Stefan Pasterczyk ma 70 lat i jest najstarszym członkiem kapeli Kamfinioki z Jedlicza. - Kapela gra od 27 lat przy Gminnym Ośrodku Kultury - mówił kierownik zespołu. - Z najstarszych członków zespołu zostałem tylko ja, pozostałych kilkunastu odeszło. Kamfinioki powstały jako jedna z kapel przy rafinerii nafty w Jedliczu. Skąd nazwa? Przed wojną i po wojnie nie było elektryczności, paliło się lampą naftową, a na naftę potocznie mówiło się "kamfina". Ponieważ byliśmy przy rafinerii, przyjęliśmy nazwę Kamfinioki. I tak zostało - dodał.
- Na początku skład kapeli był nieco inny - powiedział Stefan Pasterczyk. - Były takie instrumenty, jak klarnet, trąbka, akordeon. Potem jednak uświadomiliśmy sobie, że dawniej kapele używały zupełnie innych składach, więc tamte instrumenty odrzuciliśmy. Gramy jeszcze na nich czasem na festynach, gdy potrzebne jest pewne wzmocnienie. Wykonując repertuar Podkarpacia, bardzo często korzystamy ze zbiorów pana Stanisława Wyrzykowskiego, muzyka i słynnego lutnika, jednego z nielicznych wytwórców lir korbowych. Mamy pewność, że u niego właśnie znajdziemy prawdziwą muzykę Podkarpacia - mówił.
Stefan Pasterczyk zauważył, że ta muzyka ma w sobie potężny ładunek energii. - Nasz folklor wyróżnia się tym, że jest bardzo żywiołowy - powiedział. - Gramy szybkie polki, oberki, sztajery. Kiedyś graliśmy na Oktoberfest w Bawarii, wspólnie z tamtejszą tradycyjna orkiestrą dętą. Gdy Niemcy zagrali polkę, wszyscy tańczyli sobie powoli. Przy naszej polce Niemcy po parunastu taktach wysiadali. Nie dali rady obracać - wspominał.
W audycji rozmawialiśmy także z Urszulą Ligenzą z Kapeli z Kociny, której opiekunem jest Krzysztof Rospondek. Przedstawiliśmy ponadto płytę "Reise", nowy album Gjermunda Larsena i jego tria z Norwegii.
Audycję prowadził Kuba Borysiak.