Eurodeputowani wybrani. W poselskich ławach zasiądzie 51 osób z Polski. W sumie w Parlamencie Europejskim jest miejsce dla 751 polityków z 28 państw należących do UE.
W wyborach, które zakończyły się w minioną niedzielę wygrali chadecy. O sukcesie mogą też mówić eurosceptycy i liderzy partii radykalnych. Nowy Parlament Europejski będzie raczej kontynuować prace rozpoczęte w poprzedniej kadencji. Wynika to faktu, że większość w nim stanowią frakcje proeuropejskie. Agata Gostyńska z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych uważa jednak, że będę one musiały teraz ściślej ze sobą współpracować, by osiągnąć założone cele.
- Z całą pewnością eurosceptycy będą wykorzystywać Parlament Europejski jako takie forum do promowania swoich argumentów. Będzie to retoryka w dużym stopniu wymierzona w dotychczasową politykę dotyczącą na przykład migracji - tłumaczy Gostyńska.
Analitycy przewidują jednak, że wpływ partii radykalnych jak na przykład Frontu Narodowego z Francji, czy brytyjskiej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, czy wreszcie austriackiej Partii Wolności będzie ograniczony.
WYBORY DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO - serwis specjalny >>>
Wszystko wskazuje na to, że poszczególnym liderom z ugrupowań radykalnych nie uda się utworzyć w Europarlamencie wspólnej frakcji. By do tego doszło potrzeba co najmniej 25 deputowanych pochodzących z co najmniej siedmiu państw członkowskich.
Maraton tworzenia frakcji rusza właśnie w tych dniach. Poza tym unijne państwa będą teraz zgłaszać swoich kandydatów na najważniejsze stanowiska w Brukseli. Nowy PE zbierze się na 1 lipca.
polskieradio.pl, asop