Wakacyjna premiera nowego albumu kolektywu R.U.T.A. "Na Uschod. Wolność albo śmierć" miała wymiar przede wszystkim koncertowy, odnosząc się do terminologii wojskowej było to rozpoznanie bojem, rzecz skuteczna lecz ryzykowna. Ekipa pod wezwaniem Maćka Szajkowskiego miała niestety okazję przekonać się, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ, a w Solidarity też są równi i równiejsi. Zawartość poprzedniego albumu zasłużyła na Paszport Polityki, kontynuacja na płycie "Na Uschod" uwiera, nie wpada w ucho establishmentu, pokazuje polską historię z perspektywy milczącego bohatera czasów złotej wolności dla niewielu, hańby, krzywdy i głodu dla większości.
Muzyka z "Na Uschod" bez wątpienia brzmi potężniej niż na "Gore", energii w niej nie brakuje, mimo w większości tragicznego wydźwięku tekstów zredagowanych w oparciu o ludową twórczość wschodniej słowiańszczyzny. Obecność Nastii Niekrasawy (Białoruś) i Hulajhorodu (Ukraina) u boku Gumy i Robala daje jej dodatkowy posmak autentyczności. Chwilami mam jednak wrażenie, że muzyka Kamila Rogińskiego brzmi aż za nowocześnie, w nierównym pojedynku dźwięków punkowy pierwiastek dominuje nad tradycją, ale być może to przejaw naturalnej ewolucji muzyki korzeni.
Fantastyczna (znowu) jest oprawa graficzna płyty, a jej istotne elementy opierają się na rysunkach Łukasza Rusinka zaczerpniętych z teledysku do prezentowanego w Czwórce klipu "Ius primae noctis/Prawo pierwszej nocy". Mroczna, mocna ilustracja do jednego z moich ulubionych utworów na tym krążku.
Album "Na Uschod" to coś więcej niż te 13 utworów znajdujących się na krążku CD. Płyta zawiera ponad stustronicowy esej autorstwa Jacka Podsiadły - kierownika literackiego projektu R.U.T.A. To gorzka do przełknięcia pigułka dla tych, którzy wiedzę o naszej przeszłości opierają tylko na oficjalnych podręcznikach. Tu nie znajdziecie historii pamiętającej tylko nazwiska hetmanów, biskupów, magnackich rodów i daty wielkich bitew. "Utracone" Kresy to nie sielska Arkadia, lecz kraina pełna wyzysku, przemocy i wzajemnej nienawiści. W części pisanej nie brakuje również informacji współczesnych odnoszących się do działających obecnie ruchów wolnościowych, często zmuszonych do wyborów na granicy "wolność albo śmierć".
Warto spędzić z płytą "Na Uschod" więcej czasu - czytając, słuchając, a żeby was dodatkowo zachęcić - przypominamy klip "Batracka dola" doskonale znany z Czwórki.