Znowu widzę, oddycham oczami. Ale o co chodzi, jeszcze przed chwilą w kawiarni: noga kobiety i kawałek spódnicy w deseń. Noga splątana z nóżkami modern krzesła. Ta kobieta mnie wcale nie interesuje, ale tę pokręconą nogę razem z krzesłem muszę ja notować. Czekając znów na autobus: dom stary, czarny. Z szarymi smugami zamalowanych pęknięć z dużym afiszem o dwóch zieleniach i ciepłym brązie. Te dwa spojrzenia na nogę, na dom. (Józef Czapski, "Wyrwane strony")
Jak wspominał w rozmowie z Markiem Łatyńskim, od młodości myślał, że będzie malarzem, choć... nie wiadomo dlaczego. – Rysunki, które robiłem, były okropne, a moją pasją wówczas była muzyka, pracowałem na fortepianie, myślałem o karierze wirtuoza – mówił Józef Czapski, podkreślając jednak, że malarstwo wciąż w nim podskórnie tkwiło.
Pod koniec 1920 roku, mając za sobą krótki, bardzo znaczący epizod na froncie, Czapski zapisuje się na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Tu studiuje pod kierunkiem Wojciecha Weissa, później zaś Józefa Pankiewicza (po latach nazwie go swoim mistrzem i poświęci mu osobną książkę). W 1923 roku zakłada, wraz ze współtowarzyszami ze studiów, grupę malarską zrzeszająca tak zwanych kapistów (nazwa od powstałego z myślą o wspólnym wyjeździe na studia do Paryża "Komitetu Paryskiego"). Jak zaznaczał, najważniejszymi twórcami w tej grupie byli Jan Cybis i Zygmunt Waliszewski.
Cel Komitetu został osiągnięty już w 1924 roku: po gorączkowym uzbieraniu niezbędnych funduszy ("organizowaliśmy idiotyczne bale, loterie obrazów") kapiści wyjechali do mitycznej stolicy światowej sztuki. – Była to wariacka wyprawa. Było nas kilkunastu, nie mieliśmy prawie pieniędzy, ja jeden mówiłem po francusku – wspomnał Czapski ten, jak to określił paradoksalnie, najtrudniejszy czas w swoim życiu.
Józef Czapski w grupie kapistów (J. Cybis, H. Rudzka-Cybisowa, T. Czyżewski, Z. Waliszewski, J. Czapski, A. Nacht, J. Jarema, S. Boraczok, T. Potworowski, J. Puget). Paryż 1925. Fot. Towarzystwo Przyjaciół Muzeum im. Emeryka Hutten-Czapskiego
Każde moje odkrycie (pod pędzlem) – to prawdy najprostsze i już sto razy odkryte, ale to jedyna droga: dotknąć, spotkać swych mistrzów, zapomniawszy o nich przedtem, ani powtarzając ich, ani kopiując.
Wszystko trzeba na nowo całym sobą pod pędzlem odkryć, to może być czterdzieści lat po tym, jak odkrycie już usłyszałeś, pojąłeś, ale pojąłeś intelektualnie, nawet uczuciowo, ale nie w swojej pracy, i nie na końcu swojego pędzla. (J. Czapski, "Wyrwane strony")
– Tak się złożyło, że ten "święty Franciszek z Maisons Laffitte", był jednym z najważniejszych świadków historii XX wieku i pisarzem. Jednocześnie, i to trochę zostało przysłonięte, był artystą należącym do najwybitniejszych twórców malarstwa europejskiego 2. połowy XX wieku – mówił na antenie Rozgłosni Polskiej Radia Wolna Europa Wojciech Karpiński.
Joanna Pollakówna zaś (blisko związana z twórczością Czapskiego) podkreślała wyostrzoną samoświadomość twórczą polskiego malarza i związane z tym nieustanne niezadowolenie z siebie (ale i: nieustanną pracę doskonalenia warsztatu, doskonalenia widzenia).
Również Konstanty Jeleński bardzo wysoko oceniał twórczość malarską swojego przyjaciela: - Czapski to jeden z największych malarzy naszych czasów. Kapiści zarzucali mu czasami brak jednolitego stylu. A styl Czapskiego to przeciwieństwo łatwej stylizacji. Czapski pisał, że to, co jego spojrzenie przemienia w wizję, to czysta estetyka – mówił Jeleński.
Kochany Józiu! Jest nas wielu, którym znaki twojego malarstwa pomogły rozpoznać inne znaki zaledwie przeczute w półmroku zmysłów, mimowolnej pamięci, wyobraźni. Twoje dzieło bliskie nam jest jako drogowskaz do nieuchwytnych chwil uprzywilejowanych naszego życia. (K. A. Jeleński, "Z Józefem Czapskim w Luwrze (czyli o nieodrobionym zadaniu)", w: tegoż, "Szkice", Kraków 1990.)
Czym charakteryzowała się twórczość malarska Czapskiego. Co wyróżnia te obrazy i – jak ocenia je historia sztuki? Posłuchaj wypowiedzi Wojciecha Karpińskiego, Joanny Pollakówny, Konstantego Jeleńskiego.