Szczegółowy skład tej elitarnej grupy wykonawców jest ściśle tajny, a w dzisiejszym wpisie zdradzę tylko, że Haim to jeden z tych zespołów, którego wszy... no, większość, numerów bierzemy w ciemno. Tytułem wstępu, dla tych, którym twórczość tych niewiast ze Stanów jest kompletnie obca, wypadałoby wyjaśnić, skąd wzięła się nazwa tej grupy. Podejrzewam, że będąc trzema siostrami od dziecka związanymi z muzyką nikt z nas nie wpadłby na lepszy pomysł, niż wykorzystanie własnego nazwiska, szczególnie, jeżeli jest ono dosyć chwytliwe i tak jak nazwy większości kapel, kompletnie nic nie znaczy.
Este, Danielle i Alana zaczynały swoją przygodę z muzyką, jak mniemam, zaraz po chwili, w której nauczyły się chwytać różne przedmioty w dłonie. Pierwszą kapelą, w której miały okazję grać był założony przez ich rodziców Rockinhaim (nie mylić z Jackson 5). Mówiąc o "nowożytnej" historii Haim musimy wspomnieć o roku 2007, kiedy to wszystkie trzy siostry, po udzielaniu się w najróżniejszych projektach postanowiły połączyć siły. Dla towarzystwa (być może, żeby poziom słodkości rodzinnych relacji nie był zbyt wysoki) dobrały sobie perkusistę Dasha Huttona i tak oto zaczęła się historia trwająca po dziś dzień. Do tej pory na koncie ten kwartet ma jeden studyjny album, kilka singli i występy na ważnych festiwalach na całym świecie, następny na rozkladzie jest nasz rodzimy Open'er. "If i Could Change Your Mind" to lekko vintage'owe brzmienie lat 80. jednak na pierwszy plan zawsze wydostaje się to, co dla Haim najważniejsze - soft rockowy szlif i porównywalna do r'n'b sensualność. To połączenie dawno nie brzmiało tak świeżo.
