Akcja będzie prowadzona do końca miesiąca. Liczenie odbywa się metodą tzw. pędzeń próbnych: jego uczestnicy wędrują po lesie w ustalony sposób, w konkretnych odległościach. Idą z trzech stron, z czwartej strony idzie nagonka, która płoszy zwierzynę.
Dyrektor Parku Roman Skąpski tłumaczy, że wiedza o tym, ile jest zwierząt danego gatunku, jest potrzebna do tego, by np. planować ochronę czy zarządzać daną populacją. Można też dodatkowo planować inne działania, np. podnoszące bezpieczeństwo na drogach w miejscach, gdzie łosi jest sporo i dochodzi do wypadków z ich udziałem.
Łosie są na liście gatunków łownych, ale od 2001 roku obowiązuje moratorium, czyli zakaz polowania na nie. W 2012 roku minister środowiska utrzymał bezterminowo to moratorium.
Ze wstępnych danych przedstawianych przez leśników może wynikać, iż łosi w tym roku może być mniej niż w poprzednich latach, ale za wcześnie jeszcze by próbować analizować dlaczego. Być może łosiom zaszkodziła poprzednia długa zima.
Teren Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku to miejsce, gdzie występuje ponad połowa populacji łosia w Polsce. W 30 nadleśnictwach z tego terenu (w województwach podlaskim i warmińsko-mazurskim) naliczono wówczas ponad 9,1 tys. łosi. Dane nie obejmowały parków narodowych. Z danych Ministerstwa Środowiska wynika natomiast, że w Polsce jest ok. 16 tys. łosi. Naukowcy podkreślają, że zwierząt nie da się dokładnie policzyć, a wyniki na pewno są obarczone błędem.
(ew/PAP-Nauka w Polsce)