Zuzanna Dąbrowska: Dzień dobry państwu. Podsumowujemy cały tydzień razem z moimi gośćmi. Dzisiaj to: Dariusz Joński, SLD...
Dariusz Joński: Dzień dobry.
Zuzanna Dąbrowska: Ryszard Czarnecki, Prawo i Sprawiedliwość...
Ryszard Czarnecki: Witam państwa.
Zuzanna Dąbrowska: Marcin Święcicki, Platforma Obywatelska...
Marcin Święcicki: Dobry wieczór państwu.
Zuzanna Dąbrowska: Zaczynamy od gorącego niusa – Marek Siwiec poza SLD. Zaskoczeni są panowie? W dodatku nie powiedział, dokąd się przenosi, czyli nawet nie można mówić, że jest jakiś transfer czy roszada. Dariusz Joński.
Dariusz Joński: No cóż, dziś o godzinie 13 Marek Siwiec poinformował przewodniczącego Leszka Millera, że opuszcza Sojusz Lewicy Demokratycznej. No cóż, z jednej strony Marek Siwiec był troszeczkę rozgoryczony w tych ostatnich miesiącach, że nie został wiceprzewodniczącym Sojuszu Lewicy Demokratycznej, ale z drugiej strony też namawiał wszystkich, abyśmy się połączyli i współpracowali bardzo blisko z Ruchem Palikota. No i w tej opinii był osamotniony, dlatego że my tutaj na bieżąco w sejmie widzimy, co robi Ruch Palikota i możemy oczywiście współpracować z Ruchem Palikota w tych sprawach światopoglądowych, i to nawet robiliśmy ostatnio skutecznie na Sali Kolumnowej jeszcze dwa tygodnie temu, ale w tych sprawach światopoglądowych i tych sprawach gospodarczych no to doskonale wszyscy zdają sobie sprawę, że nie, wydłużenie wieku emerytalnego, gdzie Janusz Palikot poparł między innymi Platformę Obywatelską, podniesienie płacy minimalnej, nasz postulat i nasz projekt ustawy został odrzucony przez Ruch Palikota, projekt m.in. podatku bankowego, to był wspólny projekt podobny i tożsamy PiS-u i SLD, Ruch Palikota również odrzucił. Nawet wczorajsze głosowanie na komisji, gdzie SLD zaproponowało, żeby spółki komunalne mogły mieć powierzane, m.in. usługę gospodarki komunalnej, Ruch Palikota za każdym razem w takich sprawach głosuje za Platformą. I to nas różni. I dlatego też nikt nie będzie szantażował Sojuszu Lewicy Demokratycznej w taki sposób. No cóż, Marek Siwiec wyszedł, życzymy powodzenia.
Zuzanna Dąbrowska: Powiedział pan Dariusz Joński, że był osamotniony, ale podczas krótkiej konferencji w sejmie, którą Marek Siwiec zorganizował, padało co najmniej kilka razy jedno nazwisko bardzo ważne chyba dla SLD – Aleksander Kwaśniewski. Czy sądzicie panowie, że to jest wstęp do wykonania jakiegoś ruchu politycznego przez środowisko byłego prezydenta i jego samego? Ryszard Czarnecki.
Ryszard Czarnecki: Wydaje się przede wszystkim, że trzeba powiedzieć, iż odejście Marka Siwca, polityka bardzo doświadczonego, twarzy medialnej SLD niewątpliwie, polityka, który w mediach gościł najczęściej ze wszystkich europosłów Sojuszu Lewicy i był bardzo sprawnym, jest dużym ciosem dla Sojuszu Lewicy i nie ma co tego ukrywać. I być może też pokazuje, że tam, w środku toczą się dość poważne, nie wiem... walki, dyskusje, lewica, tu się zgadzam z moim szacownym przedmówcą, lewica się kłóci, SLD z Ruchem Palikota występują czasami razem, ale tak naprawdę idą osobno. Ja nie jestem pewien, czy akurat Marek Siwiec jest politykiem pragmatycznym, tego dowiódł, gra na Palikota, myślę, że raczej jakiś wariant B ma. To niekoniecznie jest jakiś nowy ruch Aleksandra Kwaśniewskiego, tak nie musi być, tak może być, tak nie musi być, być może okaże się za rok na przykład, rok przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, które będą w maju 2014 roku, że Marek Siwiec, podobnie jak Dariusz Rosati na przykład czy Józef Pinior, ludzie lewicy, czy pani komisarz Danuta Hübner, zasili szeregi Platformy Obywatelskiej, co będzie wtedy dowodem, że ta partia coraz bardziej skręca w lewo.
Zuzanna Dąbrowska: Może tak być? Marcin Święcicki, Platforma.
Marcin Święcicki: Ja tego absolutnie nie wykluczam, dlatego że od czasu rozwalenia Lewicy i Demokratów przez SLD, SLD zmierza w kierunku takim bardzo, powiedziałbym, lewackim, już niemodnym raczej w Unii Europejskiej, a w każdym razie nie odpowiadającym na pewno warunkom Polski. Wszystkie te rzeczy, które wymienił tutaj pan Joniec [sic] świadczą o tym, że minimalna płaca...
Dariusz Joński: Joński.
Marcin Święcicki: Pan Joński, przepraszam, tak. I spółki komunalne, które miałyby dostarczać przetargami, czyli ci, co robią drożej, ale są nasi, bo mamy tam swoich ludzi, miałyby wybierać spółki prywatne i rynkowe. Emerytury by trzeba było podnieść, bo ludzie by mieli bardzo niskie emerytury (...)
Dariusz Joński: Nie emerytury, tylko wiek emerytalny.
Marcin Święcicki: Znaczy wiek emerytalny...
Dariusz Joński: Emerytury państwo nie podnosicie.
Marcin Święcicki: Wiek emerytalny trzeba było podnieść, żeby zachować jakiś rozmiar emerytur, a nie żeby musiały spadać i spadać. No i tak dalej, i tak dalej. Więc uciekanie w taki jakiś bardzo lewacki program, nie odpowiadający zupełnie warunkom polskim i potrzebom Polski chyba mógł rozczarować pana Siwca. I sądzę, że nie zrobił tego sam, tylko na pewno w porozumieniu z Aleksandrem Kwaśniewskim, na pewno po jego jakichś konsultacjach. Tak że również oddzielanie się SLD od Aleksandra Kwaśniewskiego, osoby takiej lewicowo-centrowej, która ma wysoką pozycję w Europie, w Polsce, też świadczy o takiej ucieczce gdzieś na daleko idącą lewą stronę.
Zuzanna Dąbrowska: No to krótka riposta Dariusz Joński.
Dariusz Joński: Po pierwsze SLD współpracuje w Aleksandrem Kwaśniewskim i to jest pierwsza rzecz. Druga rzecz – Sojusz Lewicy Demokratycznej buduje poważną, mocną formację lewicową socjalną, to po drugie. Po trzecie, panie pośle, akurat Socjaldemokraci w Unii Europejskiej to druga siła, więc to nie jest żadna mała formacja, tylko to jest duża siła w całej Europie, a my co prawda jesteśmy piątą siłą w sejmie, ale w sondażach doskonale pan wie, że już jesteśmy na trzeciej pozycji, więc proszę nas nie przekreślać. A po czwarte, no właśnie, jesteśmy formacją lewicową, socjalną, i dlatego proponowaliśmy, aby to staż pracy decydował o przejściu na emeryturę, a nie wydłużenie, tak jak państwo proponowaliście, o 7 lat dla kobiet i o 2 lata dla mężczyzn. Między innymi proponowaliśmy, żeby gminy mogły mieć taką możliwość, żeby powierzać gospodarkę odpadami spółkom swoim gminnym. Wie pan dlaczego? Pan był prezydentem, ja byłem wiceprezydentem. Przez lata w Łodzi budowaliśmy łódzką spółkę Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, gdzie były ogromne inwestycje, ogromne nakłady kładzione m.in. na zakup sprzętu. Nie tylko ludzi zatrudnianych, ale zakup tego sprzętu. Firmy z zewnątrz przyjdą, dzisiaj dadzą niższe ceny, ale za 2-3 lata w tych przetargach, jak już nie będzie żadnej innej konkurencji, te ceny będą za śmieci dużo wyższe. I między innymi dlatego to proponowaliśmy, bo to był postulat prawie 1500 gmin, gdzie są takie spółki.
Marcin Święcicki: Konkurencja będzie też, trzeba dbać o konkurencję osobno, a nie dawać tym, co produkują drożej i dostarczają droższe usługi (...) [szum różnych głosów]
Zuzanna Dąbrowska: Ale odeszliśmy od... Odeszliśmy od tematu, panowie posłowie. Odeszliśmy od tematu, od Marka Siwca do gospodarki komunalnej i do śmieci. W takim razie będziemy obserwować, co się dalej będzie w tym miejscu sceny politycznej działo. A teraz zrobimy jeszcze krótki remanent. Mamy nowego wicepremiera, ministra gospodarki, na ten temat Donald Tusk, Jan Bury i Janusz Piechociński.
Donald Tusk: Pan Janusz Piechociński przyjmuje stanowisko wicepremiera i ministra gospodarki. Stosowne pismo do pana prezydenta postaram się wysłać jeszcze dzisiaj. Utrzymujemy także w mocy dotychczasowe rekomendacje, bo mówimy tu o dwóch pozostałych ministrach: pracy i polityki społecznej minister Kosiak-Kamysz, i rolnictwa minister Stanisław Kalemba pozostają na swoich stanowiskach zgodnie z intencją pana prezesa i Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Jan Bury: Myślę, że jest zawodnikiem twardy, zaprawionym w boju i jak kiedyś potrafił recenzować innych, to myślę, że w rolę się potrafi także drugą absolutnie ubrać i będzie potrafił także sobie radzić po drugiej stronie jako ten odpowiedzialny za resort.
Janusz Piechociński: Czuję się prawie tak jak w roku 67, kiedy sam poszedłem do szkoły podstawowej w Nowej Iwicznej i wtedy byłem takim bardzo małym chucherkiem o dużej głowie i odstających uszach i dużych nogach i wybrano mnie na pierwszym spotkaniu mojej klasy na przewodniczącego klasy.
Zuzanna Dąbrowska: No właśnie, twardy zawodnik czy raczej chucherko w polityce, jak panowie te pierwsze dni nowego wicepremiera zrecenzujecie?
Ryszard Czarnecki: No, po faktach, po faktach. Ja tylko przypomnę, że Janusz Piechociński doszedł do władzy w PSL-u pod dwoma hasłami: po pierwsze renegocjacje umowy koalicyjnej, a więc więcej dla PSL-u w układzie koalicyjnym z Platformą, bo PSL czuł się oszukiwany i dyskryminowany, dlatego te wybory Piechociński z Pawlakiem wygrał, wicepremierem urzędującym, a druga sprawa to właśnie w jego programie jest to, że on do rządu nie wchodzi, dzieli PSL na 3 drużyny – rządową z Pawlakiem, parlamentarną i partyjną, tam siebie widział – i będzie takim prezesem, który funkcjonuje poza rządem. A więc de facto zastrzegał sobie prawo też krytycznych recenzji wobec tego, co ten rządu Platformy Obywatelskiej i PSL-u robi. No i premier Tusk go „przeczołgał”, taka jest prawda, sprowadził do parteru, po dwóch tygodniach takiego trochę serialu brazylijskiego, opery mydlanej, cierpienia młodego Wertera, namyślał się, wahał się, chciał być ministrem bez teki, w końcu wyszło na to, że wchodzi w buty Pawlaka, a więc ten cały jego program wyborczy okazał się psu na budę, mówiąc wprost. W związku z tym paradoksalnie Piechociński miał szansę na silniejszą pozycję PSL w koalicji, to zresztą pokazały sondaże, które wzrastały dla PSL-u, natomiast okazało się, że w gruncie rzeczy w praktyce ta pozycja jest słabsza niż wtedy, kiedy był Pawlak, a Tusk konsekwentnie uzyskał to, czego chciał, a to oznacza, że w praktyce PSL dalej pozostaje tym młodszym braciszkiem w koalicji, bitym, upokarzanym i wyzyskiwanym i zostaje dalej taką zieloną przystawką.
Zuzanna Dąbrowska: Dlaczego Platforma chce wyzyskiwać młodszego brata? Marcin Święcicki.
Marcin Święcicki: Ja się po prostu nie zgadzam z tym językiem, w jakim padają tu ustalenia, na których ostatecznie się skończyło i które uważam i od początku uważałem, tak jak wielu zresztą obserwatorów i polityków za rozwiązania optymalne, to znaczy się, że jednak szef partii powinien być w rządzie i premier powinien mieć z nim bezpośredni kontakt i w rządzie powinno się ustalać politykę, a nie żeby wicepremier w rządzie mówił: ja teraz nie wiem, bo teraz mam gdzieś tam szefa gdzie indziej, to teraz spytać się muszę jego, i to by paraliżowało prace rządu i tworzyłoby jakiś taki dualizm od strony młodszego koalicjanta, czyli PSL-u. Tak że zakończyło się optymalnie, panowie doszli do właściwego porozumienia, o którym się od początku mówiło, że tak właśnie powinno być. A że...
Tak samo nie zgadzam się, że Piechociński występował jedynie z programem rewizji umowy koalicyjnej czy tego, że nie wejdzie do rządu, bo rzeczywiście może doszedł do wniosku, że nie ma co tej umowy zmieniać, ale on występował z czymś innym również, on występował z tym, żeby rozszerzyć, pójść do innych środowisk, żeby przyciągnąć trochę innych ludzi, żeby wyjść poza ten jakiś taki... czysto rolniczą nomenklaturę, której się PSL jakoś trzymał. Tak że to jest nowa twarz, nowy sposób podejścia, nowy sposób patrzenia na własną partię, na myślę zobaczymy też, czy na kraj, zobaczymy, jak sobie poradzi z resortem, bo resort gospodarki jest bardzo ważnym resortem i odpowiedzialnym, jest tam wiele rzeczy, tam wchodzi energetyka, nie energetyka, inne sprawy. Więc to jest jakieś nowe otwarcie ze strony PSL-u, trochę odświeżenie jakby koalicji, przy całym szacunku dla wicepremiera Pawlaka, taka zmiana może wyjść na dobre. Ale czy wyjdzie, zobaczymy.
Zuzanna Dąbrowska: Może wyjść na dobre? Dariusz Joński.
Dariusz Joński: To się okaże, na razie musi Janusz Piechociński popracować nad wiarygodnością, dlatego że jeszcze parę dni temu, kiedy wygrał, to mówił rzeczy, których po prostu nie zrealizował, i to w bardzo krótkim okresie czasu. Mówił faktycznie o trzech drużynach, trzech drużyn nie ma, mówił, że nie będzie chciał żadnych zmian w rządzie, po czym się okazało, że rozmawiał z panem Kalinowskim i proponował mu ministra rolnictwa, wydawało mi się, że minister Kalemba, obecny minister rolnictwa dowiedział się tego z mediów, też nie był przekonany do tego, żeby objąć tekę wicepremiera i ministra gospodarki, w końcu ostatecznie tę tekę objął. Więc jedno mówił, drugie robił. Przez te dwa tygodnie mieliśmy taki festiwal miłości, gdzie Janusz Piechociński do wszystkich puszczał oko i do wszystkich mówił: kochajmy się, a teraz...
Zuzanna Dąbrowska: Ale może potrzeba trochę tej miłości w polityce?
Dariusz Joński: Nie no, wszystko w porządku, tylko że akurat w zeszłym tygodniu w piątek usłyszeliśmy nowe informacje, gdzie tak na dobrą sprawę nasza gospodarka gwałtownie hamuje, z 3,5% PKB zjechaliśmy w III kwartale do 1,4, ekonomiści mówią, że za chwilę osiągniemy pułap zera, a następnie może być recesja. I tutaj już potrzeba naprawdę konkretnych działań i pewnie nie w pełni za to będzie odpowiadał minister gospodarki, ale od niego i od tego, jaki ma pomysł, zależy faktycznie, co się będzie działo w 2013 roku. I dlatego nam tego zabrakło, że mija kolejny dzień, słyszymy o tej miłości, bardzo dobrze, ale chcielibyśmy usłyszeć, co ma do zaproponowania w gospodarce, a tutaj jeszcze nie usłyszeliśmy. Wciąż czekamy, mamy nadzieję, że to usłyszymy.
I ostatnia rzecz to taka, że ja odnoszę wrażenie, że w tej całej zabawie chodziło tylko i wyłącznie o zmianę jednego pana z PSL-u na drugiego pana z PSL-u, bo nie słyszałem, żeby pan Janusz Piechociński wchodząc do tego rządu postawił jakieś ultimatum panu premierowi, np. odblokował 7 miliardów złotych na Fundusz Pracy dla swojego ministra pracy, żeby mógł to wdrożyć, żeby mógł zaproponować jakieś nowe formy aktywizacji bezrobocia. Tak de facto odbyła się tylko i wyłącznie zmiana na miejscu prezesa i na miejscu wicepremiera i ministra gospodarki, ale poza tym czy coś z tego ktokolwiek będzie miał, mówię o Polkach i Polakach, myślę, że nie, że tu tylko chodziło o taką czystą politykę, żeby zamienić jednego na drugiego.
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było zamienić z przyczyn także formalnych, no, zmienił się prezes.
Marcin Święcicki: Ja widzę, że tu SLD wywiera dużą presję jakąś taką medialną i psychologiczną na wicepremiera Piechocińskiego...
Dariusz Joński: Bacznie obserwujemy.
Marcin Święcicki: ...żeby on ogłaszał swój program natychmiast, a ja uważam, że to byłoby źle, gdyby ktoś, kto trochę niespodziewanie się znalazł na tym stanowisku, trochę raptem, trochę nie liczył na to, żeby teraz naprędce wymyślał jakiś program swój własny, indywidualny dla ministerstwa. Niech się zapozna z pracą, niech pomyśli, ma dużą wiedzę, ma duże doświadczenie w rozmaitych innych sprawach i wtedy będzie coś nowego tworzył, a nie naprędce coś wymyślał, bo to się może też źle skończyć.
Zuzanna Dąbrowska: To teraz...
Ryszard Czarnecki: A mi się wydaje, że szkoda, że nie został ministrem infrastruktury, bo na tym się zna, mamy kiepskiego ministra Nowaka, mógłby spokojnie z rządu odejść, a akurat Piechociński do tej pory nie słynął raczej jako spec od gospodarki, od spraw kolei i autostrad. Szkoda, że tutaj premier Tusk kryterium merytorycznego nie zastosował po prostu.
Zuzanna Dąbrowska: Premier Tusk zapowiedział, że zmiana na stanowisku prezesa nie oznacza rekonstrukcji rządu i że nie będzie zmieniał ministrów wtedy, kiedy zmieniają się prezesi. A my się teraz zajmijmy następnym tematem. To był polityczny przebój tego tygodnia – na wraku Tupolewa był jednak trotyl, który jednak nie był trotylem. Tyle można wysnuć z wypowiedzi prokuratorów, którzy dzień po dniu wygłaszają różne oświadczenia, chyba trochę ze sobą sprzeczne. Na ten temat Leszek Miller, Stanisław Piotrowicz, Jarosław Kaczyński i Paweł Graś.
Leszek Miller: Polityka informacyjna prokuratury pozostawia bardzo wiele do życzenia, wyrażając to możliwie delikatnymi słowy. Każde niedopatrzenie, każda nie do końca wiarygodna informacja daje przecież paliwo dla zwolenników teorii o zamachu i można powiedzieć prokuratura czasami bierze kanister benzyny i dolewa to paliwo do płonącego ognia.
Stanisław Piotrowski: Dopiero po koniec trzygodzinnego posiedzenia komisji z ust obydwu panów prokuratorów padło słowo, że rzeczywiście detektory wskazały obecność trotylu na badanych próbkach.
Jarosław Kaczyński: W związku z tym chciałem powiedzieć, że oczekuję od tych, którzy podjęli decyzje tego rodzaju, że się z tych decyzji wycofają. Jednocześnie liczę na to, że środki masowego przekazu zareagują na tę sytuację, która bezpośrednio zagraża wolności słowa w Polsce, w sposób właściwy.
Paweł Graś: Ja oczekuję reakcji na słowa Jarosława Kaczyńskiego, bo tutaj mamy do czynienia z rzeczywiście taką wprost ingerencją polityka, szefa partii politycznej w wolne media i stawianie żądań prywatnemu niezależnemu wydawcy co do polityki kadrowej wewnątrz jego redakcji.
Zuzanna Dąbrowska: No właśnie, dwie ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i Pawła Grasia dotyczyły artykułu w Rzeczpospolitej, a w szczególności redaktora Gmyza, który został zwolniony z pracy w trybie dyscyplinarnym, zresztą nie on jeden, i niezależnie od tego, czy Paweł Graś ma rację mówiąc, że jest to ingerencja polityczna, czy nie, to ja chciałabym zapytać panów, co sądzicie tak zwyczajnie, po ludzku o losie dziennikarza, czy on powinien zostać przywrócony do pracy. Rzeczywiście ten artykuł, który był, pomijam kwestię tytułu dość kategorycznego, wydaje się tekstem napisanym dość rzetelnie, a przynajmniej jeśli są jakieś niejasności, na pewno nie większe niż te, które oświadczenia prokuratury w nas wzbudzają.
Ryszard Czarnecki: No właśnie, wydaje się, że tak naprawdę kowal zawinił, a Cygana, w tym wypadku Cezarego Gmyza, powiesili. W moim przekonaniu sytuacja, w której (ja tu przytoczę dokładny cytat) Prokuratura Wojskowa 30 października stwierdza, cytuję: „Powołani przez prokuraturę biegli pracujący wraz z prokuratorem wojskowym pod Smoleńskiem nie stwierdzili we wraku samolotu Tu-154M trotylu ani żadnego innego materiału wybuchowego”, a 5 grudnia szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej mówi: „Urządzenia wykazały na czytnikach cząsteczki trotylu”. To jest sytuacja absolutnie niebywała, że w ciągu 5 tygodni prokuratura dysponując cały czas tymi samymi badaniami, diametralnie zmienia zdanie. Co tu winny dziennikarz? Co tu jest winny dziennikarz, którego szef, który zresztą też wyleciał z pracy, kontaktował się prokuratorem generalnym i usłyszał to, żeby ten artykuł puścił. Wydaje mi się, że tutaj prokurator generalny ciężko pracował, aby premier Tusk przedłużył mu polityczny i urzędniczy żywot i rzeczywiście tą konferencją prasową, która zdezawuowała tezy redaktora Gmyza na to zapracował. Po paru tygodniach premier Tusk klepnął pewnie sprawozdanie, Seremet jest dalej prokuratorem generalnym, a po kilku kolejnych dniach okazało się, że trotyl był. I dlaczego w tym momencie? Dlaczego spadła głowa dziennikarza? To jest pytanie, które na pewno na Zachodzie na przykład by wzbudziło powszechną solidarność wśród dziennikarzy, obojętnie, czy dziennikarze lewicowi, czy prawicowi, by z takim dziennikarzem się solidaryzowali. Czy w Polsce tak będzie, nie wiem.
Zuzanna Dąbrowska: No właśnie, jak będzie, pytam przedstawiciela Platformy Obywatelskiej, bo tutaj są podnoszone zarzuty o taki bezpośredni związek polityczny polityki z mediami, nacisku.
Marcin Święcicki: Znaczy my po prostu... To wszystko się bierze stąd, że my żyjemy w krainie po prostu absurdu kompletnego, no. Trotyl na poligonie wojskowym, w miejscu, gdzie toczyły się wielkie bitwy w czasie II wojny światowej, koło samolotu czy w samolocie, który latał przedtem do Afganistanu, jest... w ogóle byłoby dziwne, gdyby tam nie wykryły te czujniki trotylu i stwierdziły, że tam nie ma trotylu na poligonie wojskowym. (...)
Ryszard Czarnecki: Czemu prokuratura kłamała w takim razie?
Marcin Święcicki: Ta historia jest... No bo dlatego, że znaleźliśmy się w krainie absurdu...
Ryszard Czarnecki: Ale czemu kłamała?
Marcin Święcicki: ...że nastąpił jakiś wybuch, że zabito 96 ludzi...
Ryszard Czarnecki: Ale czemu prokuratura kłamała?
Marcin Święcicki: Nie wiem, może z pierwszych ekspertyz wynikało co innego, z inny co innego, to trzeba...
Ryszard Czarnecki: Ale nie było innych ekspertyz.
Marcin Święcicki: Zarządźmy to śledztwo...
Ryszard Czarnecki: Panie pośle, ale nie było innych ekspertyz.
Marcin Święcicki: Jest raport Millera, gdzie badano również hipotezę wybuchu, badano rozmaite inne ślady, bębenki uszne, ciała czy są spalone, sposób wygięcia tych wszystkich blach, jakieś inne rzeczy. Nic nie stwierdzało na to, nie było żadnego, ćwierci dowodu, że to był wybuch. Niech pan przeczyta raport Millera od początku do końca...
Ryszard Czarnecki: Ale czemu prokuratura kłamała?
Marcin Święcicki: Dobrze...
Ryszard Czarnecki: To jedno pytanie proste.
Marcin Święcicki: Nie wiem, czemu, może mieli niedokładne wskaźniki, może...
Ryszard Czarnecki: Bo prokurator generalny chciał dalej być prokuratorem generalnym, tak?
Marcin Święcicki: Nie wiem, dlaczego, panie pośle. Jeszcze raz podkreślam – bym się zdziwił, gdyby nie było tam trotylu po prostu na poligonie wojskowym, gdzie toczyły się również potem w czasie II wojny światowej... znaczy poligon... znaczy bitwy się toczyły w czasie wojny, a potem był to poligon wojskowy, zanim było lotnisko. Więc byłoby dziwne, gdyby tam nie wykryto trotylu. Więc cała ta historia to jest tylko... dlatego nabiera takiego znaczenia, że prokuratura się pomyliła albo się nie pomyliła, bo miała jedną próbkę, miała inną próbkę. Z tej atmosfery, że... hipotezy zamachu, którą wy lansujecie wbrew wszelkim...
Ryszard Czarnecki: Ale ja cytowałem.
Marcin Święcicki: ...wbrew wszelkim ustaleniom. Gdyby nie było tej całej atmosfery absurdu, w której się znajdujemy, to nikt by się tym w ogóle nie zajmował.
Ryszard Czarnecki: Panie pośle, prokuratura 30 października mówi...
Zuzanna Dąbrowska: Panie pośle...
Ryszard Czarnecki: ...że trotylu nie było, po kilku tygodniach mówi: trotyl był.
Zuzanna Dąbrowska: Panie pośle, Leszek Miller mówił o tym, że prokuratura sama dolała benzyny z kanistra do tego wielkiego ognia, który towarzyszy sprawie smoleńskiej. Dariusz Joński.
Dariusz Joński: Ja się zgodzę z posłem Święcickim, który mówi, że pewnie nie było wybuchu i pewnie nie było zamachu, ale tutaj rzecz dotyczy faktycznie prokuratury, która mówi raz jedno jednego dnia i co innego mówi parę dni później. Otóż, no, to był artykuł, który wstrząsnął wszystkimi. Tak na dobrą sprawę pamiętam ten dzień, to generalnie od samego początku dnia wszyscy czekali tylko i wyłącznie na informację ze strony prokuratury. Ja nie wiem, dlaczego prokuratura aż tak długo zwlekała, bo zwlekała kilka godzin z konferencją prasową, a mogła od razu przeciąć tę dyskusję. Czyli tak jakby ktoś próbował tą informacją w jakiś sposób grać. W międzyczasie oczywiście słynna konferencja Jarosława Kaczyńskiego, ale następnie usłyszeliśmy i ze spokojem przyjęliśmy informację, że nie było żadnych cząstek trotylu. Teraz się dowiadujemy na komisji...
Marcin Święcicki: Informacja była, że to może być cząstka, które może się być, zawierać również w innych składnikach, nie tylko w trotylu.
Dariusz Joński: Ale przekaz był jasny – trotylu nie było. Teraz przekaz po komisji sprawiedliwości i praw człowieka, którą prowadził poseł SLD Ryszard Kalisz, dowiadujemy się, że jednak cząstki trotylu były. I tu chodzi o to, że prokuratura po raz kolejny w tej całej sprawie dolewa faktycznie tego paliwa do ognia. I, no, musimy to wyjaśnić i trzeba pociągnąć do odpowiedzialności osoby, prokuratorów, którzy do tego dopuścili, bo my też patrzymy na to z pewnym niedowierzaniem, że coś takiego w Polsce ma miejsce i że prokuratorzy w tak ważnych sprawach mylą się, a co dopiero w tych ważniejszych. No więc to jest niedopuszczalne i będzie żądali też wyjaśnień w tej sprawie.
Marcin Święcicki: No, ja bym wolał w tej sprawie porozmawiać po prostu z ekspertami, którzy prowadzą te badania...
Dariusz Joński: Nie, panie pośle, ja chcę powiedzieć, tutaj naprawdę... panie pośle...
Marcin Święcicki: Bo prokuratorzy już występują w takim strachu, prawda: powiem, że był trotyl, to powiedzą, że był zamach, a przecież wiadomo, że zamachu nie było, no to co tu powiedzieć, jak tu wykombinować, te cząstki, które mogą być w rozmaitych innych... w perfumach mogą być, tam takie padały oświadczenia. [szum głosów]
Dariusz Joński: Nieładnie... Nie, nie już w taki sposób tłumaczyć tych prokuratorów, już lepiej nie tłumaczmy tych prokuratorów, naprawdę, bo to się tego nie da wytłumaczyć, jest zero-jedynkowo. Jedno powiedzieli, i to jest nagrane parę tygodni temu, i teraz mówią co innego.
Marcin Święcicki: To niech się wytłumaczą.
Dariusz Joński: I ten fakt trzeba wyjaśnić, tym bardziej że faktycznie dziennikarz został zwolniony, no i coś się zadziało jednak, coś w tym czasie się zadziało, więc wydaje się, że wszystkim nam powinno zależeć, a przede wszystkim Platformie Obywatelskiej, na tym, żeby to do końca wyjaśnić.
Zuzanna Dąbrowska: No to jesteśmy zgodni – prokuratura powinna się wytłumaczyć, być może badanie próbek, które przyjechały do Polski dwa dni temu z Rosji, pomogą w tym stwierdzeniu faktów podstawowych. Bardzo dziękuję za dzisiejsze...
Ryszard Czarnecki: A wraku nie ma.
Zuzanna Dąbrowska: ...za dzisiejsze komentarze. Moimi gośćmi byli: Dariusz Joński, SLD...
Dariusz Joński: Dziękuję bardzo.
Zuzanna Dąbrowska: Ryszard Czarnecki, PiS...
Ryszard Czarnecki: Dziękuję bardzo.
Zuzanna Dąbrowska: I Marcin Święcicki, Platforma Obywatelska. Do usłyszenia, Zuzanna Dąbrowska.
Marcin Święcicki: Do widzenia państwu, dziękuję bardzo.
(J.M.)