Jak mieszkali Indianie?
Dostaliśmy od naszych Słuchaczy wiadomość, że w Dzień Dziecka chcielibyście wybudować w przedszkolnym ogródku wioskę Indian. Ale nie są pewni, jak mieszkają ci rdzenni mieszkańcy Ameryki. Wybraliśmy się więc do Ameryki Północnej – na Wielkie Równiny i nad Wielkie Jeziora – by poznać dawne domy rdzennych Amerykanów, nazywanych Indianami. Sprawdziliśmy czym jest tipi, wigwam i Hogan. Po kolei: tipi to wysoki szpiczasty namiot, zrobiony ze skóry lub płótna, pośrodku ma miejsce na ognisko, a w „suficie” dziurę na wylatujący dym. Dolna krawędź tipi była udekorowana wzorami, jakie zapragnął właściciel namiotu. Kiedy między Indianami dochodziło do walk, wygrany mógł przejąć wzory przegranego i ozdobić nimi swoje tipi. Namioty rozstawiały kobiety. Części namiotu przenosiły psy i konie, gdy plemiona indiańskie wędrowały przez amerykańskie Wielkie Równiny z północy na południe. Wigwam to namiot nie tak spiczasty, jak tipi, ale o okrągłym wierzchołku. Wigwamy zamieszkiwali Indianie znad Wielkich Jezior. Takiego domu raczej się nie przenosiło. Hogan był domem najbardziej przypominającym nasze budynki – budowało się go z drewna i gliny. Drzwi hoganu zawsze skierowane są na wschód, by mieszkańcy mogli powitać słońce i zapewnić sobie szczęście. Hogany zamieszkiwali Indianie z plemion Nawaho i Apacze. Muzyk z plemienia Apaczy zaśpiewal nam pieśń roztaczającą opiekę i dającą szczęście podróżnym. A muzykant z plemienia Zuni zagrał nam melodie na sześciootworowym flecie. Zuni zamieszkują stan Nowy Meksyk i jako jedno z niewielu plemion nie zostali nigdy zmuszeni do zmiany miejsca zamieszkania. Od pokoleń zamieszkują swoje ziemie, hodując kozy i uprawiając kukurydzę, bawełnę i fasolę. Są też wspaniałymi garncarzami!
uOpalanie zboża
W „Źródełku” wróciliśmy do obchodzonych niedawno Zielonych Świątek. Brygida Sordyl i Kuba Gołdyn opowiedzieli nam o wielkich ogniskach i wspaniałych ucztach z jajecznicą.
- Zielone Świątki były świętem pasterzy – tłumaczyła Brygida Sordyl – Dawniej nasi dziadowie bardzo cenili to święto, bo miało zapewnić urodzaj!
- Ludziska chodzili procesjami do polnych krzyży wypraszać łaski i dobra – dodał Kuba Gołdyn – Wierzono, że który gospodarz zostanie tego dnia w chałupie nie doczeka się urodzajnych plonów.
- Tego dnia miało miejsce wiele ciekawych zwyczajów. Na przykład „uopalanie zboża”. Chłopcy, przy pasieniu owiec przygotowywali sobie pochodnie. Z kawałków kory, do których wsadzano żywicę iglastych drzew. Kiedy już robiło się ciemno obiegali pola, by odgonić wszelką zarazę – mówiła Brygida, a Kuba zaśpiewał nam specjalną pieśń-zaklęcie, którą wykrzykiwali okrążający pola chłopcy.
Urządzano też wielkie ogniska. Rozpalenie go należało do zadań kobiet, a do ognia trafiały też niedopalone części pochodni. Zmęczeni wokół pól chłopcy chętnie przychodzili po wykonanym rytuale do ognia, przy którym czekała już na nich pyszna gorąca jajecznica.
- A ten uogień to miał też magiczne znaczenie! – dodała Brygida – Wszyscy, zanim zjedli, modlili się, tańcowali wokół ognia i śpiewali: „pal się nam uogieńku, pal się nam wesoło, bo my tu tak dzisiaj tańczymy wesoło”.
- A dzień przed Zielonymi Świątkami, po wsi chodzili chłopcy zwani pachołkami. Nosili żelazne wianki i dary dla gospodarzy. Taki wianek był wykupowany przez chłopaka dla ukochanej lub przez rodziców chłopca dla dziewczyny, którą wybrali dla syna – opowiadał Kuba.
- Zebrane pieniądze dawano na muzykę i wspólną zabawę w zielonoświątkowy wieczór – wspominała Brygida.
Prała Kasia u potoku białe chusteczki, wyszły do niej z ciemnej wody trzy rusałeczki…
Wiosna to czas wzbierającego ciepła, czas gdy wszystko się zieleni a ptaki wokół wyśpiewują najpiękniejsze trele. Można przejść się na ukwieconą łąkę lub popatrzeć i posłuchać szemrzących strumyków… A czy wiecie jakie magiczne stworzenia zamieszkują żywo płynące strumyki? Czy warto być w ich obecności ostrożnym? A może da się też z nimi zaprzyjaźnić? Hania i Kaja Prusinowskie zabrały nas na spacer do rozśpiewanego lasu, by opowiedzieć nam o rusałkach, niezwykłych istotach o długich włosach, płetwach i łuskach. Musicie wiedzieć, że rusałki, choć wyglądają ślicznie, gdy ich łuski lśnią w słonecznym blasku, a długie włosy rozwiewa wiosenny wietrzyk, bywają przebiegłe i wredne. Zdarza im się wciągać ludzi pod wodę i już nie puszczać. Hania i Kaja spotkały takie rusałki podczas jednego z wiosennych spacerów, i kto wie, jak by się skończyła ta przygoda, gdyby nie znały starodawnego sposobu na rusałki. Chcecie wiedzieć, jak obronić się przed tymi magicznymi, sprytnymi istotami? Posłuchajcie audycji uważnie! Hania, wraz z mamą Kają i pięknie grającym na cymbałach tatą Januszem Prusinowskim, zdradzili nam, jakie zagadki trzeba zadać tym magicznym istotom, by nie porwały nas do wody!
***
Tytuł audycji: Źródełko
Prowadziła: Hanna Szczęśniak
Data emisji: 26.05.2021
Godzina emisji: 11.00