Naukowcy odkryli nowy rodzaj piorunów, powstających wraz z erupcją wulkanu.
Elektryzującego (dosłownie) odkrycia dokonał wulkanolog Stephen McNutt z Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Alaski, który przeglądał dziwne szpice w danych sejsmicznych z erupcji Góry Spurr w 1992 roku. - Zrozumiałem, że sejsmometry rejestrowały świetlne wybuchy. Badając te błyskawice, zdawałem też sobie sprawę, że muszę w tej sprawie skonsultować się z fizykami – opowiada McNutt. Rozpoczął zatem współpracę z inżynierem Ronaldem Thomasem oraz Sonją Behnke, specjalistką w dziedzinie fizyki atmosfery z Instytutu Górnictwa i Technologii w Scorro w Nowym Meksyku.
Kiedy w styczniu 2009 roku uaktywnił się wulkan Redoubt, naukowcy wyruszyli w jego pobliże, aby zweryfikować swoje ustalenia i zebrać dane o wulkanicznych piorunach. Podczas erupcji wulkanu, trwających do marca, badacze wykorzystywali do zbierania danych Mapowanie Promieniowania Świetlnego (LMA) do monitorowania piorunów z wybuchów. - LMA jest rodzajem anteny telewizyjnej ustawionej na tej samej częstotliwości, co promieniowanie świetlne z wulkanów - tłumaczy Behnke. LMA zostało zainstalowane na szczycie w odległości 80,5 km od aktywnego wulkanu. - Nie mogło być zainstalowane na samym wulkanie ze względu na warunki zagrażające życiu - wyjaśnia Thomas.
Gromadząc dane, badacze zaobserwowali duże ilości światła emitowanego przez 20-30 minut. - Widzieliśmy znacznie więcej piorunów niż podczas typowej burzy - komentuje Thomas.
Naukowcy zwrócili uwagę, że nie tylko liczba rozbłysków była niezwykła, ale także rodzaj piorunów wydobywających się z wulkanu. - W momencie rozpoczęcia erupcji pojawiły się iskierki światła wydostające się z otworu wylotowego. Trwały one zaledwie 1-2 milisekundy. Był to inny rodzaj piorunów od tych, z którymi stykaliśmy się dotychczas - opowiada McNutt. Naukowcy kontynuują teraz badanie zjawiska.
(ew/pap/physorg)