125 mln euro do podziału dla poszkodowanych rolników z całej UE to odpowiedź Komisji Europejskiej na rosyjskie embargo. - Uważam, że jest o bardzo rozsądna i szybka decyzja, która pozwala na uspokojenie sytuacji - mówi europoseł Andrzej Grzyb. Europoseł uspokaja również, że ta kwota jest dopiero pierwszą transzą. Istnieją bowiem rezerwy, ponad 400 mln euro, na interwencję Komisji Europejskiej.
Wycofanie części zbiorów z rynku ma przede wszystkim zapobiec spadkowi cen warzyw i owoców. Jednak europoseł Zbigniew Kuźmiuk, krytykuje pomysł KE. Jego zdaniem, rolnicy liczyli na coś innego. - Oni zdają sobie sprawę, że w warunkach rynkowych trudno będzie sprzedać towar po cenach podobnych do ubiegłorocznych. Liczyli a to, że przyjmie się średnie ceny rynkowe i przynajmniej częściowo zrekompensuje różnicę. Na razie o tym nie ma mowy - mówi Kuźmiuk.
Z kolei według europosła Bogusława Liberadzkiego, 125 mln euro to za mało. - Trzeba szukać sojuszników do tego, aby wspólnie zabiegać o rozwinięcie tego funduszu - tłumaczy Liberadzki. Jego zdaniem, problem mogą rozwiązać solidarnościowe wpłaty wszystkich państw członkowskich UE i proporcjonalny podział pieniędzy do poniesionych strat. Rozwiązaniem może też być wygospodarowanie tych środków z istniejącego budżetu UE.
Europosłowie zapewniają, że po wakacyjnej przerwie zajmą się skutkami wprowadzenia rosyjskiego embarga.
polskieradio.pl, tj