Singel promujący koncertowy materiał rodzinnej spółki panów Kaplińskich
"Live in 1500 m2" zaskoczył. I to wielokrotnie, co naszym rodzimym
twórcom niezbyt często się udaje.
Po pierwsze - wybór piosenki. Materiał wykonany podczas tego pamiętnego
koncertu obejmował nie tylko nagrywki z "Dziś w moim mieście".
Po cichu liczyłem na jakiś mocny akcent w stylu "best of" z dawnych
czasów Pezeta wspartym jakąś nową jakością dodaną przez Małolata. Nic z
tego - wybór padł na "Jestem sam" z wspólnej płyty. Przez moment
myślałem, że to próba pociągnięcia promocji dwóch albumów na jednym singlu. Przez
moment.
Po drugie - teledysk nie powstanie z materiałów zarejestrowanych podczas
koncertu. What?!... Skoro to ma być promo do "Live in 1500m2" to
dlaczego klip będzie kręcony "na boku"?
Tu dostałem klip do obejrzenia:)
Po trzecie - "Jestem sam" w nowym wydaniu to zupełnie inna bajka niż w
2010. Średnio mi podchodzący bit Czarnego nagle ożył, dojrzał, nabrał
specyficznego rockowego posmaku. Strzał w dziesiątkę panowie! Jeszcze
raz udało się przenieść studyjne akcje w zupełnie nowy wymiar. I chociaż
wielu wcześniej poszło tą drogą, to nie wszyscy dotarli do celu. Pezet i
Małolat zdecydowanie dali radę!
Po czwarte - teledysk jest dobry. Nie "wybitny" ale po prostu solidnie
skomponowany z kawałkiem. Fajnie zrealizowany technicznie. W sumie łatwo
zapomnieć, że w podkładzie leci audio zarejestrowane live!
Rockowe wcielenie Pezeta i Małolata nie wszystkim przypadnie do gustu,
ale jak jest najlepiej sprawdzić słuchając "Live in 1500m2".