Polskie Radio Dzieciom

Zapuście mój miły, tańcujmy co siły!

Ostatnia aktualizacja: 07.02.2021 11:30
Dzięki Tamarze z Akademii Sztuk Dziecięcych dowiedzieliśmy się, dlaczego luty tak się właśnie nazywa i który miesiąc obsypuje się pierwszymi wiosennymi kwiatami? Brygida Sordyl i Kuba Gołdyn opowiedzieli nam o tańczących w karczmach kobietach i grasujących po wsi diabłach. Bowiem, gdy nadchodził koniec karnawału, wolno było bawić się tylko do północy z wtorku na środę! Za to Kaja Prusinowska i jej mąż Janusz Prusinowski wytłumaczyli, jak zaklaskać i zatupać do "trójkowych" melodii. 
Audio
  • Zapuście mój miły tańcujmy co siły! (Polskie Radio Dzieciom/Źródełko)
Karnawałowy pochód dzieci w rumuńskim regionie Maramures
Karnawałowy pochód dzieci w rumuńskim regionie MaramuresFoto: Shutterstock

Luty czyli ostry

Tamara z warszawskiego Przedszkola Akademia Sztuk Dziecięcych pytała nas skąd wzięły się nazwy miesięcy. Obecny luty wziął się od staropolskiego słowa luty, które oznaczało srogi albo ostry, kwiecień to miesiąc, gdy wszystko się kwieci – kwitnie, a na przykład nazwa czerwiec pochodzi od owada czerwca polskiego, który występuje w naszym kraju w okresie letnim. A grudzień? Wziął się od zamarzniętych grud ziemi. Jak widzicie, nazwy miesięcy mogą mieć wiele wspólnego z… otaczającą ludzi przyrodą! Dawniej o wiele więcej rzeczy zależało od natury: praca w polu, czas zbierania warzyw i owoców, czas odnawiania domów. Ludzie bacznie obserwowali zjawiska przyrodnicze, które miały wpływ na ich życie.

Zapuście mój miły tańcujmy co siły!

Ostatki to zakończenie mięsopustu­ – karnawałowego okresu w Beskidzie Żywieckim, o którym mówiliśmy Wam w zeszłym tygodniu. Przypadają na wtorek przed Środą Popielcową. To dzień, w którym dziewczyny były najważniejsze, bo odprawiały rytuały, dzięki którym można było cieszyć się bogatymi plonami. W ostatki ważne było zatańczenie bona – nieodłącznego elementu zabawy! Bon to tanie obrzędowy, dzięki któremu – jak wierzono – rosła brukiew, warzywo, którym karmiono trzodę.

Ostatki urządzano w największych izbach w chatach, rzadko w karczmach. Kobiety tańczyły „na urodzaj” – by obradzały owoce, warzywa i zboża. Tańczyły tylko mężatki, śpiewając specjalne pieśni obrzędowe. Jakie? Posłuchajcie Brygidy!

Po tych babskich tańcach wszyscy ruszali do zabawy! Zabawa trwała do północy – do początku Postu. Punkt dwunasta w nocy wszystkie instrumenty trafiały do skrzyni na caaały okres Wielkiego Postu, kiedy nie urządzano żadnych zabaw! W Beskidzie Żywieckim powiadają, że raz, kiedy zabawa nie skończyła się o północy i przeciągnęła się na Środę Popielcową przyszło trzech śniadych pięknych chłopców i zaczęli tańczyć z ludźmi, nie zwracającymi uwagi na to, że czas już dawno zakończyć ostatki! Nagle okazało się, że ktoś wyprowadził krowę ze stodoły, poprzewracał snopki, naszkodził niemożliwie w całej wiosce. Wyszło na jaw, że tych trzech młodzieńców to diabły, które w ten sposób karały ludzi za nieprzestrzeganie boskiego prawa.

W Beskidzie pojawiały się Debły czyli diabły, rozrabiające, kiedy zabawa przeciągała się do Środy Popielcowej. Zaś w innych częściach Polski, o północy na zabawie zjawiał się Zapust. Zapust gasił światła, przewracał stoły i zabierał instrumenty na znak tego, że właśnie zaczął się Wielki Post i należy zakończyć zabawę. Niektórych uczestników posypywał jeszcze popiołem!

Na trzy!

Co tańczyło się w Beskidzie Żywieckim? M.in. konia, siuśtanego czy oberka. Ten ostatni to taniec popularny w całej Polsce. A tańczy się go „na trzy” Co to znaczy, że tańce są „na trzy” albo „trójkowe”? Wyjaśnili nam to nasi muzyczni goście – Kaja Prusinowska i jej mąż, Janusz Prusinowski. Janusz Prusinowski to pan, dzięki któremu od kilku lat odbywa się festiwal Wszystkie Mazurki Świata, więc o tańcach, a zwłaszcza takich „na trzy” wie bardzo dużo!

Kaja i Janusz mówili o zabawach, w których liczenie „na trzy” przydaje się nie tylko do tańczenia, ale i do klaskania czy grania na bębenku. „Tańce trójkowe, tańczone w Polsce centralnej są tańcami wirowymi – mówił Janusz Prusinowski – Wiruje się dookoła, stawiając cały czas trzy kroki”. Właściwie, trochę się szura po podłodze. Dzięki temu można tańczyć szybciej i energetycznie, a przy tym nie męczyć się!

Co prawda w tym roku nie ma hucznych zabaw, ale można nauczyć się podstawowych kroków „trójkowych” tańców. Bo przecież pandemia się skończy, ruszą festiwale i zabawy, a umiejętność zatańczenia mazurka będzie wtedy jak znalazł! Gotowi? Raz-dwa-trzy, raz-dwa-trzy… bum-cyk-cyk, bum-cyk-cyk…

***

Tytuł audycji: Źródełko

Prowadziła: Hanna Szczęśniak

Goście: Tamara z Akademii Sztuk Dziecięcych, Brygida Sordyl i Kuba Gołdyn, Kaja Prusinowska i Janusz Prusinowski

Data emisji: 7.02.2021

Godzina emisji: 11.00

mg

Zobacz także