Krzysztof Grzesiowski: Jak to w piątek mamy w zwyczaju, warto porozmawiać o tym i skomentować to, co wydarzyło się w ostatnich dniach, w ostatnim tygodniu. Piotr Kraśko, Telewizja Polska, Wiadomości, panie Piotrze, witamy...
Piotr Kraśko: Dzień dobry.
Krzysztof Grzesiowski: Bartosz Węglarczyk, Rzeczpospolita.
Bartosz Węglarczyk: Dzień dobry.
Krzysztof Grzesiowski: No ale zanim od poniedziałku, to może jednak o tym, co w piątek, czyli od siódmej się dzieje na kolejach. Mamy protest, jak powiedział Jakub Karnowski, prezes PKP godzinę temu w rozmowie z nami, to tak na dobrą sprawę nie bardzo wie, o co chodzi w tym sporze.
Bartosz Węglarczyk: Ja na szczęście mieszkam z dala od torów kolejowych, więc nie mam tej przyjemności, ale dostałem esemesa od koleżanki, która stoi w pociągu w tej chwili, i sms się nie nadaje do powtórzenia na antenie Polskiego Radia.
Krzysztof Grzesiowski: Znaczy pociąg stoi czy koleżanka stoi w pociągu, który stoi?
Bartosz Węglarczyk: Koleżanka stoi w pociągu, który stoi, tak. I sms się nie nadaje do powtórzenia. Ja nie bardzo wiem, o co chodzi, ponieważ mam wrażenie, że związkowcy nie potrafią do końca wytłumaczyć, o co chodzi. Jeżeli oni robią strajk po to, żeby móc mieć zniżkę na pierwszą klasę, no to muszę powiedzieć jestem lekko zdumiony i kompletnie tego nie rozumiem.
Krzysztof Grzesiowski: Ale prawda jest taka, że trudno odebrać raz, kiedyś nawet dany przywilej.
Bartosz Węglarczyk: Absolutnie, tylko czasy się zmieniają...
Krzysztof Grzesiowski: Opór materii jest ogromny.
Bartosz Węglarczyk: Niestety, zmieniają się czasy, żyjemy w takich czasach, w jakich żyjemy i nie da się po prostu powiedzieć, że któraś z grup zawodowych żyje w oderwaniu od rzeczywistości, po prostu się nie da. Jeżeli to jest tak, że rzeczywiście zatrzymujemy ruch kolejowy w Polsce naprawdę po to, żeby mieć zniżkę na pierwszą klasę, bo na drugą klasę nam nie wystarczy, to nie sądzę, żeby kolejarze uzyskali dużo sympatii dzisiaj.
Krzysztof Grzesiowski: Panie Piotrze.
Piotr Kraśko: Ja też jestem zaskoczony, dlatego że ja mam sentyment do kolei, dziadek był kolejarzem, pradziadek był kolejarzem. Tego strajku kompletnie nie rozumiem, bo jeżeli przypomną sobie państwo dramatyczne wydarzenia z marca ubiegłego roku – katastrofa pod Szczekocinami, piorunujące raporty, jakie wtedy poznaliśmy, o stanie torów, o stanie szyn w Polsce, o tym, że jedna piąta chyba tak naprawdę infrastruktury kolejowej wymaga pilnego remontu, natychmiastowego remontu, bo grozi to naprawdę poważnymi konsekwencjami, no, mówiliśmy o dramatycznej sytuacji, o błędach, które były wtedy popełnione przy okazji Szczekocin, o systemie, który po prostu źle działał, to to ja rozumiem. Jeżeli kolejarze staną i powiedzą: słuchajcie, musimy zatrzymać kolej, strasznie nam przykro, rozumiemy wasz problem, ale jeżeli przez dwie godziny nie potrząśniemy krajem, nie potrząśniemy rządem i zarządem naszej spółki, to dojdzie do dramatu i tragedii, inwestujmy w kolej, bo jest ważna dla was, bo dojeżdżacie do pracy i macie dojechać do niej bezpiecznie. Ale mówić ludziom: strajkujemy dlatego, że chodzi o zniżki na bilety, to nie jest dobry powód do strajku i wątpię, żeby ktoś zrozumiał w tej sprawie kolejarzy.
Krzysztof Grzesiowski: Za 40 minut ten protest powinien się zakończyć, ale będzie ciąg dalszy niewątpliwie, bo tak jak mówię, zdania stron są rozbieżne, zatem kto wie, czy pasażerów, nas tak naprawdę, nie czeka kolejny protest w jakiejś nieco innej, bardziej ostrej formie.
Sejmowe wydarzenia wydaje się istotne, bo to i wotum nieufności wobec ministra zdrowia, dyskusja, debata na temat związków partnerskich, ale chyba najwięcej emocji towarzyszyło nagrodom, premiom dla prezydium Sejmu, czyli dla pani marszałek 45 tysięcy, dla wicemarszałków po 40 tysięcy. Jeśli mówić o tym dniu, kiedy ta informacja została ujawniona, to wtedy zainteresowani jakoś tak małomówni byli, trudno było od nich uzyskać jakiś komentarz, od wicemarszałków. Wczoraj już było troszkę lepiej. No i ostatecznie okazało się, że te pieniądze zostaną w ogromnej części, bo nie wszyscy taką deklarację złożyli, przeznaczone na instytucje charytatywne.
Bartosz Węglarczyk: Ja jestem zdania, że każdy ma prawo zarabiać w życiu im więcej, tym lepiej, tylko że jednocześnie uważam, że są takie miejsca, w których się naprawdę nie idzie po to, żeby zarabiać pieniądze, a jeżeli ktoś idzie w te miejsca po to, żeby zarabiać pieniądze, no to płaci wtedy wizerunkiem publicznym. I tak się dzieje w przypadku polityków. Uważam, że jeżeli człowiek pracuje w prywatnym biznesie, to ma prawo zarabiać miliony złotych, ile chce, ile mu pracodawca da, tyle powinien od niego wziąć. Natomiast do polityki nie idzie się po to, żeby robić duże pieniądze. I w sytuacji, w jakiej jesteśmy, trudno mi sobie wyobrazić, co myśleli ci ludzie poza tym, że zastanawiali się, na co wydadzą te 40 tysięcy. Też wiem, że w Senacie już w te chwili mamy podobną awanturę. Dlatego że po pierwsze premie jednak się nie należą z automatu, a na to wygląda, że w Sejmie się po prostu przyznawało premier z automatu wszystkim, którzy mogli te premier dostać, a one z automatu naprawdę się nie należą, a po drugie jednak jest zdumiewające, jak pieniądze zasłaniają ludziom zdolność postrzegania czegokolwiek. Jestem przekonany, że ci politycy już dawno rozdzielili te pieniądze pomiędzy siebie i swoją rodzinę i zastanowili się, jakie sobie nowe rzeczy do domu kupią, i przez sekundę się nie zastanowili, jak koszmarnie to będzie wyglądać, jak ktokolwiek się o tym dowie.
Krzysztof Grzesiowski: Przy całej tej sprawie znalazłem taką ciekawą wypowiedź wicemarszałka Eugeniusza Grzeszczaka z Polskiego Stronnictwa Ludowego, który nie wiem, czy w obronie, czy chcąc wyjaśnić sytuację, powiedział, że to nie jest 40 tysięcy, to była suma brutto, tylko dwadzieścia kilka tysięcy, jak rozumiem, jest na rękę. I to nie koniec: w dwóch transzach, które otrzymaliśmy zgodnie z regulaminem.
Bartosz Węglarczyk: Nie, to wszystko jest zgodne z prawem, tu nie ma wątpliwości. Ja jeszcze tylko jedną rzecz dodam, Piotrze, i już ci oddaję głos...
Krzysztof Grzesiowski: To taka obrona – nie czterdzieści, tylko dwadzieścia kilka, bo minus podatek.
Bartosz Węglarczyk: Tylko należy też przypomnieć, jak posłowie narzekają, jak bardzo mało zarabiają, bo jak ja słyszę, że poseł mówi, że zarabia tam 8 tysięcy na przykład i to jest strasznie mało i on nie ma z czego żyć, to to jest też taki bardzo polski zwyczaj, że my mówimy o gołej pensji, nigdy nie ujawniając, co mamy jeszcze oprócz tego. A jeszcze oprócz tego mamy różne... my, posłowie, mamy różne przywileje, np. niektórzy z nas dostają premię w wysokości dwudziestu paru tysięcy netto. Ale już o tym nie wspomnimy, jak będziemy mówić o tym, jaką mamy małą pensję.
Piotr Kraśko: To wyglądało fatalnie rzeczywiście, to jest jakiś kompletny brak wyczucia. Nie można jednego dnia stać na mównicy sejmowej i mówić, że bezrobocie będzie rosnąć gigantycznie, w błyskawicznym tempie, ludzie nie mają za co żyć, głodują, i wziąć taką premię i nie spodziewać się tego, co się stanie. Ja z jednej strony rozumiem ich, że myśleli, że to się uda, dlatego że w setkach miejsc w Polsce i w różnych instytucjach publicznych przyznawane są premie, tylko że mówimy o najważniejszych ludziach w państwie, o ludziach, których naród wybrał, żeby nas reprezentowali i żeby decydowali o naszym życiu, oni to robią codziennie. Więc nie można się zdziwić, że akurat to wywołało takie poruszenie. Tak musiało być, to rzeczywiście był zły moment, no i kompletny brak wyczucia. Ale z drugiej strony dyskusja o tym, ile zarabiają politycy, moim zdaniem jest jak najbardziej na miejscu, bo moim zdaniem to jest trochę przesada, ile zarabia premier i prezydent, to jest fatalny moment na taką dyskusję, nikt nie przyzna sobie podwyżki, nikt w tej chwili nie...
Krzysztof Grzesiowski: Przesada in minus?
Piotr Kraśko: Tak. Nie może być tak, że prezydent państwa zarabia, już nie wiem, kilkadziesiąt razy mniej niż prezes banku, bo on odpowiada za nasz kraj, za bezpieczeństwo tego państwa, żebyśmy byli dobrym państwem teraz, za 10, za 20 lat. Kryzys nie jest czasem na te dyskusje, ale za jakiś czas naprawdę może warto o tym pomyśleć. To jest tak jak z samolotami rządowymi...
Krzysztof Grzesiowski: To samo przyszło mi do głowy, tak.
Piotr Kraśko: ...każdy kolejny rząd bał się coś zrobić w tej sprawie, bo będzie krzyk, awantura, że rząd wydaje na siebie pieniądze zamiast wydać na szpital i na oddział dziecięcy. Z jednej strony zawsze lepiej wydać na szpital dziecięcy niż na samolot dla rządu, ale także czasem konsekwencje mogą być fatalne. Dlaczego... Bartek dobrze wie o tym, jak wygląda nasza ambasada w Waszyngtonie. No nie powinna tak wyglądać, nie powinna być w tym miejscu. Ja bym marzył jako obywatel, żeby człowiek, który przychodzi do polskiej ambasady w Waszyngtonie, widzi: wow, to jest ważny kraj Unii Europejskiej, a nie przychodzi w jakieś miejsce, gdzie naprawdę nie wypada w ogóle chodzić. Ale wszyscy się boją wydać pieniądze, bo będzie krzyk.
Krzysztof Grzesiowski: Dobrze, że nie wspomniał pan o ambasadzie Rzeczpospolitej w Berlinie, ale jest nowy projekt, podobno powstanie i będzie wyglądała już godnie, a nie tak jak do tej pory. Kolejna sejmowa sprawa. Jak panowie sądzą, czy wszystkie trzy wnioski dotyczące związków partnerskich, czyli Ruchu Palikota, Sojuszu i Platformy Obywatelskiej zostaną odrzucone? Dziś taka decyzja zapadnie, czy jednak trafią do komisji i będzie dyskusja nad nimi?
Piotr Kraśko: Myślę, że trafią do komisji, będzie dyskusja. Premier mówi, żeby pracować nad wszystkimi trzema. Tylko że z tego, że trafią do komisji, jeszcze niewiele wynika, bo w komisjach mogą sobie leżeć, można dyskutować. Nie ma wrażenia, żeby tam była jakaś siła poza Ruchem Palikota i częścią SLD, które jest bardzo zainteresowane tym, żeby tę sprawę doprowadzić do końca.
Bartosz Węglarczyk: No, jest jeszcze taka grupa w PiS-ie, wczoraj słuchałem pani poseł Pawłowicz, o której zdrowie zacząłem się bać w pewnym momencie, bo wyglądała jakby miała zawału serca dostać na trybunie, która też bardzo chętnie porozmawia o tym. Pamiętajmy o tym, że to jest z dwóch stron, ludzie, którzy zgłaszają te projekty ustaw, dla nich to jest naprawdę ważna życiowa sprawa. Wszyscy, którzy odważą się kiedykolwiek porozmawiać ze znajomymi gejami i zapytają ich o to, w jakich oni warunkach żyją, jak bardzo im to utrudnia życie, wiedzą, że dla tych ludzi to jest bardzo ważna sprawa. Ale dla pani poseł Pawłowicz też to jest bardzo ważna sprawa, dla niej, jak patrzyłem na nią, jak wczoraj przemawiała, to miałem wrażenie, że to jest najważniejsza sprawa w jej życiu, w jakiej ona przemawia. I oni też będą chcieli, żeby ta sprawa trafiła do komisji, bo też będą chcieli zarobić parę punktów na tym, żeby protestować przeciwko tym projektom ustaw. Ale myślę, że to są takie głosowania w Sejmie, których nigdy wyniku nie znamy, że to jest tak ciężko przewidzieć. Nie mam pojęcia, czy skierują te projekty do komisji.
Piotr Kraśko: Ale w ogóle to był ciekawy dzień w Sejmie, bo jeszcze dyskusja o Bartoszu Arłukowiczu. No, tyle się działo, naprawdę rzadko są takie dni. Pytanie: która z tych dyskusji tak naprawdę coś pozostawi na tygodnie, na miesiące, z której coś wynika? No bo z dyskusji o premiach to wynika tyle, że po prostu...
Krzysztof Grzesiowski: W pamięci może zostać jakiś zgrabny bon mot któregoś z posłów, ale to nie posuwa sprawy do przodu.
Piotr Kraśko: No, może tak, na przykład Bartosz Arłukowicz powiedział chyba wczoraj: „To wy idźcie do telewizorów, a ja wracam do pracy”, no, to może zostanie. Awantura o te premie zostanie, Wanda Nowicka być może nie będzie wicemarszałkiem Sejmu, coś tam zostanie, ale w dyskusji o służbie zdrowia trochę, no, to jest może frustrujące, że awantura, krzyk, przyzwoity człowiek by się podał do dymisji. Tylko który to z poprzedników Bartosza Arłukowicza odnosił jakieś takie wielkie, spektakularne sukcesy? To jest trochę przerażające.
Spojrzenie, jakie mam ze Stanów Zjednoczonych, to było coś, co mnie szokowało, jak fatalnie działa tam służba zdrowia, znaczy naprawdę, jeżeli ktoś kogoś stać na wydawanie naprawdę tysięcy dolarów, ale ogromnych pieniędzy, oczywiście, że będzie miał służbę zdrowia na najwyższym poziomie. Ale chyba 40 milionów Amerykanów nie ma żadnego ubezpieczenia. Teraz zmieniło się to za czasów oczywiście Obamy. Ale ta służba zdrowia na podstawowym poziomie jest fatalna. To jest problem, jaki ma każdy kraj, naprawdę dyskutujmy o tym, tylko rzeczowo. Z awantury na mównicy sejmowej niewiele będzie wynikało, tego się obawiam. A przejść się po szpitalach, zobaczyć, jakie problemy mają ludzie, do przychodni, bo naprawdę wiele tych słów krytyki, jakie wczoraj słyszeliśmy, jest zrozumiałych, jeżeli się pójdzie do pierwszej przychodni z brzegu publicznej czy do pierwszego szpitala z brzegu. Tylko naprawdę dyskusja na tym poziomie, przyzwoity człowiek podałby się do dymisji, niewiele wnosi do sprawy.
Krzysztof Grzesiowski: No i w ten sposób udało się panu połączyć wydarzenia w Polsce z wydarzeniami w Stanach Zjednoczonych, mieliśmy na początku tygodnia dwukrotne zaprzysiężenie Baracka Obamy, bo zawsze 20 stycznia, ale nigdy w niedzielę, i stąd ta dwukrotność, mieliśmy nową fryzurę Michele Obamy, mieliśmy Beyonce śpiewającą Gwiaździsty sztandar z playbacku...
Bartosz Węglarczyk: Co za skandal. Ja muszę powiedzieć naprawdę byłem zrozpaczony tą sprawą tego playbacku, to dotknęło mnie osobiście bardzo.
Krzysztof Grzesiowski: Że to nie uchodzi?
Bartosz Węglarczyk: Nie no, nie uchodzi, zwłaszcza że Kelly Clarkson, która śpiewała parę minut przed Beyonce, wszystko wskazuje na to, że zaśpiewała jednak na żywo. To jest wstrząsające, Piotrze, naprawdę. W mediach amerykańskich ta sprawa śpiewania Beyonce z playbacku przyćmiła wszystko inne w tej inauguracji.
Krzysztof Grzesiowski: No i będzie teraz okazja już wkrótce do kolejnej prezentacji Gwiaździstego sztandaru, będzie to robiła Alicia Keys.
Bartosz Węglarczyk: Alicja Keys, która śpiewała na balu inauguracyjnym, zaśpiewała przepięknie absolutnie na żywo.
Krzysztof Grzesiowski: Ona będzie śpiewała na finale Super Bowl, to 3 lutego finał. Najważniejsza dyscyplina sportu w Stanach Zjednoczonych i w konsekwencji pewnie na świecie...
Bartosz Węglarczyk: A ja chciałem od razu powiedzieć, sprzedać bardzo ważną informację: dzień wcześniej pierwszy mecz w swojej historii zagra reprezentacja Polski w futbolu amerykańskim...
Krzysztof Grzesiowski: O!
Bartosz Węglarczyk: ...która powstaje w tej chwili...
Piotr Kraśko: I chyba w następny weekend jeszcze gra ważny mecz.
Bartosz Węglarczyk: Właśnie mówię: dzień przed Super Bowlem...
Piotr Kraśko: Dzień przed Super Bowlem, tak.
Bartosz Węglarczyk: ...grają ze Szwecją, grają pierwszy w historii mecz reprezentacji Polski w futbolu amerykańskim.
Krzysztof Grzesiowski: Ale jako że Amerykanie lubią...
Piotr Kraśko: Mają bardzo ładne koszulki bardzo z orłem.
Krzysztof Grzesiowski: ...lubią, uwielbiają rzeczy niezwykłe, że to po raz pierwszy w historii i tak dalej, to może państwu przyda się taka informacja, że jak będziemy w finale Super Bowl...
Bartosz Węglarczyk: Jak już będziemy mistrzami świata, to będziemy (...)
Krzysztof Grzesiowski: ...Baltimore Ravens i San Francisco 49 trenerami obu tych drużyn są bracia, po raz pierwszy w historii tak się zdarza.
Bartosz Węglarczyk: Nie wolno komentować.
Krzysztof Grzesiowski: Nie wolno?
Bartosz Węglarczyk: Nie.
Krzysztof Grzesiowski: No tak, tylko oni potem wrócą do domu i ciekawe, jaka będzie między nimi rozmowa, ten, który wygrał, z tym, który przegrał.
Bartosz Węglarczyk: Podzielą się nagrodą na pół, premią...
Krzysztof Grzesiowski: Tam spore pieniądze wchodzą w grę.
Bartosz Węglarczyk: ...ponieważ premia za wygraną w Super Bowl się zdecydowanie należy, prawda?
Piotr Kraśko: No, absolutnie. Ale to naprawdę trudno sobie nam wyobrazić, bo nawet finał Euro to nie jest wydarzenie porównywalne z Super Bowl, to naprawdę kraj staje w miejscu, to jest nieprawdopodobne. Sklepy pustoszeją, najpierw wykupowane jest wszystko, co można zjeść i wypić...
Bartosz Węglarczyk: Czipsów nie ma już dwa dni wcześniej w sklepach.
Piotr Kraśko: Wszyscy ludzie siedzą w domach, w barach, oglądają ten mecz. To jest nieprawdopodobne wydarzenie rzeczywiście.
Krzysztof Grzesiowski: No i ta doroczna dyskusja, ile kosztuje 30 sekund reklamy podczas finału.
Piotr Kraśko: Ale jak świetne są to reklamy, to jest nieprawdopodobne, że czasem naprawdę...
Krzysztof Grzesiowski: Tak, bo były specjalne na tę okazję.
Piotr Kraśko: Pierwszy raz kiedy oglądałem Super Bowl, nie byłem jeszcze wciągnięty tak w futbol amerykański, ale w reklamy tak, oni pracują naprawdę przez cały rok nad tym, żeby te reklamy robiły furorę tego dnia. I rzeczywiście tak jest, to jest niebywałe, co się dzieje w Stanach Zjednoczonych.
Bartosz Węglarczyk: C więcej, jest takie oprogramowanie w Ameryce, które pozwala na granie w Super Bowl z telewizora, ale wycięcie meczu i zostawienie tylko przerw reklamowych, ponieważ są ludzie, którzy oglądają Super Bowl wyłącznie po to, żeby zobaczyć reklamy.
Krzysztof Grzesiowski: W każdym razie Amerykanie mają jeszcze trochę czasu, by kupić na zapas chipsy, finał 3 lutego. Piotr Kraśko, Bartosz Węglarczyk w Sygnałach dnia. Dziękujemy bardzo.
(J.M.)