Fani Pendulum przełykają gorzkie łzy siedząc w ciemnym kącie, czytając po raz tysięczny artykuł zatytułowany "Pendulum is dead". W tym samym czasie Rob Swire fantastycznie się bawi w towarzystwie swoich nowych muzycznych kumpli. I gdzie tu sprawiedliwość? Mimo, że nigdy nie należałem do wielbicieli Pendulum, to ze smutkiem przyjąłem wiadomość, że mroczne lata właśnie dobiegły końca i teraz rządzić będzie mieszanka electro z dubstepem. Nie jest to szczególnie wyrafinowany kierunek, a na dodatek ilość produkcji "na jedno kopyto" zaczyna być po prostu przytłaczająca.
Jest jednak w produkcjach Knife Party jakiś perwersyjny urok. No a do tego obrazek jaki nakręcono do jednego z tracków z ostatniej EP-ki przypomina ogniste sceny z braci Cohenów. Za klimat i całokształt "Centipede" należy się przynajmniej 9/10.
PS: Jeżeli macie umiarkowanie przyjazny stosunek do stonóg, wijów i innych paskudnych robali o wielu małych odnóżach - radzę nie oglądać tego klipu.