, rozwijamy właśnie takie systemy wodociągowe, budujemy zbiorniki na deszczówkę. Natomiast rzeczywiście nie jest to takie proste z różnych powodów, ponieważ woda jest bardzo głęboko, ponieważ tych studni jest bardzo mało, tak że każdy walczy, żeby ta studnia była u niego w wiosce albo u jakichś... u rodziny, bo te klanowe interesy są bardzo mocne w Somalii. Mamy najróżniejsze problemy, np. bardzo na bieżąco jestem teraz z rozwiązywaniem problemu połączonym z... no właśnie wioska jest podzielona, niektórzy chcieliby mieć studnię, niektórzy nie chcą mieć studni z takiego prostego powodu, że część wioski jest właścicielami takich zbiorników na deszczówkę i oczywiście kiedy będzie studnia, no to oni jakoś tam na tym stracą, natomiast taki zbiornik na deszczówkę to jest woda brudna, która się kończy, której nie wystarcza dla całej wioski. Tak że jest to rzeczywiście dość skomplikowany problem po prostu dziura w ziemi.
P.W.: No tak, ale cały czas ja wracam do tej dziury w ziemi, ta studnia dla nas to jest taką normalną rzeczą tu, w Europie, w większości krajów świata, a w takim kraju afrykańskim jak Somalia czym jest dziura w ziemi? Wszystkim?
A.G.: Jest wszystkim, znaczy od tego się zaczyna rzeczywiście, bo bez wody w tej temperaturze... No, bez wody nigdzie żyć nie można, to jest społeczeństwo nomadyczne w dużej mierze, tak że z wody też korzystają zwierzęta, które są głównym źródłem pożywienia, ale i zarobku, bo te zwierzęta są sprzedawane na lokalnym rynku, ale i na eksport do krajów arabskich, ale nie tylko. W niektórych miejscach prowadzi się jakąś działalność rolniczą, natomiast oczywiście jest ona niemożliwa, jeśli nie ma wody. Tak że rzeczywiście od wody się zaczyna.
P.W.: Ile kosztuje wybudowanie takiej studni w Somalii?
A.G.: Koszt takiej studni w Somalii jest bardzo wysoki z całym takim systemem dystrybucji, więc to nie jest tylko sama dziura, ale rzeczywiście jeszcze poidła, rury, wieża ciśnień, to kosztuje około 250 tysięcy dolarów.
P.W.: I kto to finansuje? To jest wszystko zbierane przez... pieniądze są zbierane przez Polską Akcję Humanitarną, czy też są jakieś dotacje, np. ONZ-owskie?
A.G.: Do tej pory misja Polskiej Akcji Humanitarnej w Somalii jest finansowania ze źródeł tu zebranych, w Polsce, to znaczy z po prostu indywidualnych wpłat, ze zbiórki publicznej, która została zorganizowana właśnie w trakcie tej wielkiej suszy na Rogu Afryki. Będziemy się ubiegać też o finansowanie z ONZ-u, natomiast zawsze na takie rozpoczęcie działań pierwsze działania muszą być naszymi jakimiś źródłami właśnie rozpoczęte, ponieważ musimy udowodnić w ogóle, że jesteśmy w stanie tam coś zrobić i wtedy możemy ubiegać się o inne fundusze.
P.W.: Wspomniała pani o tej wojnie o wodę czy wojnie o zbiorniki. Przecież taka wojna o wodę czy wojna o zbiorniki toczy się chociażby w Palestynie. To wy byliście dotknięci tą akcją armii izraelskiej, która zniszczyła te stare rzymskie cysterny.
A.G.: Tak, rzeczywiście, natomiast ma ona trochę inny charakter. No oczywiście cały konflikt o wodę w Palestynie, w Izraelu jest konfliktem stricte politycznym, bo woda oczywiście nie jest w takiej ilości jak w Polsce, natomiast woda tam jest. I teraz jest kwestia bardziej dystrybucji. W Somalii natomiast o tę wodę...po prostu nie ma żadnej infrastruktury jeszcze rozwiniętej, tak że tę wodę trzeba znaleźć i ponieważ tej wody jest mało, to stąd wynika konflikt między różnymi grupami interesu, które chciałyby tę wodę mieć, bo nawet jeżeli wywierci się dziurę, to może okazać się, że ta studnia ma małą pojemność i nie starcza dla wszystkich. Tak że wciąż pozostaje niedobór.
P.W.: Ile Somalia liczy mieszkańców?
A.G.: Około 9 milionów. Plus oczywiście ogromna diaspora, która jest poza granicami kraju.
P.W.: A jak wielu Somalijczyków cierpi na niedobór wody, cierpi na to, że mieszkają w miejscu na świecie, gdzie rzeczywiście ta woda jest takim dobrem bardzo luksusowym?
A.G.: Ze statystykami w Somalii jest bardzo ciężko, to znaczy przez właśnie brak bezpieczeństwa, dostępu do informacji te statystyki są takie zawsze bardzo zaokrąglone. Natomiast w zeszłym roku mówiło się, że 13 milionów ludzi zostało objętych kryzysem żywnościowym na Rogu Afryki, czyli to obejmuje oczywiście też ludność poza granicami Somalii, czyli też ludzie, którzy zamieszkują na terenach Kenii, Etiopii, Dżibuti, natomiast rzeczywiście myślę, że 80% kraju, ludności mieszkającej w Somalii nie ma dostępu do wody.
P.W.: A w jaki sposób państwo dogadujecie się z miejscowymi, no, kacykami, bo trudno powiedzieć, że tam jest administracja, to jest państwo upadłe, jak sama pani powiedziała. W jaki sposób można się dogadać z miejscowymi tymi osobami, które są jakimiś przywódcami plemiennymi czy przywódcami grup?
A.G.: To jest tak, że jest tam jakaś administracja, natomiast te dwa porządki się nakładają rzeczywiście, tak że trzeba pracować wspólnie i z tymi ministrami, którzy tam rządzą nad jakimś kawałkiem Somalii, i ze starszyzną z wiosek. Tak że to polega na długich godzinach spotkań, negocjacji, sprawdzania, czy rzeczywiście zostało zrozumiane to, na co się zgadzamy, ustalanie lokalizacji, rzeczy bardzo nam się wydające prozaiczne, naprawdę mogą wywołać wielkie dyskusje i godziny, godziny ustalania między danymi grupami w wiosce.
P.W.: A to będzie takie bardzo osobiste pytanie. Blondynka, Europejka w środku czarnej Afryki, różnice kulturowe, ogromne różnice kulturowe, różnice religijne. Jak pani się tam odnajduje? Jak pani jest traktowana jako kobieta, blondynka, Europejka?
A.G.: Jestem traktowana na pewno z respektem, bo rzeczywiście nieczęsto zdarza się, że organizacje humanitarne wysyłają dziewczyny dość młode. Natomiast to, że jestem blondynka, to nie jest do końca znane, bo ponieważ jest to kraj islamski, jak pan wspomniał, mam przykryte włosy, tak że jeżeli tylko wiatr zawieje mocniej i coś mi wypadnie spod chusty.
P.W.: Aha, czyli ten dres-kod tamtego rejonu świata istnieje, obowiązuje, tak?
A.G.: Obowiązuje, jak najbardziej, tak. Jest to jak najbardziej wymagająca część pracy, żeby szanować te lokalne zwyczaje i rzeczywiście ubierać się stosownie do miejscowych zwyczajów.
P.W.: A rozumiem, że językiem obowiązującym jest język angielski.
A.G.: Na miejscu oczywiście ludność miejscowa posługuje się językiem somalijskim, natomiast rzeczywiście pracujemy w języku angielskim i ponieważ duża część administracji w Somalii to są ludzie, którzy... diaspora, która wróciła po prostu z krajów zachodnich, to daje nam się porozumieć po angielsku też.
P.W.: Ile udało się do tej pory studni wybudować Polskiej Akcji Humanitarnej w Somalii?
A.G.: Na razie budujemy pierwszą studnię, budujemy źródło i będziemy budować też (...) przy szkołach, dzięki której będą mogli założyć takie przyszkolne ogródki.
P.W.: Kiedy ta pierwsza woda popłynie z kranów?
A.G.: Miejmy nadzieję, że ze źródła popłynie już za miesiąc. Jest to miejscowość przy takim wielkim kanionie, gdzie woda znajduje się bardzo głęboko. I miejmy nadzieję, że właśnie za miesiąc ta woda już i dla ludzi, i dla zwierząt już będzie dostępna.
(J.M.)